Za jedno z najbardziej znanych dokonań Arystotelesa uważa się klasyfikację wszystkiego w przyrodzie. Przede wszystkim zaproponował podział na rzeczy ożywione i nieożywione. Pierwszą z tych grup charakteryzuje możliwość zmian bez działania z zewnątrz, w przeciwieństwie drugiej, która takiej możliwości nie posiada. Następnie rzeczy ożywione podzielił na „żywe rośliny” oraz „żywe istoty”, a te z kolei na dwie podgrupy: zwierzęta i ludzi. Podział ten został przeprowadzony według właściwości poszczególnych rzeczy.
Przyznaję, że podział ten jest niezwykle słuszny i, po poprawkach naniesionych dzięki ogromnemu postępowi cywilizacyjnemu, nadal stosowany (oczywiście o ile można przyjąć za słuszne jakiekolwiek dzielenie przyrody). Jak dotąd racja jest po stronie Arystotelesa. Jednakże w swoich podziałach i rozważaniach posunął się on dalej. Postawił człowieka, który jego zdaniem „żyje całym życiem przyrody”, na szczycie „drabiny bytów”. Uargumentował ten ruch w ten sposób, że człowiek rośnie i pobiera pokarm, jak rośliny, ma uczucia i zdolność poruszania się, jak zwierzęta, a dodatkowo posiada jeszcze zdolność racjonalnego myślenia. Tę ostatnią możliwość uznał za pierwiastek boski, a więc zgodził się w swoim rozumowaniu na istnienie Boga. Arystoteles nazwał go „pierwszym poruszającym” – „pierwszą przyczyną” ruchów ciał niebieskich, a co za tym idzie wszelkich zmian w przyrodzie, która to przyczyna sama jest nieruchoma. W ten sposób ułatwił ludziom średniowiecza chrystianizację jego filozofii. Jednakże nie to jest celem mojego eseju. Ważne jest to, że Arystoteles umieścił „pierwszego poruszającego” na absolutnym szczycie całej drabiny natury.
Chciałabym teraz zestawić wyżej zamieszczony przeze mnie tekst z omawianym przez nas ostatnio na zajęciach problemem zwierząt na podstawie książki Singera. Myślę, że Arystoteles i Singer reprezentowaliby zupełnie odmienne stanowiska i prowadziliby zagorzałe dyskusje, gdyby się spotkali. Pozwoliłam sobie nakreślić poniższą tabelkę:
Singer: Przyznać prawa zwierzętom.
Arystoteles: Zwierzęta są niżej niż ludzie w drabinie bytów. Niech nie mieszają się w świat ludzki i jego prawa.
• Zwierzęta czują jak ludzie, więc powinny być traktowane według podobnych praw.
• Zwierzęta czują jak ludzie, ale nie myślą jak oni. Nie posiadają tej możliwości, która wyróżnia nasz gatunek spośród innych, więc nie powinny być traktowane z nami na równi.
• Skąd można wiedzieć, że zwierzęta nie myślą? Przecież nikt z ludzi nie był nigdy jednym z nich. Możliwe jest przecież, że myślą, ale w bardziej ograniczony sposób niż my.
• Pomijając kwestie naukowe, które jednoznacznie mówią o tym, że zwierzęta kierują się instynktem, oczywiste jest, że nie można przyznać zwierzętom praw równych naszym, nawet jeśli myślałyby w bardziej ograniczony sposób niż my. Skoro są na niższym poziomie intelektualnym, niech ich prawa też będą mniejsze.
• Dlaczegóż więc ludzkie prawo nie jest zróżnicowane w zależności od mentalnych możliwości przedstawicieli tego gatunku? • Prawo ludzkie jest takie samo dla wszystkich, bo wśród nas panuje małe zróżnicowanie, jeśli chodzi o poziom intelektualny. Wszyscy, którzy się wyróżniają w tej materii, stanowią raczej odstępstwo.
Nowoczesna idea gatunkowizmu przeciw antycznemu empirystycznemu pomysłowi systematyki. Takie zestawienie pozwoliło mi sformułować własne zdanie na temat zwierząt. Człowiek nie jest na szczycie drabiny bytów, ponad innymi organizmami. Jest jednak na szczycie ewolucji, ale nie oznacza to, że panuje nad wszystkim. Będąc elementem drabiny jest zobowiązany do współżycia gatunkami stanowiącymi jej niższe szczeble. Moim zdaniem jest to jedyne prawo dotyczące wszystkich organizmów. Nie należy przyznawać im innych praw, które nie należą do praw natury. Zburzyłoby to cały porządek na świecie. Od przyznania zwierzętom praw do ustanowienia praw np. dla trawy jest niedaleko, a ten ostatni pomysł uważam za kompletny obłęd. Prawo wymyślone przez ludzi niech funkcjonuje tylko wśród nich.