Kultura jest to całokształt materialnego i duchowego dorobku ludzkości gromadzony, utrwalany i wzbogacany w ciągu dziejów, przekazywany z pokolenia na pokolenie. W skład tak pojętej kultury wchodzą nie tylko wytwory materialne i instytucje społeczne, ale także zasady współżycia, sposoby postępowania, wzory kryteria ocen estetycznych i moralnych przyjęte w danej zbiorowości i wyznaczające obowiązujące zachowania.
Kultura to wartości uznane przez zbiorowość, jak również wartości, o których uznanie walczy jednostka lub te, które pozostają cały czas poza zasłoną niewiedzy i czekają na swoich realizatorów.
Miłość kultury jest „ukochaniem w człowieku jego zdolności oderwania się od siebie samego, od celów utylitarnych, by zainteresować się pięknem – oczywiście także moralnym – które się kontempluje lub tworzy (...) entuzjazm zaś budzi to, że niektórzy potrafią zajść w tym aż tak daleko. A co podtrzymuje i krzepi, to że może się służyć tej sprawie; że jest się ogniwem w łańcuchu, łącznikiem, który przyjmuje sygnał i podaje go dalej. C’est un cri repete par mill sentinelles”.
Jak uzasadnić swoje przekonania dotyczące istnienia wartości, a więc kultury? Jedną z możliwości jest kryterium negatywne, eliminujące. Żadna z rzeczy natury materialnej czy duchowej powstała z jakichkolwiek ludzkich potrzeb czy pragnień nie może być ex definitione wartościowa – twierdzi H.Elzenberg – nie może wtedy należeć do dziedziny kultury. Tu powstaje jednak pytanie: jak w ogóle możemy się dowiedzieć o istnieniu kultury i jak możemy ją tworzyć, skoro nie odpowiada na żadne potrzeby, a nie jest tworem czysto racjonalnym? H.Elzenberg bronił się przed użyciem określeń typu „potrzeby wyższego rzędu”, „potrzeby duchowe”, czy po prostu „potrzeby kulturowe”. Pejoratywność słowa „potrzeba” rzucała cień na nieskazitelną wzniosłość twórców kultury i burzyła koherencję koncepcji wartości autotelicznych i absolutnych, z których kultura ta ma się składać. Jeśli bowiem znaczenie i treść kultury leżałaby w tym, że zaspokajała by czyjeś potrzeby – przekonuje H.Elzenberg – to w żaden sposób nie moglibyśmy wykazać, że powinna ona raczej być, niż nie być. Skąd bowiem wziąć rację, która mogłaby stanowić uzasadnienie postulatu, że należy zaspokoić potrzeby gatunku homo sapiens, a nie gatunku felis tigris.
Stanowisko H.Elzenberga wobec kultury jako zbioru wartości perfekcyjnych opiera się, od pewnego stopnia na zakładzie Pascala. Czy jest sens tworzyć kulturę, jeśli nie wiemy, czy istnieje? – zapytuje filozof, i odpowiada: „jeżeli się od tworzenia kultury uchylimy, to kultury nie będzie, jeżeli ją tworzyć będziemy to i wtedy nie uzyskamy pewności czyśmy stworzyli kulturę rzeczywistą czy tylko jej pozór: bo wartości w niej ujawnione może po prostu są czystą naszą fantazją. Może jednak są (...) Wysiłek wtedy należy podjąć (...) należy przyjąć ryzyko, że budujemy w powietrzu i na fundamencie ułudy, to święty obowiązek każdego świadomego współtwórcy kultury a zarazem jego godność i cnota. Kultura więc to przedmiot wiary, wiara zaś to afirmacja kultury.
Tworzenie kultury, wiara w jej absolutne istnienie, czyli wiara w istnienie świata, który nas przekracza i ogranicza, a który tylko my możemy powołać do życia, stanowi eksplikację godności ludzkiej. Godność rozumiana jako działalność kulturotwórcza jest „nakazem i imperatywem, celem i powołaniem człowieka”. Człowiek „pozostający w służbie wartości kultury” osiąga sam człowieczeństwo i nadaje innym tę wartość.
Z drugiej też strony człowiek dzięki kulturze zaczyna żyć w świecie coraz bardziej podmiotowym; kultura to uczłowieczanie świata. Dzięki niej rzeczy stają się w coraz większym stopniu – symbolami treści wewnętrznych, nabierają znaczenia osobowego. Powinność tworzenia kultury nie jest nakazem zewnętrznym, heteronomicznym czy imperatywnym. Ma ona charakter indywidualny, jest raczej rodzajem Bergsonowskiego dążenia, opartego na wewnętrznym przeczuciu niż obowiązku sensu stricto. Rzecz dzieje się poza społeczeństwem, poza sferą kolektywów i bez pośrednictwa norm, nakazów czy zakazów, w świecie wewnętrznym podmiotu, w pełnej samotności. Wartości, których nie jest się wszak obiektywnie pewnym, trzeba powoływać do życia lub bronić mocą wewnętrznego przekonania i miłości w opozycji i w walce wobec świata.
Istnieją „faktycznie” tylko wartości osobowe ucieleśnione w przedmiotach kultury, są one zarówno przedmiotem kontemplacji, jak i przedmiotem pochwały; czyny są dobre, jeśli ujawniają czyjąś wartość wewnętrzną. Właśnie wartość wewnętrzna twórców kultury jest tym, co jako jedyne buduje oparcie działalności kulturotwórczej, a więc zarazem jej wiarygodność.
Kulturę tworzy elita złożona z jednostek wybitnych, o szczególnej wrażliwości i sile wewnętrznej. Tylko ona może służyć wartościom wyższym, nie – społeczeństwo. Kultura to „mała rzeczpospolita pięknych dusz”, wspólne duchowo dziedzictwo ludzi wyjątkowych, z którego czerpać mogą wszyscy, „o ile jestem czymś więcej niż tylko naturą, to jestem dziełem wielkich, u których terminowałem”.
Wartości tworzące świat kultury są co prawda tego typu, że wcielać w życie może je tylko jednostka: nakaz płynący z wartości jest nakazem opartym na wierze i wspieranym przez intuicję, ma wtedy charakter jednostkowy i elitarny. Tylko jednostka wybitna o ogromnej wartości i sile wewnętrznej potrafi odpowiedzieć i podtrzymać apel wartości. Wszyscy jednak potrafimy uczestniczyć w świecie wartości już istniejących, poprzez ich kontemplację, poznawanie, a co najważniejsze obronę.
Możemy wykazać jak różnią się od siebie ludzie żyjący w różnych kulturach. W tym wypadku zakłada się, że kultura determinuje zachowania i procesy psychiczne swoich członków, a sama kultura jest produktem ludzkich interakcji i jako taka stanowi element niemal wszystkich sytuacji społecznych, w których znajdują się ludzie. Ponieważ kultury ukształtowane w różnych miejscach kuli ziemskiej mogą różnić się od siebie, wobec tego różnić się będą od siebie zachowania i życie społeczne uczestników tych kultur.
Podsumowując możemy stwierdzić, że kultura poprzez swój wpływ na kształcenie się jej uczestników schematów i kategorii językowych wpływa na odzwierciedlanie przez nich świata, a pośrednio na ich zachowanie się. Na podstawie dotychczasowych rozważań moglibyśmy mniemać, że kultura jest czymś statycznym, a jej uczestnicy po prostu w niej wzrastają. Tak jednak nie jest, kultura bowiem pod wpływem działań żyjących w niej ludzi zmienia się wraz z nimi w sposób dynamiczny, co oczywiście powoduje, że ona z kolei wpływa również na zmiany w sferze procesów psychicznych i w zachowaniu się jej uczestników.
Literatura:
- S.Mika „Psychologia”
- M.Środa „Idea godności w kulturze i etyce”
- L.Kołakowski „Etyka bez kodeksu”
- Praca pod redakcją T.Tomaszewskiego „Psychologia”
- H.Elzenberg „Kłopoty z istnieniem”