profil

Konopie

poleca 85% 101 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Niczym szczególnym poza odpornością na mróz nie wyróżniająca się roślina, zwana również "konopiami indyjskimi", stała się źródłem jednego z najbardziej popularnych narkotyków. Psychoaktywne właściwości konopi przez wieki wykorzystywano w rytuałach religijnych i społecznych. Zarówno ludzie prymitywni, jak i cywilizowani cenili sobie jej moc łagodzenia brzemienia rzeczywistości i wprowadzania umysłu w trans. Stosowanie konopi jako "silnego" środka przeciwbólowego opisane zostało w tzw. papirusie Ebersa, pochodzącym z XVI wieku przed naszą erą.
W świecie współczesnym żaden inny narkotyk nie spowodował takiej polaryzacji stanowisk pomiędzy jego obrońcami i przeciwnikami. I w żadnym innym wypadku o przedmiocie sporu nie rozmawia się używając tylu retorycznych argumentów.
Właściwości psychoaktywne otrzymywanej z canabis indica marihuany zostały prawdopodobnie po raz pierwszy odkryte w Azji. Można przypuszczać, że była to pierwsza roślina uprawiana z przyczyn innych niż produkcja żywności. Asyryjczycy stosowali ją w VIII wieku p.n.e., Chińczycy z pewnością uprawiali ją przed IV wiekiem p.n.e., a opisujące ją indyjskie pisma religijne pochodzą z II wieku p.n.e. Zajmowała ona poczesne miejsce w farmakopeach starożytnych Chin i starożytnej Grecji. Od wieków używano konopi podczas uroczystości, dla relaksu i w celach terapeutycznych w Azji, Afryce, Arabii oraz Południowej i Środkowej Ameryce. Jej ślady odkryto, badając zwłoki młodej dziewczyny, która zmarła w pobliżu Jerozolimy w IV wieku n.e. Uczeni sądzą, że podano jej narkotyk w celu złagodzenia bólów porodowych.
Włóknista łodyga tej rośliny służy do wyrabiania sznurów i tkanin, w taki też sposób była wykorzystywana przez Rzymian, którzy rozpoczęli uprawę konopi w Brytanii. W czasach Tudorów uprawiano ją niemal powszechnie a mimo to zapotrzebowanie na włókno było wciąż nie zaspokojone. Pierwszych osadników w Ameryce Północnej (początek XVII wieku) zachęcano do uprawy tej rośliny, co bardzo szybko przyczyniło się do rozwoju na wsi przemysłu włókienniczego na szerszą skalę. Z oleju wytłaczanego z nasion konopi produkowano m.in. paliwo*, a same nasiona służyły jako pokarm dla domowego ptactwa.
Ten bliski krewny pokrzywy rośnie dziko na całym świecie. Otrzymywany zeń psychoaktywny produkt jest dostępny na Wschodzie w wielu formach, różniących się siłą, stopniem oczyszczenia oraz ceną. Występuje pod wieloma nazwami, np.: bhang, ganja, kif, dagga, kabak i haszysz. Stosowany jest podczas ważnych ceremonii, ale także na co dzień, w celu usunięcia zmęczenia i nudy. Na Karaiby został sprowadzony z Bengalu, i od razu przypadł do gustu miejscowej ludności. Psychoaktywne i zielarskie własności konopi zostały prawdopodobnie po raz pierwszy zademonstrowane Europejczykom tysiąc lat temu za pośrednictwem Maurów pustoszących wówczas Hiszpanię i Portugalię.
Na zachodzie ziele znane było jako konopie indyjskie do chwili, gdy w 1753 roku Linneusz, tworząc systematykę roślin, ochrzcił je mianem Cannabis sativa. Jako lek ziołowy rozpowszechnione zostało dopiero w wieku XVIII. Wkrótce potem w Wielkiej Brytanii i Ameryce Północnej stanowiło ono konkurencję dla opium.
Do dziewiętnastego wieku marihuana stała się rutynowo stosowanym lekiem zachodniej medycyny. Lista wskazań z dnia na dzień rosła. Uznawano ją za skuteczny środek przeciwbólowy, przeciwdrgawkowy, nasenny, łagodzący mdłości i pobudzający apetyt. Uważano, że jest użyteczna w leczeniu chorób płuc, takich jak zapalenie oskrzeli i astma, oraz w łagodzeniu chorób psychicznych, np. melancholii i manii. Nawet królowa Wiktoria przynajmniej raz była leczona za pomocą marihuany, przy czym na temat rodzaju jej niedyspozycji historia taktownie milczy. W Amerykańskiej Farmakopei z 1851 roku stwierdzono także, że marihuana jest skuteczna w zwalczaniu podagry, reumatyzmu, tężca i delirium tremens.
Wydaje się, że zastosowanie marihuany w celach relaksacyjnych nie było zbyt powszechne w dziewiętnastym wieku ani w Wielkiej Brytanii, ani w Ameryce Północnej; stało się jednak popularne wśród artystów i intelektualistów w większych miastach. Dr Jacques Moreau z Tours zapoznał się z działaniem haszyszu podczas podróży po Afryce Północnej, a po swoim powrocie (były to lata czterdzieste XIX wieku) założył Club des Haschishchiens w Hotelu "Pimodan" wspólnie z gronem kolegów, do którego należeli Dumas, Balzac, Flaubert i Baudelaire. Zażywane przez członków tego klubu dawki były monstrualne w porównaniu ze współczesnymi normami zachodnimi, a ich wpływ na i tak już rozgorączkowane wyobraźnie artystów musiał być zaiste potężny.
Zainteresowanie środowisk medycznych konopiami i ich zastosowaniem w zielarstwie pod koniec XIX wieku prawdopodobnie nie malało, a jej rozrywkowe stosowanie na Zachodzie utrzymywało się w ograniczonym zasięgu. Powszechne natomiast było zażywanie marihuany przez klasę pracującą i biedotę w koloniach brytyjskich, i zagrożone w ten sposób interesy przemysłu gorzelniczego sprawiły, że rząd brytyjski zalecił prowadzenie w Azji szerokich badań naukowych na temat zażywania marihuany i płynących stąd niebezpieczeństw. Komisja Konopi Indyjskich w 1894 roku wydała swój siódmy raport. To wstrzechstronne skądinąd opracowanie nie dostarczyło jednak przekonujących dowodów "szkód psychicznych lub moralnych" będących konsekwencją umiarkowanego zażywania marihuany. Nadmierne stosowanie nie było bardziej prawdopodobne niż w wypadku alkoholu, poza tym wydawało się być ograniczone do ludzi z już ustaloną tendencją do hulaszczego trybu życia i lenistwa. Powyższe wnioski zostały szeroko potwierdzone przez różne szczegółowe korekty tych badań, które przeprowadzano już w XX wieku. Odwołamy się do nich w dalszej części niniejszej pracy.
Marihuana została prawnie zakazana w Wielkiej Brytanii w 1928 roku, po ratyfikowaniu przez brytyjski rząd Konwencji Genewskiej z 1925 roku, dotyczącej m.in. wytwarzania, sprzedaży i transportu narkotyków. Można ją było w dalszym ciągu kupić w aptekach przy wskazaniach psychiatrycznych aż do 1973 roku.
Na początku wieku w Ameryce Północnej narkotyk ten był rozpowszechniony w najbiedniejszych warstwach społeczeństwa, a zwyczaj palenia papierosa z marihuaną (reefer) zapoczątkowali wędrowni robotnicy meksykańscy. Wkrótce zwyczaj ten zaczął się upowszechniać, początkowo wśród czarnych muzyków jazzowych i ich wielbicieli. W tym samym czasie palenie papierosów z marihuaną ostro krytykowali publicyści głębokiego Południa. W gazetach zamieszczano sensacyjne opowieści łączące użycie marihuany z niebywałą przemocą, przestępstwami oraz seksualnym wyuzdaniem, wywołując w niektórych kręgach prawdziwie histeryczne reakcje. Wydaje się, że były one spowodowane przynajmniej po części nienawiścią i strachem przed imigrantami i murzynami, wśród których marihuana była szczególnie popularna.
Wokół marihuany wykształcił się bogaty folklor i idiomatyczne określenia, takie jak weed (trawa), tea (herbata), loco-weed (szalona trawa) oraz Mary-Jane (Marycha). Reefer (papieros z marihuaną), zwany też joint, był czasami określany jako "mezz" od nazwiska białego muzyka jazzowego Miltona Mezzrowa, który prawdopodobnie miał dostęp do narkotyku szczególnie dobrej jakości. Szczycący się tą szczególną biografią Mezzrow zmarł w 1972 roku w wieku 73 lat.
Wzrost liczby siejących przerażenie opowieści, z których większość wydaje się być całkowicie zmyślona, spowodował, że w 1930 roku 16 stanów zdelegalizowało handel marihuaną. W tym samym roku, w obrębie Ministerstwa Skarbu utworzono Urząd ds. Narkotyków. Pierwszym jego komisarzem został Harry Aslinger, który przez następnych trzydzieści lat z fanatycznym zacięciem robił wszystko, by maksymalnie pogorszyć opinię na temat marihuany i ludzi, którzy jej używali lub wypowiadali się w jej obronie. Wydana w 1937 roku ustawa (Marihuana Tax Act) zakazywała używania marihuany na terenie całego kraju, pomimo sprzeciwu wielu lekarzy i psychiatrów, jak również ludzi broniących wolności obywatelskich.
Wszystkie współczesne badania naukowe podważyły kampanię propagandową Aslingera, ale były one notorycznie ignorowane, a ich autorzy piętnowani przez Urząd ds. Narkotyków i środki masowego przekazu. Na przykład naukowy Raport La Guardia (1944), oparty na bardzo szczegółowych badaniach medycznych, psychologicznych i społecznych aspektów stosowania marihuany w Nowym Jorku. Raport głosił, że nie ma dowodów wskazujących na to, że marihuana wywołuje zachowanie agresywne lub antyspołeczne, zwiększa liczbę przestępstw na tle seksualnym lub znacząco zmienia osobowość zażywającego. Nie znaleziono też dowodów działania uzależniającego czy powodowania strat psychicznych lub fizycznych. Wtedy, tak jak i dziś, większą wiarę dawano sensacyjnym opowieściom niż wynikom badań naukowych.
Wbrew temu, co głosiły statystyki Urzędu, do roku 1960 zażywanie marihuany było słabo rozpowszechnione w całej populacji, mimo że rosła sobie, nie uprawiana i nie rozpoznana, w milionach ogrodów całego kraju. Większość Anglików niemal nie znała konopi jako narkotyku stosowanego w celach rozrywkowych do lat pięćdziesiątych, kiedy to wzrosła imigracja z Karaibów, a przybysze przywieźli ze sobą własne konopie. Marihuana zaczęła się pojawiać w londyńskich klubach folkowych i jazzowych, a pierwszy biały nastolatek znalazł się na ławie oskarżonych w 1952 roku.
Jak powszechnie wiadomo, w latach sześćdziesiątych nastąpiła eksplozja światowej popularności marihuany. Stała się symbolem ruchu hippisowskiego i psychodelicznego, znalazła swoje miejsce w życiu studentów, a także w domach niezbyt buntowniczych i nie mających żadnych "odchyleń" ludzi. Do 1970 roku ponad 25 milionów Amerykanów zapaliło marihuanę przynajmniej raz, a 10 milionów paliło ją nieregularnie. W Anglii spróbowało jej 4 miliony, w tym jedna trzecia wszystkich studentów szkół wyższych. W tych rewolucyjnych latach nawet w korytarzach konserwatywnych uczelni medycznych Londynu unosił się charakterystyczny zapach palonej marihuany.
Popularność marihuany w latach siedemdziesiątych stale rosła, osiągając szczyt prawdopodobnie pod koniec dekady. Statystyki w tym okresie były stosunkowo wysokie (por. też przypis na stronie 3.). 50% Amerykanów w wieku 1825 lat stwierdziło, że kiedyś spróbowało marihuany, a spośród 43 milionów Amerykanów, którzy jej spróbowali, 16 milionów stało się regularnymi palaczami. 10% uczniów amerykańskich szkół średnich paliło ją codziennie. W Wielkiej Brytanii 20% zatrudnionych w wieku 2040 lat paliło marihuanę jeszcze miesiąc przed ankietowaniem. Nie byli to przestępcy czy dewianci. Miliony zwykłych ludzi lubiło narkotyk i używało go regularnie, chociaż poza tym prowadzili oni normalny tryb życia. Poziom popytu miał ogromne konsekwencje ekonomiczne dla państw, w których marihuana od zawsze była ważnym źródłem dochodów. We wczesnych latach osiemdziesiątych roczny eksport z samego tylko Libanu grubo przekroczył 2000 ton, co stanowiło znaczącą pozycję w gospodarce narodowej tego kraju.
Rząd brytyjski był do tego stopnia poruszony sprawą, że zlecił baronowej Wooton przeprowadzenie dochodzenia. W raporcie z 1968 roku pani Wooton napisała: "Biorąc pod uwagę wszelkie dostępne nam materiały, stwierdzamy zgodność naszych wniosków z opinią wyrażoną przez Komisję Narkotyków z Konopi Indyjskich, utworzoną przez rząd Indii (189394), a także spostrzeżeniami Komitetu Burmistrza Nowego Jorku ds. Marihuany (1944), że długotrwałe, umiarkowane używanie marihuany nie ma szkodliwych skutków". Komisja pani Wooton nie znalazła również argumentów na poparcie teorii eskalacji, według której marihuana jest niebezpieczna, ponieważ prowadzi do eksperymentowania z groźniejszymi narkotykami. Pani Wooton sugerowała również, że marihuana powinna być inaczej traktowana przez prawo niż heroina, oraz że należy ją udostępnić w celach badawczych i terapeutycznych.
Pomimo swojej wyważonej argumentacji i dalekiego od sensacyjności stylu, raport spotkał się z wrogą reakcją prasy, która wprawiłaby w zachwyt samego Aslingera. Rząd Callaghana zignorował raport ale naukowcy podjęli tezy pani Wooton. Wnioski Kanadyjskiej Komisji Le Daina (1972) były bardzo podobne do raportu pani Wooton, zaś Brytyjski Królewski College Psychiatrów (1987) oświadczył, że "marihuanę powinno się zalegalizować wcześniej niż tzw. narkotyki rozrywkowe".
Pojawiały się też żądania dekryminalizacji. W roku 1972 Amerykańska Prezydencka Komisja ds. Marihuany i Nadużywania Narkotyków zaproponowała, aby posiadanie niewielkiej ilości marihuany do osobistego użytku nie było traktowane jak przestępstwo, a w roku 1977 administracja Cartera formalnie poparła projekt legalizacji posiadania do 1 uncji (28,35 g) marihuany. Opinia publiczna zmieniała się w zależności od wizerunku narkotyku, jaki w danej chwili dominował w mediach: w 1983 roku Instytut Gallupa podał, że 53% Amerykanów opowiedziało się za dekryminalizacją marihuany, przy czym wskaźnik ten zmniejszył się do 26% w roku 1986. Politycy generalnie byli przekonani, że popieranie dekryminalizacji marihuany nie pomaga w zdobywaniu głosów wyborców.
Chociaż istnieje wiele różnych odmian Cannabis sativa, nazywanych stosownie do miejsca występowania (np. Cannabis indica, Cannabis americana), zasadniczo wciąż jest to ta sama roślina. Zawartość żywicy i kształt zależą od miejscowych warunków. Jeśli konopie uprawiane są na glebach torfowych lub ciężkich w ciepłym, wilgotnym klimacie, to wyrastają wysokie, dorodne rośliny, doskonałe do pozyskiwania włókien. Rośliny uprawiane na glebach piaszczystych, w gorącym, suchym środowisku bogate są w żywicę, którą wydzielają kwitnące szczyty żeńskich kwiatów i która następnie spływa na liście i łodygi. Okres zbiorów konopi przypada pomiędzy lipcem a wrześniem. Szczególnie silną odmianą konopi, znaną jako sinsemilla (dosłownie: bez nasion) można uzyskać, zrywając kwiaty rodzaju męskiego, zanim dojdzie do zapylenia. W wyniku tego zabiegu rosną większe kwiaty żeńskie, które potem wydzielają więcej żywicy.
W żywicy zidentyfikowano ponad 400 związków chemicznych, w tym co najmniej 60 substancji psychoaktywnych kannabinoidów. Jednym z najbardziej aktywnych związków jest d-9-tetrahydrokannabinol (THC), wyizolowany w roku 1966. Marihuana dostępna jest na czarnym rynku w wielu odmianach, różniących się zawartością THC. Słoma (tzw. trawka) zawiera wagowo 110% THC; sprasowana w kostki żywica (hasz) zawiera 1015% THC, natomiast rzadziej spotykany, gęsty olejek lub nalewka zawiera wagowo 1530% THC.
Typowy papieros z marihuaną (joint) zawiera około 300400 mg słomy. Jej jakość, a także technika palącego, mają podstawowe znaczenie dla ilości wchłanianego narkotyku jednak nawet najbardziej doświadczeni palacze nie potrafią przekroczyć 50% absorpcji (przeciętnie wchłania się 25%). Dawka THC w jednym papierosie waha się od 1 do 30 mg, w zależności od jakości i rodzaju materiału. Dawka progowa THC wynosi około 2 mg, wystarczy więc wypalić jednego papierosa, żeby odczuć narkotyczny efekt. Efekt placebo pełni znaczącą rolę w paleniu marihuany, choć częściej stwierdzany jest wśród palaczy o szczególnych cechach ( naiwnych lub łatwo ulegających sugestii. Większość skutków działania marihuany odczuwana jest adekwatnie do otrzymanej dawki.
Pierwsze efekty odczuwalne są już po kilku minutach, pełne doznania osiąga się po 30 minutach, i trwają one trzy lub cztery godziny. Jeśli papieros z marihuaną został zapalony po jedzeniu, pierwsze doznania odczuwane są po jednej lub dwóch godzinach, ale za to działanie utrzymuje się znacznie dłużej.
Marihuana wpływa na nastrój, koncentrację, percepcję i sposób myślenia. Zmienność tych psychologicznych efektów została opisana poniżej. Poza tym przyśpiesza się tętno, artykulacja staje się mniej wyraźna, występuje zaczerwienienie oczu; jednak skutki fizyczne działania narkotyku są generalnie bardzo łagodne. Temperatura ciała może się nieznacznie obniżyć. Śmiertelne przedawkowanie samej marihuany nigdy nie zostało w sposób wiarygodny opisane.
U zwierząt, jako rezultat reakcji obronnej, zmniejsza się wydzielanie hormonów tarczycy i rozrodczych znaczenie takiej reakcji u ludzi nie jest do końca jasne. THC obniża liczbę wytwarzanych plemników u mężczyzn, wydaje się jednak, że jest to reakcja krótkotrwała. Według niektórych badań, wysokie spożycie marihuany w okresie ciąży może spowodować niską wagą noworodków i przedwczesne porody, a badania na zwierzętach sugerują wzrost liczby martwych urodzeń.
Ludzie pozostający pod wpływem marihuany o wiele częściej ulegają wypadkom i podejmują błędne decyzje. Pogorszeniu ulega czas reakcji, ocena odległości, zdolność śledzenia poruszającego się obiektu, poczucie czasu i zdolność działania w sytuacji oślepienia światłem. Skutki prowadzenia w takim stanie samochodu, albo wykonywanie innych czynności wymagających koordynacji ruchów, są łatwe do przewidzenia.
Marihuana jest metabolizowana w organizmie zarówno na aktywne, jak i nieaktywne metabolity. Część z nich jest absorbowana przez komórki tłuszczowe i dużo czasu upływa, zanim organizmowi udaje się ich pozbyć, tak że wykrycie marihuany w moczu może nastąpić wiele tygodni po jednorazowym przyjęciu narkotyku. Teoretycznie jest możliwe, że osoby, które tylko przebywają w pobliżu palących marihuanę, tzw. bierni palacze, uzyskają pozytywny wynik testu, jeśli zastosowana zostanie immunologiczna próba chemiczna. THC przedostaje się przez łożysko do organizmu nie narodzonego dziecka i jest wykrywalne w mleku palących kobiet.
Wpływ konopi na pracę mózgu pozostaje nadal w pewnym sensie tajemnicą.Wyniki ostatnio prowadzonych badań pozwalają przypuszczać, że w wielu punktach mózgu istnieją specjalne receptory narkotykowe ( szczególnie dużo w obszarach związanych z emocjami, pamięcią i zdolnością rozumowania. Stąd wniosek, że organizm produkuje swoje własne kannabinoidy, analogiczne do "własnych opiatów mózgu" endorfin. Wiadomo, że narkotyk osłabia pamięć krótkotrwałą, co jest konsekwencją wysokiej gęstości receptorów w hipokampie części mózgu ściśle związanej z uczeniem się i kodowaniem informacji zmysłowej.
Marihuana najwyraźniej działa jako silny środek przeciwbólowy u zwierząt, ale mechanizm tego zjawiska nie jest znany. Działanie takie z pewnością nie jest przekazywane przez receptory opiatów, marihuana jednak w zdecydowany sposób wpływa na osłabienie objawów odstawienia opiatów u zwierząt. Fakt ten dostrzegły osoby uzależnione od opiatów, cierpiące z powodu ostrego bólu spowodowanego przerwą w zażywaniu heroiny. Stwierdzono, że po zastosowaniu marihuany u małp zmniejsza się agresja, lecz również motywacja do wykonywania skomplikowanych zadań.
Jak już wspomniano, w XIX wieku marihuana była lekiem bardzo popularnym w zachodniej medycynie. Również współcześni lekarze i psychiatrzy, nie zrażeni długotrwałą nieobecnością marihuany w spisach leków, przekonują, że THC i jego pochodne mogą odegrać w terapii ważną rolę. W ich dezyderatach, popartych wynikami badań na zwierzętach lub relacjami pacjentów, mówi się o zmniejszeniu nudności w okresie chemioterapii (rygorystyczna Amerykańska Administracja Żywności i Leków zgodziła się w 1985 roku na stosowanie w takich przypadkach marihuany), o złagodzeniu skurczów mięśni w stwardnieniu rozsianym, o dobroczynnym działaniu w przypadkach epilepsji i jaskry (marihuana redukuje ciśnienie w oku) oraz migreny.
Oczywiście, prawo w Wielkiej Brytanii i w Stanach Zjednoczonych zabrania stosowania marihuany w celach leczniczych. Do niedawna w Stanach Zjednoczonych można było przepisywać na receptę "skręty współczucia" chorym na wymienione powyżej choroby, ale ostatnio praktyka ta została zakazana. W Zjednoczonym Królestwie chorzy na stwardnienie rozsiane kupują marihuanę na czarnym rynku, ponieważ żaden inny narkotyk nie jest w stanie rozluźnić skurczonych mięśni w ogóle, a zwieracza w szczególności. Istnieją teoretyczne przesłanki, że marihuana ma działanie antybakteryjne i przeciwgrzybiczne. Niektórzy psychiatrzy uważają, że może być ona przydatna w leczeniu anoreksji, objawów odstawienia opiatów i innych narkotyków, oraz w leczeniu całej gamy zaburzeń psychologicznych i zachowania.
Liczbę palaczy stosujących marihuanę w celach rozrywkowych oszacowano na około 300 milionów na całym świecie. Uważa się, że około 60 milionów mieszkańców Ameryki Północnej (jedna trzecia obywateli powyżej 12. roku życia) i 510 milionów Brytyjczyków kiedyś zapaliło papierosa z marihuaną. Zwracano uwagę, że liczby te wyraźnie przewyższają liczbę ludzi oglądających mecze piłki nożnej czy chodzących w niedzielę do kościoła.
Około 29 milionów Amerykanów regularnie sięga po marihuanę, a 7 milionów pali ją codziennie. W 1984 roku Amerykanie wydali na ten narkotyk ponad 40 miliardów dolarów. W Wielkiej Brytanii według ostrożnych szacunków co najmniej jeden na pięciu młodych mężczyzn i jedna na dziesięć młodych kobiet spróbowało marihuany, przy czym połowa z nich używała jej siedem lub więcej razy w ciągu ostatnich 14 miesięcy (Instytut Badań nad Uzależnieniami Narkotykowymi, 1992).
Marihuana stała się przyczyną 85% wszystkich związanych z narkotykami zatrzymań przez policję i służby celne, a liczba konfiskat z roku na rok stale wrasta. W roku 1991 było ich 59 400, co stanowiło dziesięcioprocentowy wzrost w stosunku do poprzedniego roku. Największa ilość przechwyconego narkotyku przypadła na rok 1989 (prawie 60 ton), potem znacznie się obniżyła, po czym w 1992 roku sięgnęła rekordowego poziomu z końca lat osiemdziesiątych, a do roku 1993 jeszcze bardziej wzrosła. Ogromna większość przechwyconego materiału miała formę żywicy. Największą jak dotąd pojedynczą próbą przemytu było 18 ton narkotyku, który przewożono na statku zaopatrującym morskie platformy wiertnicze (1991).
W Wielkiej Brytanii ponad 80% osób aresztowanych za wykroczenia związane z narkotykami oskarża się o posiadanie marihuany na własny użytek; w 1991 roku było ich 40 tysięcy. Mimo że wielu policjantów stosuje wobec większości z nich jedynie ostrzeżenie, w Wielkiej Brytanii we wspomnianym 1991 roku ponad tysiąc osób osadzono w więzieniu za posiadanie marihuany.
Brytyjski czarny rynek zaopatrywany jest w marihuanę pochodzącą z Nigerii, Jamajki, Ghany, Maroka, Pakistanu i Afganistanu. Libański i nepalski haszysz jest obecnie drogi i rzadko spotykany (np. "pałeczki tajskie", czyli wysokiej jakości materiał zielny skręcony w "papierosy"). Przeciętne uliczne ceny dla klientów "detalicznych" pozostają w zasadzie takie same od lat: około 25 funtów za ćwierć uncji haszyszu, nieco więcej za dobrej jakości marihuanę. Zwykle haszysz kupuje się jako kostki żywicy, a marihuanę w formie paczuszek materiału zielnego; czasem można też kupić proszek, pałeczki, tabletki lub olejek haszyszowy. Przygotowana za pomocą prostych, domowych sposobów "trawka" składa się z mieszaniny pociętych liści, nasion i szypułek. Taka mieszanka z dość niską zawartością THC zwykle jest znacznie tańsza. Obecne nazwy uliczne to blow, puff, spliff, draw i weed.
Marihuana jest zazwyczaj w mniejszym stopniu zanieczyszczona niż inne narkotyki sprzedawane na ulicy, ale może też zawierać dodatkowe, aktywne lub nie (np. bieluń), substancje roślinne. Coraz częściej się zdarza, że niskiej jakości marihuana impregnowana jest w celu spotęgowania działania bardzo niebezpieczną fencyklidyną (por. rozdział 5.). Marihuana uprawiana w Stanach Zjednoczonych, albo importowana z Meksyku lub z Ameryki Środkowej, może być skażona parakwatem lub innymi silnie trującymi środkami ochrony roślin, rozpylanymi z samolotów w celu odchwaszczania.
Większość narkomanów na Zachodzie pali narkotyk w postaci skrętów (jointów) lub bardziej ostentacyjnie w glinianych lub wodnych fajkach. Można tu wykazać wiele własnej inwencji: jedni zażywają marihuanę, używając podziurawionych kapsli z butelek na mleko, inni zaparzają ją jak herbatę lub dodają jako "przyprawy" do gotowanych potraw. W przypadku zażycia bezpośredniego (doustnego) trudniej jest określić właściwą dawkę, w związku z czym "odlot" może się okazać znacznie silniejszy niż zamierzony ( działanie tak zażytego narkotyku jest szczególnie szybkie i silne.
Opublikowano setki relacji opisujących odczucia po zażyciu marihuany. Relacje są bardzo różne, mają jednak wspólny motyw: uczucie wesołości. Dla większości nie jest to prawdziwy, "twardy" narkotyk. Efekt działania marihuany opisano jako kapryśny w swojej naturze, a uzyskiwany "odlot" został określony (prawdopodobnie przez kogoś, kto nie był entuzjastą tego narkotyku) jako "głupkowata euforia".
Działanie jakiegokolwiek narkotyku jest efektem całej gamy czynników nie tylko farmakologicznych, i stwierdzenie to jest prawdziwe również w przypadku marihuany. Wśród nich można wymienić: osobowość, nastrój oraz oczekiwania użytkownika; jakość narkotyku i faktyczną dawkę wchłoniętą przez organizm; rodzaj środowiska, postawę i zachowanie pozostałych ludzi z otoczenia. Część naukowców sugeruje, że efekty działania marihuany przypominają "zachowania wyuczone" i że prawdziwe reakcje powinny być bardziej zindywidualizowane. Innych taka teza nie przekonuje. Uważają oni, że standaryzacja zachowań może być spowodowana brakiem doświadczenia, albo wręcz niską jakością haszyszu!
Palenie marihuany jest zwykle czynnością podejmowaną w towarzystwie. Skręt, składający się z marihuany i tytoniu, robiony jest z jednej lub więcej bibułek, żeby osiągnąć pożądany rozmiar i podawany z ręki do ręki jeszcze wtedy, gdy pozostał już tylko malutki żarzący się pet wysoko ceniony z racji swojej wysokiej zawartości narkotyku. Jest on zwykle mały i tak rozgrzany, że konieczne jest zastosowanie specjalnego uchwytu. Doświadczony palacz marihuany zaciąga się głęboko i zatrzymuje dym w płucach tak długo, jak to możliwe, w celu zwiększenia absorpcji. Powoduje to specyficzny, stłumiony charakter wymowy, który doprowadza do wściekłości niepalącego słuchacza, i tak już dostatecznie zdenerwowanego błazeństwami grupy.
Po kilku minutach palenia odczuwa się spokój, zadowolenie i dobre samopoczucie, któremu jednak często towarzyszy specyficzne wrażenie, opisywane przez palących jako uczucie przestrzenności lub ciasnoty w głowie. Narasta wesołość i poczucie absurdu, przemieniające najbardziej zwyczajne czy banalne obserwacje lub dowcipy w najśmieszniejszą rzecz na świecie. Jest się dobrze usposobionym do innych ludzi, pojawia się optymizm, podnosi samoocena. Zahamowania zmniejszają się lub zanikają całkowicie. Grupa to śmieje się głośno, to chichocze, co niepalącego uczestnika grupy wprawia w coraz większe zakłopotanie.
Przy umiarkowanych dawkach obserwowany jest raczej efekt rozszerzenia, a nie zniekształcenia percepcji. Muzyka, jedzenie, seks wydają się na przykład o wiele bardziej przyjemne i intensywne niż bez marihuany tym bardziej, że palący człowiek pozostaje w ścisłym kontakcie z rzeczywistością. Czas wydaje się upływać bardzo powoli, ale palący marihuanę czuje się aktywny i rozmowny. Przy nieco wyższych dawkach uspokajające działanie może stać się wyraźniejsze.
W miarę upływu czasu rośnie apetyt, większość ludzi ma ochotę na słodycze. Uczucie suchości w ustach powoduje konieczność częstego picia płynów. Wrażenie depersonalizacji lub nierzeczywistości pojawia się falami, a stopień intoksykacji często wydaje się na przemian słabnąć i narastać.
Nowicjusze, którzy mylnie ocenili dawkę, mogą się poczuć fizycznie sparaliżowani. Ich myśli się kłębią, desperacko chcą coś powiedzieć, albo wstają i chodzą, a mimo to czują się jak skamieniali. Bardziej doświadczeni palacze utrzymują, że w razie potrzeby są zdolni do opanowania swojego stanu. Jeden z badanych zapamiętał sytuację, kiedy był po dużej dawce marihuany, gdy nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Chichocząc bezmyślnie, podszedł do drzwi, otworzył je i ujrzał stojącego w nich policjanta w mundurze. Okazało się, że policjant przechodził właśnie obok i zauważył, że zaparkowany na podjeździe samochód ma włączone śwwił a. A że miał mocno rozwinięte poczucie dpowiedzialności, postano zapobiec niechybnemu wyładowaniu się akumulatora do rana. Opowiadający historię utrzymuje, że zdolny był natychmiast opanować swoją histerię, od razu znalazł kluczyki i podszedł razem z policjantem do samochodu, inicjując po drodze przyjacielską pogawędkę. Niepokoiły go tylko odgłosy zabawy, dobiegające z nie zmienioną intensywnością z wnętrza domu. Gdy dołączył ponownie do swych przyjaciół, natychmiast popadł w poprzedni stan wesołości, bez wątpienia wzmocniony poczuciem ulgi, że impreza nie została "nakryta".
Taki rodzaj przeżyć wydaje się zażywającemu marihuanę wartościowy i wzbogacający życie. Muzycy są przekonani, że grają swobodnie i w natchnieniu, gawędziarze że są bardziej dowcipni i interesujący, kochankowie że ich seksualne zdolności i doznania są mocniejsze niż zwykle, a pisarze że ich wyobraźnia nie zna granic. Sceptycy i abstynenci twierdzą, że wrażenia zwiększonych możliwości kreacyjnych są czystą iluzją. Twierdzą, że palacze marihuany są banalni, niechlujni, infantylni, irytujący, nielogiczni i absolutnie bezkrytyczni.
Objawy "kaca" po umiarkowanej dawce marihuany są zwykle łagodne najczęściej śpi się cały następny ranek, nawet przez kilka godzin. Większe dawki mogą uwydatnić uspokajające możliwości narkotyku, a jednocześnie powodować zniekształcenia percepcyjne, a nawet halucynacje. Członkowie wspomnianego już Club des Haschishchiens zażywali ogromne w porównaniu z dzisiejszymi dawki, a Gautier pozostawił interesujący opis zjawiska znanego jako synestezja, która polega na wzajemnym przenikaniu wrażeń zmysłowych. Opisując wazon z kwiatami, napisał: "Mój słuch stał się cudownie czuły. Naprawdę słyszałem dźwięki kolorów. Z ich błękitów, zieleni i żółci docierały do mnie dźwięki o doskonałej wyrazistości".
Ogromna większość innych, nie oczekiwanych odczuć, zgłaszanych po zażyciu marihuany, ma niewielkie znaczenie ze względu na ich krótkotrwałość. Niepokój, który czasem przekształca się w panikę, może pojawiać się w wyniku błędnej interpretacji przyspieszonej pracy serca (normalnej podczas działania narkotyku), i uznania tego stanu za symptomy ataku serca lub szaleństwa. Zawroty głowy albo uczucie depersonalizacji również mogą zostać odczytane jako zapowiedź katastrofy. Objawy te są częstsze u mniej doświadczonych użytkowników, bardziej wrażliwych na przejściowe zmiany nastroju. Trzeba też wiedzieć, że marihuana ma zdolności potęgowania nastroju, który domsji ał przed jej zażyciem. Osoby pozostające w depre z wlub mające lęki mogą po marihuanie poczuć się jeszcze gorzej.
Pogorszona koordynacja ruchów i mocno zaniżona zdolność oceny mogą okazać się zabójcze dla kierowców, pilotów i innych ludzi wykonujących zadania wymagające koncentracji i ostrożności.
Opublikowano tysiące relacji, które opisują poważne, niekorzystne skutki zażycia marihuany, ale naukowych opracowań takich reakcji jest niewiele. Wynika to z wielu trudności, nieodłącznych przy tego rodzaju badaniach, a związanych z koniecznością opierania się na nie potwierdzonych, retrospektywnych relacjach z zabronionych przecież działań podejmowanych przez badanych. Inne trudności to brak informacji o fizycznych, psychicznych czy osobowościowych problemach badanego, występujących zanim zetknął się on z narkotykami, potajemne zażywanie marihuany lub nie ujawnione stosowanie innych narkotyków teraz lub w przeszłości, zmiany w jakości narkotyków oraz zmiany dawek, czynniki związane ze stylem życia, takie jak bieda czy zwolnienie z pracy, lub nie rozpoznana choroba somatyczna lub psychiczna. Badania oparte na tak uzyskanych relacjach są zwykle niedostatecznie przygotowane od strony warsztatu naukowego, obejmują nieodpowiednie testy i statystyki, często dochodzi do nadinterpretacji wyników, które więcej mają wspólnego z metodologicznymi założeniami niż z opisywanymi faktami.
Jednym ze skutków ubocznych, któremu warto poświęcić trochę uwagi, jest wpływ marihuany na pamięć, a szczególnie na zdolność przyswajania nowych informacji. Oczywiście, pamięć może być silnie osłabiona u ludzi pozostających pod wpływem narkotyku. Ważniejsze pytanie brzmi: czy marihuana osłabia pamięć w sposób trwały i osłabienie pozostaje, nawet jeśli nie jest już używana? Wyniki jednego z badań sugerują, że u osób, które na kilka tygodni zaprzestały palenia marihuany, pamięć rzeczywiście nie działała normalnie. Badania te są jednak obarczone różnymi ograniczeniami i wymagają potwierdzenia. Jest to obszar wymagający wysokiej jakości badań.
Osoby, które palą dużo marihuany, mogą od czasu do czasu czuć się "paranoicznie", to znaczy wydaje im się, że są obserwowane lub śledzone, albo że wszyscy wystepują przeciwko nim. Zwykle jednak zdają sobie sprawę, że te nieprzyjemne odczucia są tylko wytworem ich wyobraźni, tym bardziej że ustepują one wkrótce po odstawieniu lub znacznym zmniejszeniu ilości wypalonego narkotyku. Zdarza się, że szczególnie duża dawka marihuany, zwłaszcza zażyta doustnie, wywołuje stan delirium, z nieodłącznym poczuciem chaosu, halucynacjami i przywidzeniami. Reakcje takie odnotowywane są głównie w Azji i na Karaibach, rzadziej w Europie i USA. Osoba pod wpływem działania narkotyku przyjmuje niekiedy dziwaczną, zastygłą w bezruchu postawę. Pewien przemycający narkotyk student połknął ze strachu sporą kostkę haszyszu. Kilka godzin później został znaleziony w jakimś kącie lotniska, na podłodze, w pozycji półleżącej, z dziwacznie powykręcanymi, zesztywniałymi kończynami. Nie wyglądał na cierpiącego, raczej na zamroczonego. W opisanej przed chwilą pozycji trwał nieporuszony jeszcze przez wiele godzin. Pod koniec dnia nadal czuł się trochę zamroczony, ale poza tym wszystko wróciło do normy.
Problem, czy marihuana może stać się przyczyną choroby psychicznej u kogoś, kto cieszył się wcześniej doskonałym zdrowiem pozostaje kontrowersyjny. W literaturze medycznej pojawiło się wiele prac sugerujących, że jest to możliwe, ale niski poziom naukowy tych prac czyni je mało przekonującymi. Co prawda możliwe jest pojawienie się krótkotrwałej choroby psychicznej, będącej reakcją na wysokie dawki toksycznych substancji, brakuje jednak niezbitych dowodów, że właśnie marihuana zdolna jest spowodować długotrwałe choroby psychiczne de novo. U osób, które zażywają wysokie dawki przez długi czas, mogą pojawić się kłopoty natury psychotycznej, będące formą przedłużonej reakcji toksycznej. Relacje ze Wschodu donoszą o przypadkach "psychozy marihuanowej". Badania prowadzone na Zachodzie wykazują, że częstotliwość wystepowania poważnych schorzeń psychicznych u umiarkowanych stałych palaczy nie jest większa niż w całej populacji. Według obecnego stanu wiedzy "psychoza marihuanowa", która mimo całkowitego odstawienia wszystkich narkotyków trwa tygodniami i miesiącami, a nawet jeszcze dłużej, jest raczej schizofrenią. Nie wiadomo, czy intensywne zażywanie marihuany może być czynnikiem zwiększającym ryzyko wystąpienia takiego stanu. Niewątpliwie narkotyk ten ma wyraźną zdolność wywoływania nawrotów lub pogarszania objawów u osób o wrażliwej psychice lub u tych, którzy już byli chorzy psychicznie. Z drugiej jednak strony, niektórzy ludzie z chroniczną chorobą psychiczną utrzymują, że narkotyk powoduje u nich złagodzenie objawów lub zmniejsza intensywność i częstotliwość halucynacji, takich jak słyszenie głosów, jeśli w pobliżu nikogo nie ma, czy wyobrażanie sobie, że telewizja nadaje wiadomości skierowane osobiście do nich. Oczywiście większość lekarzy doradza osobom z poważnymi schorzeniami psychicznymi lub znaczną niestabilnością emocjonalną, aby zgodnie z nakazami rozsądku unikali zażywania marihuany.
Inny problem, z którym wiąże się zażywanie marihuany, to stany chronicznej apatii, bierności i lenistwa, znane jako "syndrom amotywacyjny". Marihuana ma taką opinię od dawna, a wywodzi się to jeszcze z czasów raportu Komisji ds. Marihuany, odnoszącego się do dziewiętnastowiecznych Indii. Analizując te anegdotyczne wręcz relacje, należy pamiętać, że opisani w nich ludzie wywodzili się głównie z marginesu społecznego żyli niezdrowo, prawdopodobnie cierpieli z powodu niedożywienia, i nie mając prawie żadnych perspektyw na lepsze życie, używali silnej marihuany w bardzo dużych dawkach przez długi czas. W raporcie tym pojawia się również informacja, że marihuany w nadmiarze używają częściej osoby "psychicznie niezrównoważone",a zatem brak równowagi psychicznej był raczej przyczyną, a nie skutkiem zażywania marihuany. W zachodnich badaniach nie znaleziono dowodów na występowanie "zespołu amotywacyjnego". Pomijam tu stan ciągłej intoksykacji u osób palących bardzo dużo (tzw. pot-heads).
Psychiczna zależność od marihuany zdarza się, lecz bardzo rzadko. Osoby, które sięgają po marihuanę nadmiernie często lub są od niej uzależnione, w przeszłości przechodziły jakieś emocjonalne lub psychiczne choroby, i często używają innych narkotyków, takich jak amfetamina, kokaina czy środki halucynogenne. Palenie marihuany wywołuje czasem nawroty działania narkotyku (tzw. flashback) u tych, którzy równocześnie zażywają LSD. Nie stwierdzono uzależnienia biologicznego od marihuany, jednak nagła abstynencja u osób, które przez długi czas zażywały marihuanę, może powodować nerwowość, lęki, niepokój, a także zakłócać sen przez kilka dni.
Marihuana mogłaby być użyteczna jako lek w astmie ze względu na efekt rozszerzania dróg oddechowych, jej palenie jednak silnie drażni płuca, a dym zawiera liczne substancje rakotwórcze. Osoby, które palą długo i spalają duże ilości marihuany, są bardziej niż inni narażone na zapalenie oskrzeli i raka płuc. Przypuszcza się zresztą, że palenie marihuany może doprowadzić do uzależnienia się nie od narkotyku, lecz od tytoniu.
Jednym ze stereotypów związanych z marihuaną jest twierdzenie, że skłania ona do przestępczości, przemocy i staje się przyczyną wszelkich innych odchyleń. Choć używanie marihuany jest bardzo rozpowszechnione wśród więźniów i w grupach przestępczych, nie ma dowodów, że to właśnie ona jest przyczyną wspomnianych problemów. Na przykład uczniowie szkół, którzy palą marihuanę, nie popełniają więcej przestępstw niż ci, którzy jej nie palą. W tych przypadkach o wiele większą rolę odgrywa alkohol.
Była już mowa o tym, że wprawdzie brakuje bezpośrednich dowodów, że marihuana uszkadza płód, jednak kobiety ciężarne i karmiące piersią powinny unikać zarówno tego, jak i innych narkotyków, i niepotrzebnych leków. Wiadomo, że marihuana swobodnie przedostaje się przez łożysko i jest metabolizowana przez długi czas, w związku z czym dzieci urodzone przez matki, które w czasie ciąży paliły duże ilości marihuany, mogą być przez początkowy okres swojego życia ospałe.
Zestawiona została długa lista wielu innych przerażających konsekwencji zażywania marihuany, łącznie z kurczeniem się mózgu, trwałym uszkodzeniem systemu rozrodczego, immunologicznego itd. Zebrane dowody z naukowego punktu widzenia nie są przekonujące mimo to nie można z całkowitą beztroską twierdzić, że zażywanie marihuany jest całkowicie bezpieczne. Niektóre szkodliwe konsekwencje być może nie zostały jeszcze odkryte.
Wprawdzie brakuje oczywistych dowodów na szkodliwość marihuany, ale obserwacja wskazuje, że nawet rzadkie lub umiarkowane zażywanie marihuany przez człowieka nie pozostaje bez wpływu na jego zdrowie fizyczne i psychiczne.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 32 minuty

Ciekawostki ze świata