„Nawet najmniejsza ilość dobra nie jest zdolna eliminować zła ze świata samym swoim istnieniem. Tak jak aktywne jest zło - musi być aktywne i dobro: musi ono działać przez nasze słowa, czyny i przykład.”
ks. S. Olszański
Dobro i zło towarzyszą człowiekowi od początków jego ziemskiej egzystencji. Nasz los to nić z mieszanego włókna, w którym te dwa antagonistyczne zjawiska wzajemnie się przeplatają. Nie mogą istnieć oddzielnie, ponieważ każde jest przeciwwagą, a zarazem wyznacznikiem drugiego. A jednak skrycie marzymy o świecie idealnym, w którym zło nie istnieje. Jednak gdybyśmy nie napotykali na swojej drodze zła, czy dobro nie utraciłoby swego smaku, uroku i wyjątkowości? Cóż mamy czynić aby zła było jak najmniej w naszym ziemskim życiu, by pojawiało się tylko po to, abyśmy nie zapomnieli, jak ważne jest dla każdej istoty dobro? Św. Paweł znalazł na powyższe pytania doskonałą odpowiedź. Zwraca się on do nas słowami: „Nie daj się zwyciężyć złu, lecz sam dobrem zwyciężaj zło”. Myśl ta ma już prawie dwa tysiące lat, jednak wykracza ponad ramy czasu i nadal jest aktualna. Ja jako głęboko wierząca osoba, której wiara głosi szerzenie dobra i bezinteresowną pomoc bliźnim, całkowicie zgadzam się z nimi. Popieram również ludzi, którzy zgodnie z nimi postępują oraz pragną naprawiać świat pełen zła, nienawiści i przemocy.
Pierwsze wersy moich przemyśleń zajmują słowa cytowane za ks. Olszańskim, który podobnie jak św. Paweł nawołuje do eliminowania zła dobrocią, która musi być przejawem nie tylko słów, ale także efektem naszego postępowania i przykładu jakim obdarzamy innych. Każdy z nas otrzymuje od Boga w chwili narodzin dar – łuk ze strzałami dobra i zła. W zależności jakiego on dokona wyboru i jakiej amunicji użyje, tak odczują to otaczający go ludzie. Pierwsze z nich sprawiają, że zło traci na swej sile i powoli zanika, nastaje radość, a jakiekolwiek istnienie, ugodzone tą strzałą, nie pozostaje samo ze swymi troskami. Drugie natomiast zadają ból, wzmagają wszelkie złe cechy jakie drzemią w ludziach. Jednakowoż, jak wielu ludzi jest na ziemi, którzy potrafią używać strzał dobroci? Ilu z nas potrafi bezinteresownie pomóc swemu bratu i zmniejszyć w ten sposób przewagę zła?
Świat, w którym przyszło nam żyć, pełen jest niebezpieczeństw czyhających na człowieka każdego dnia. Czy istnieją ludzie, którzy problemy innych przedkładają nad swoje własne? Myślę, że jest ich wielu. Spotykamy ich codziennie na ulicy i choć na pierwszy rzut oka są podobni do nas, to w ich sercu szczególne miejsce zajmuje troska o dobro drugiego człowieka.
Jednym z takich właśnie jest Jerzy Owsiak. Jest głównym motorem sterującym pracą Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. To on co roku organizuje styczniowe finały, w czasie których wolontariusze zbierają pieniądze do specjalnych puszek, licytowane są również złote serduszka oraz wiele innych przedmiotów, ofiarowanych na rzecz organizacji przez ludzi, którzy w ten sposób pragną pomóc. Pieniądze zebrane w takie dni są przeznaczane na ratowanie życia i zdrowia tych malutkich istotek, które same bronić się jeszcze nie mogą i należy je wesprzeć w pierwszych chwilach ziemskiego bytowania. W takich momentach ludzie potrafią dzielić się, nawet jeśli sami nie posiadają zbyt wiele.
Amnesty International – kolejna organizacja, tym razem światowa, o której warto napisać. Zajmuje się ona problemami więźniów sumienia, osób więzionych z powodu przekonań, koloru skóry, płci, pochodzenia, języka czy religii, nie stosujących przemocy ani nie opowiadających się za jej użyciem. Skazani w nieuczciwych procesach, niejednokrotnie bez prawa do obrońcy, odsiadują wieloletnie kary w więzieniach. Często traktowani gorzej niż zwierzęta, tracą wiarę w to, iż kiedykolwiek zdołają wydostać się z tego piekła. Taki promyk nadziei otrzymują właśnie od tej organizacji. Głównymi celami jakie stawia sobie Amnesty International jest zapewnienie wszystkim więźniom politycznym uczciwych i szybkich procesów sądowych, zaprzestanie stosowania kary śmierci, stosowania tortur i innych form okrutnego traktowania więźniów, położenie kresu "zaginięciom" i pozasądowym egzekucjom. Za swoją działalność stowarzyszenie to zostało wyróżnione Pokojową Nagrodą Nobla, która moim zdaniem jest uhonorowaniem ich ciężkiej pracy na rzecz sprawiedliwości.
Maria Dąbrowska powiedziała niegdyś: „Dobrzy ludzie nigdy o siebie nie dbają. Tak jakby naprawdę nie byli dla tego świata”. Czyż jej słowa nie mają odbicia w pracy misjonarzy na całym świecie. Droga, jaką wyznaczyli sobie i na jaką Bóg ich przeznaczył, wyściełana jest cierpieniem, głodem, śmiertelnymi chorobami oraz śmiercią, która jest tak blisko. Jednak oni nie obawiają się ich, serca tych ludzi przepełnia troska o to, czy uda im się pomóc swemu bratu lub siostrze odzyskać zdrowie, ulżyć w bólu i cierpieniu, czy w pokoju odejść z tego świata. Co zadecydowało o tym, że wkroczyli na taką ścieżkę? Co nimi kierowało? Uzasadnień jest zapewne bardzo wiele. Myślę, że cierpienie, ból i śmierć z jaką mają do czynienia na co dzień daje im siłę i motywację by choć przez chwilę sprawić, aby w życiu swoich podopiecznych rozbłysło słońce, a sami są dzięki temu bliżej Boga.
Niedawno przeżyliśmy tragedię, która wstrząsnęła całym światem i choć nie odczuliśmy jej na własnej skórze to wzbudziła w nas współczucie i chęć pomocy. Mam tutaj na myśli falę tsunami, jaka nawiedziła wybrzeża Tajlandii. W takich sytuacjach łatwo dostrzec, chyba jedyną, dobrą cechę zła, a mianowicie moc jednoczenia ludzi. Tsunami zniszczyło nie tylko tysiące istnień ludzkich, ale także spowodowało, ogromne straty materialne. W mgnieniu oka rozeszła się wieść o kataklizmie, równie szybko odpowiedź na prośbę pomocy. Wiele krajów zaoferowało swoje wsparcie materialne, ale także duchowe. Również w Polsce to nieszczęście popchnęło Caritas do zorganizowania koncertu z udziałem artystów naszego kraju. W akcji tej wzięły między innymi udział takie osoby i zespoły jak: Paweł Kukiz, Budka Suflera, Monika Brodka, Urszula i wielu innych. Każdy z nas mógł pomóc wysyłając pod specjalny numer sms – a. Gdy mają miejsce takie tragedie nie możemy przechodzić obok nich obojętnie, gdyż kiedyś w przyszłości, to my możemy potrzebować wsparcia i jeśli my nie udzielimy wsparcia, to nam też ktoś może go kiedyś odmówic.
Zastanówmy się jakie organizacje są zawsze tam gdzie dzieje się źle, gdzie panuje wojna, gdzie mocno zostanie zniszczona ziemia, psychika i zdrowie ludzi po kataklizmie? Takimi organizacjami są Czerwony Krzyż, Czerwony Półksiężyc, ONZ, to one najczęściej są pierwsze w kolejności do tego aby nieść pomoc. Świat w dzisiejszych czasach potrzebuje ludzi, którzy wesprą go w tak trudnych momentach.
Istnieje obecnie ogromna liczba fundacji, które pragną podać pomocną dłoń każdemu kto jej potrzebuje. Obecnie dużym problemem są pieniądze, one potrzebne są by zakupić leki, sfinansować operacje, czy wreszcie zdobyć wykształcenie, dlatego chciałabym wspomnieć o fundacji, która działa w moim powiecie. Fundacja na rzecz rozwoju Powiatu Wieluńskiego corocznie przyznaje stypendia najzdolniejszym uczniom szkół gimnazjalnych, ponadgimnazjalnych oraz studentom. Stypendia nie są bardzo wysokie, ale są w stanie pokryć pewne wydatki związane z nauką. W taki właśnie sposób organizacja pragnie wspierać tych, którzy w przyszłości będą chlubą powiatu i całej naszej społeczności.
Można by długo wymieniać osoby, organizacje i fundacje, które w szczególny sposób przyczyniły się do szerzenia idei dobra, gdybym chciała wymienić wszystkie ten tekst zająłby kilka tomów. Zło przejawia się w przeróżnych postaciach choroby, kataklizmy, wojny, obojętność, bezduszność, okrucieństwo, niesprawiedliwość, chęć zemsty. Niestety, gdy ono bierze górę, cierpią bezbronni ludzie, którzy sami nie potrafią poradzić sobie z problemem. Dlatego należy pomagać, by nigdy nikt nie był pozostawiony sam sobie. Dla mnie, pogromcą zła jest ten, który nie zważając na niebezpieczeństwa, na to co inni pomyślą, czy powiedzą, pomaga bliźnim i daje im nadzieje na to, że pewnego dnia w ich domu także zawita radość i szczęście. Myślę, że każdą potyczkę ze złem zwyciężymy tylko wtedy, gdy w naszym sercu będzie panował pokój oraz zawsze, gdy będziemy naprawiać błędy swoje i każdego, który nie zdaje sobie sprawy z tego, że krzywdzi ludzi wokół siebie. Wiedzmy to, iż czasami wystarczy drobny gest, czy uśmiech, słowa pokrzepienia, aby zarazić innych iskierką dobra. Wszystkie uczynki, które w naszym życiu miały miejsce, powracają do nas lecz z podwojoną siłą. Jeśli więc zajmiemy się szerzeniem dobra, to troski i zmartwienia rzadko będą spędzać nam sen z powiek, ponieważ zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce spłacić dług wdzięczności. Istnieje przekonanie, że dobro zawsze zwycięża, ale musimy jednak pamiętać, że potrzeba włożyć w to wiele wysiłku, poświęceń i ciężkiej pracy. Bóg jako dobry ojciec, stworzył nas na swój obraz i podobieństwo, więc tak jak on powinniśmy być miłosierni i dobrzy. I tacy jesteśmy, jednak każdy z nas musi sam odnaleźć gdzieś głęboko w sobie to dobro. Niektórzy, szukając niestrudzenie, znajdują go tak dużo, iż odczuwają wielką potrzebę dzielenia się. Bądźmy nieustępliwymi poszukiwaczami, zamiast gonić za rzeczami materialnymi, przelotnymi, stańmy się łowcami dobra. Nie zapomnijmy też, aby zło, które nam ktoś wyrządził zmieniać nie w nienawiść i żal lecz w dobro, ponieważ to najlepsza recepta na to by nie zostać zgorzkniałym człowiekiem.. Na zakończenie pragnęłabym żeby każdy, który kiedykolwiek weźmie do ręki ten tekst i przeczyta go zapamiętał słowa św. Jana od Krzyża:
„Kto traci okazję do dobrego,
jest jak człowiek wypuszczający z ręki ptaka,
gdyż ona już nigdy nie powróci.”