"Słowa twoje jak miecze
Ranią mnie
głęboko
Ale dobrze wiem
czas leczy rany
Nawet takie -
Niestety blizny pozostają
na zawsze” – napisałam w jednym ze swoich osobistych wierszy.
Może to egoistyczne, ale uważam, że najbardziej poruszają nas własne nieszczęścia. Nie wiele obchodzą nas ludzie biedni, głodni, narkomani, nosiciele wirusa HIV, krzywdzone zwierzęta… Mogłabym długo wymieniać. Są ludzie, których rzeczywiście spotykają nieszczęścia. I wcale nie jest to jakiś młodzieńczy zawód miłosny.
Wiem, że człowieka, a przynajmniej mnie nic nie rani tak jak słowa. To one potrafią poruszyć nawet najbardziej skamieniałe serca. Niektóre mają indywidualne znaczenie dla każdego z nas. Może to jest powodem wielu nieporozumień?
Ogromną tragedią jest śmierć osoby bliskiej naszemu sercu. Wtedy rozumiemy co czują inni w takim momencie i zaczynamy im współczuć.
We współczesnym świecie ludzie prowadzą wyścig szczurów. Dla każdego jest ważne jego własne, indywidualne dobro. Nie obchodzi nas to, że są ludzie głodni, biedni, porzuceni. Potrafimy krzywdzić innych, po to, aby osiągnąć własny cel. Kiedy my będziemy chorzy, głodni i biedni, to już będziemy wiedzieć, że należy pomagać ludziom potrzebującym. Dopiero wtedy gdy nas spotka krzywda, zaczynamy rozumieć nieszczęścia innych.
Życie nie jest usłane różami, ale przeważnie sami stwarzamy sobie problemy.
Jednym z podstawowych czynników zakłócających pokój na świecie jest brak tolerancji i akceptacji. Właściwie należałoby akceptować każdego, bez względu na to czy jest zły czy dobry. Ale nie oznacza to, że mamy tolerować jego zło.
Każdego może ranić co innego. Chłopiec znajdujący się w sierocińcu będzie płakał z powodu barku miłości, akceptacji i rodziców, a nosiciel wirusa HIV okaże rozpacz z powodu zbliżającej się śmierci.
Moja opinia doskonale ukazuje jakim człowiek potrafi być egoistą. Po co ma się niby martwić o jakiegoś tam Ziutka, czy Maryśkę? Przecież to ich życie, ich sprawa. Nie potrzeba się wtrącać, niech radzą sobie sami. A kiedy nas lub bliską nam osobę spotka jakieś nieszczęście, szukamy pomocy i współczucia u innych. Może nawet jest nam wstyd. Dopiero nasza indywidualna tragedia budzi w nas sympatię i współczucie do drugiego, niekiedy obcego nam człowieka.