„Trylogia” to cykl jednych z najlepszych powieści historycznych. Sienkiewicz w dobie zniewolenia Polski przez sąsiadów plastycznie przedstawił dawne i bohaterskie dzieje Rzeczpospolitej. Wszystkie te powieści zostały napisane „ku pokrzepieniu serc” Polaków, którzy musieli żyć pod zaborami. Literatura tamtych czasów miała bowiem za zadanie krzepić ducha rodaków i podtrzymywać ideę własnego, niepodległego, a jednocześnie przeobrażonego i udoskonalonego państwa. Nie była to więc czysta „sztuka dla sztuki”- Polacy czerpali otuchę z całej „Trylogii”, a szczególnie z „Potopu”.
„Potop” to najbardziej optymistyczna i pełna nadziei powieść autorstwa Sienkiewicza. Opowiada o czasach najazdu szwedzkiego na Rzeczpospolitą. Pisarz barwnie i dokładnie opisuje sam przebieg zajmowania Polski przez Karola, a także nastroje i postawę narodu, przede wszystkim szlachty i magnaterii.
Akcja „Potopu” dzieje się w latach 1655-57. Wówczas korona szwedzka spoczywała na skroniach Karola X Gustawa, „rozbójnika Europy”, jak nazywał go polski dowódca Stefan Czarniecki. Monarcha ten przygotowywał się do wojny- z Rosją lub Rzeczpospolitą. Wybrał tą drugą, gdyż uznał ją za słabszą. U boku szwedzkiego króla bawił Hieronim Radziejowski- polski magnat skazany na banicję za intrygowanie przeciw królowi Janowi Kazimierzowi uciekł do Szwecji i z zemsty namawiał władcę szwedzkiego do napaści na Polskę. Oprócz tego Karol Gustaw miał jeszcze jeden powód, by wypowiedzieć wojnę Rzeczpospolitej. Tak jak jego poprzednicy, pragnął zdobyć wybrzeża Bałtyku i zamienić go w „wewnętrzne jezioro” Szwecji. Jako pretekst do rozpoczęcia wojny wykorzystał fakt używania przez Jana Kazimierza tytułu króla Szwecji.
W Rzeczpospolitej nie wierzono w możliwość wybuchu nowej wojny. Pomimo prowadzenia walk z Rosją, a w związku z tym skupienia większości sił obronnych kraju na wschodzie, szlachta wraz z magnaterią była przekonana o własnej sile i potędze. Nie dopuszczano myśli, by Karol Gustaw zdecydował się zaatakować kraj, który ani razu nie uległ Szwecji. Zapominano jednak, że od czasów bitew pod Kircholmem czy Oliwą Szwecja z biegiem lat zaczęła stawać się potęgą militarną Europy i mogłaby dyktować warunki połowie narodów zamieszkujących kontynent, nie tylko słabej Rzeczpospolitej- zaprzątniętej wojnami, pogrążonej w nieładzie, samowoli szlachty, bez silnej władzy królewskiej, z pustym skarbem i garstką wojsk.
W lipcu 1655 roku wkroczyły na ziemie Rzeczpospolitej dwie armie szwedzkie pod dowództwem generała Wittenberga. Jedna wdarła się z Pomorza do Wielkopolski, druga z Inflant na ten skrawek Litwy, który nie znajdował się pod okupacją Rosji.
Sienkiewicz przywiązał dużą wagę do nakreślenia wydarzeń pod Ujściem i w Kiejdanach. Ukazał postaci dwóch zdrajców: Krzysztofa Opalińskiego oraz Janusza Radziwiłła, a przez nich wiele słabości i wad narodu. Opisał przygotowania do obrony pod Ujściem i samą „obronę”. Szlachta wezwana do uczestnictwa w pospolitym ruszeniu niechętnie porzucała swoje gospodarstwa na początku lata, w porze wielu prac gospodarskich. Wielkopolscy „panowie bracia” zupełnie odwykli od wojowania, gdyż wszelkie konflikty zazwyczaj omijały tą najbogatszą krainę. Szlachta z tamtych stron była zupełnym przeciwieństwem szlachty litewskiej i ukraińskiej- zaprawionej w boju, wyćwiczonej, spędzającej połowę życia przynajmniej na koniu. Wielkopolanie szli na wojnę jak na jarmark, z wozami, czeladzią, zupełnie niepotrzebnymi obciążeniami. Jednak brak wyszkolenia, brak dyscypliny, doświadczenia i odpowiedniej broni rekompensowali wielkim zapałem i ochotą do wojny. Gdyby Szwedzi zdecydowaliby się od razu uderzyć na wrogi obóz, niewystarczające siły polskie mogłyby dać skuteczny odpór najeźdźcom, zaś pozostała część kraju miałaby czas uzbroić się i wystawić wojsko. Nie można bowiem zaprzeczyć, że w Polacy potrafili zdobyć się na męstwo i odwagę w potrzebie, gdyż „w ich żyłach płynęła krew rycerska”. Wittenberg jednak celowo opóźniał rozpoczęcie działań wojennych, czekając, aż pierwszy entuzjazm opadnie, a szlachta zniecierpliwiona zacznie wielkim głosem krzyczeć o powrót do domów. Istotnie, szlachta wolała zamiast musztr i przygotowań oddawać się ucztom, pijatykom, bójkom, deliberowaniu nad sprawami państwa i wojując głownie językiem. Już po miesiącu oczekiwanie szerzył się bunt, zaczęła się masowa dezercja, nikt nie chciał słuchać rozkazów dowódców. Ten moment krytyczny znakomicie wyczuł i wykorzystał Wittenberg, który po krótkiej wymianie ognia artyleryjskiego, przysłał posłów z gotową kapitulacją dla Polaków. Po burzliwej dyskusji Krzysztof Opaliński zgodził się poddać Wielkopolskę pod protekcję szwedzką i zaprzestać jakichkolwiek walk. W zamian chciał jedynie zagwarantowania nietykalności przywilejów szlacheckich. Kierował się on jedynie własnymi korzyściami materialnymi, dobrem własnego rodu.
Szlachta zaś uległa wobec magnaterii poddaje się pokornie obcym najeźdźcom, szybko godzi się z nowym położeniem, gdyż „pana i pod obcym panowaniem znaleźć można.” Pozostała obojętna wobec potrzeb ojczyzny skuszona obietnicą przywilejów stanowych. Była to bezmyślność polityczna, umiłowanie prywaty, haniebny przykład buty, niekarności, egoizmu i interesowności. Zaślepienie społeczeństwa było niepojęte dla ludzi, którzy nie zgadzali się na protekcję króla szwedzkiego, patriotów stawiających dobro ojczyzny ponad własne interesy, gotowych do poświęceń, np. jak pan Skrzetuski, który na wieść o kapitulacji Wielkopolski rwał włosy z głowy.
Po zdradzie Opalińskiego oczy całego kraju zwróciły się na Janusza Radziwiłła- hetmana, najpotężniejszego na Litwie magnata. Znakomity strateg i dowódca był jedyną nadzieją stawienie oporu Szwedom. Jego zdrada i uznanie zwierzchnictwa Karola Gustawa było jak grom z jasnego nieba. Znów prywata przeważyła nad ojczyzną. Radziwiłł liczył bowiem na pomoc Szwecji w opanowaniu wojny z Rosją, a także, iż zostanie władcą niepodległego, choć uzależnionego od króla szwedzkiego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Upadła ostatnia nadzieja ratowania kraju. Szlachta i zdemoralizowane wojsko zaczęły masowo przechodzić na stronę szwedzką. Król Jan Kazimierz, będąc opuszczonym przez własnych poddanych, został zmuszony uchodzić na Śląsk, zaś liczne głosy domagały się jego abdykacji i powołania na tron Karola Gustawa. Jan Kazimierz pozostawił obronę kraju w rękach Stefana Czarnieckiego, który zdołał przez trzy tygodnie bronić bohatersko Krakowa zanim musiał podpisać akt kapitulacji. Warszawa poddała się już w sierpniu, zaniechawszy obrony.
Na samym początku „Potopu” został więc ukazany upadek moralny społeczeństwa- zdrady, zaprzedanie kraju, odstępowanie od władcy, apatia i rezygnacja. Najbardziej bolesna i krytyczna jest opinia cudzoziemców o narodzie polskim. Wrzeszczowicz wypowiada się o Polakach:” Jest li na świecie drugi taki kraj, gdzieżby tyle nieładu i swawoli dopatrzyć się można?(…) Któryby w świecie naród do zawojowania własnej ziemi dopomógł? Który by tak króla opuścił…Jedno szaleni, swawolni, źli i przedajni tę ziemię zamieszkują”.
Wydawać by się mogło, że nikt i nic już nie zdoła wydźwignąć Rzeczpospolitej aż z takiego upadku. Gdy Szwedzi niezatrzymywani przez nikogo weszli w głąb kraju, byli przekonani, że zyskali bez walki bogatą prowincję szwedzką. Szlachta była pogrążona w rezygnacji, niezdolna do stanowczych działań, dlatego trwała dobrowolnie przy wrogach. Jednak Szwedzi poczuli się zbyt pewnie. Wojska zaczęły łupić i grabić cały zamożny kraj, zostały wprowadzone rekwizycje włości. Nałożono olbrzymie podatki, ogniem i mieczem zmuszano do posłuszeństwa. Szerzyła się samowola żołnierzy, przemoc i ucisk- na przykład wkręcano szlachcie palce w kurki od muszkietów. Największe jednak oburzenie wywoływało profanowanie kościołów i miejsc kultu przez protestanckich Skandynawów. Polacy mogli wyrzec się wszystkiego, ale nie wiary i pobożności.
Dlatego plany zaatakowania i złupienia Jasnej Góry stały się wezwaniem do powstania całego narodu, wystrzały armat jasnogórskich rozległy się szerokim echem od Karpat aż po Bałtyk. Chłopi jak pierwsi chwycili za broń, gdyż woleli ponieść śmierć, niż przyczynić się do umocnienia potęgi najeźdźcy. Bito Szwedów na Mazurach i w Wielkopolsce, znoszono mniejsze oddziały. Szlachta siadła na koń, zaczęto zbierać się w tak zwane partie i wypierać Szwedów z kraju. „Kurnik”, jak nazywali Szwedzi twierdze jasnogórską, jako pierwszy stawił opór.
Garstka zakonników zdołała się przez ponad sześć tygodni obronić przed naporem kilkutysięcznej armii szwedzkiej zbrojnej w najlepszą broń i pod dowództwem doświadczonych i wybitnych strategów. Sienkiewicz komentuje, że obrona Jasnej Góry „była to wilia do powszechnej wojny, która w niektórych miejscach już wybuchła. Szwedzi tłumili te miejscowe porywy (…) lecz ogień zgaszony w jednym miejscu, natychmiast zapalał się w innym(…) Pieśni triumfu zamarły im na ustach.”.
Generałowie szwedzcy nie mogli zrozumieć, co stało się z tym narodem, który przyjął ich cztery miesiące temu z otwartymi rękoma. Wszyscy nagle potrafili porzucić domostwa, rodziny, wsiąść na koń i wojować ku chwale ojczyzny. Nikt by nie przypuszczał, jak olbrzymie siły drzemią w tym narodzie. Stefan Czarniecki i pan Sapieha zaczęli rosnąć w siłę każdego dnia. Ten ostatni złożył cały majątek na ołtarzu ojczyzny, przetapiał nawet srebrne zastawy na gotowy pieniądz, by móc wystawić jak najwięcej chorągwi. Za ich przykładem poszli także panowie: Lubomirski i Zamoyski. Nie uległy najeźdźcom Gdańsk, Lwów ani Zamość. Walczyła część wojska litewskiego, sprzymierzony z Janem Kazimierzem chan Tatarów zapowiedział okrutną zemstę tym, którzy przystaną do jakiegoś Szweda. Król Polski wydał ze Śląska manifest, który wzywał naród do walki z wrogiem. Przyjęto go ze łzami radości w oczach i wśród powszechnego bicia się w piersi. Szlachta i żołnierze każdego dnia powracali do prawowitego władcy, co ukazał Sienkiewicz m. In. W scenie, gdy Kmicic podburzył wojska Bogusławowe do buntu. Był to wyraz powszechnych nastrojów, jakie panowały w chorągwiach, które pozostały jeszcze przy Szwedach.
Niespodziewanie obudził się patriotyzm, wierność królowi i zapał do walki. Ruch partyzancki objął cały kraj. W „Potopie” zostały pokazane bohaterstwo i odwaga podłych stanów- chłopów pańszczyźnianych oraz mieszczan. Ich postawa wzbudza podziw nawet w szlachcie, co łatwo zauważyć w scenie, gdy kilkunastoletni wiejski chłopak Michałko naprowadza polską chorągiew na szwedzki oddział, zaś on sam wykazuje się męstwem, zdobywając sztandar nieprzyjaciela. Nie można też zapomnieć o obronie króla polskiego przez dzielnych górali.
Uosobieniem wszystkim tendencji narodowowyzwoleńczych stała się konfederacja tyszowiecka, która była już faktycznym wypowiedzeniem posłuszeństwa Karolowi Gustawowi. Na ten moment przypada powrót Jana Kazimierza do Polski w styczniu 1657 roku. Król został przyjęty jako dobry i wyczekiwany władca, zbawca i ojciec całego narodu. Duże wrażenie na Polakach wywołało oddanie Rzeczpospolitej pod opiekę Matki Boskiej i uczynienie jej Królową Polski na słynnych ślubach lwowskich.
W czerwcu Polacy odbili Warszawę. Cała Europa nie mogła wyjść z podziwu, jak to słabe państwo potrafiło podnieść się tym wyżej, im niżej upadło. „I jako gdy wspaniały lew, który przed chwilą przeszyty pociskami, leżał jak martwy, podniesie się nagle, a wstrząsnąwszy królewską grzywą, ryknie potężnie, wnet myśliwców przejmuje strach blady(…), tak owa Rzeczpospolita powstawała coraz groźniejsza, jowiszowego gniewu pełna, światu całemu stawić czoła gotowa.”
Akcja „Potopu” kończy się w chwili, gdy w pomoc Szwedom przychodzi osiemdziesiąt tysięcy Węgrzynów, Siedmiogrodzian, Wołoszy i Kozaków. Sienkiewicz krótko opisuje dalsze dzieje wojny i podsumowuje, że cała ta burza „się o piersi polskie rozbiła i wkrótce marnym rozwiała się tumanem.”
Polacy zostali ukazani jako naród szlachetny oraz dzielny, patriotyczny i przywiązanych do swojej barwnej tradycji, lepszy od innych nacji. Po stronie Polaków zawsze stał Bóg, czuwała Boska Opatrzność. Taki naród nie może przegrać, a także ma rozliczne powody do narodowej dumy. Sienkiewicz wyraźnie wyidealizował obraz Polski- krainy mlekiem i miodem płynącej, jej obrońców. Wyraźnie zaznaczył, że wszystko, co polskie jest dobre. Natomiast złem jest wszystko, co „obce”, wzorowane na innych kulturach, najlepszym przykładem Janusz i Bogusław Radziwiłłowie. Tym dwóm postaciom przeciwstawił jednostki przywiązane do polskich korzeni- Stefana Czarnieckiego, idealnego człowieka i wodza bez skazy, a także postaci fikcyjne- Michała Wołodyjowskiego czy Andrzeja Kmicica.
I z tej idealizacji płynęło pokrzepienie.