Po grecku imię Krzysztof brzmi *christophoros*, co oznacza "niosący Chrystusa". Wydaje się, że najpierw powstało to imię, a potem do imienia dorobiono legendę o świętym Krzysztofie - tym, który niósł Dziecię Jezus na swych barkach.
W opowieściach o świętych występuje wiele mitów i często silniej przemawiają one do wyobraźni niż czyny historycznych postaci zasłużonych dla Kościoła. Wszystko wskazuje na to, że św. Krzysztof nie istniał, za to legenda o nim jest do dziś żywa i niejeden kierowca przypina podobiznę Świętego w swoim samochodzie.
Św. Krzysztof był podobno barbarzyńcą i dzikusem obdarzonym nadludzką siłą i wzrostem. Grecy opowiadali nawet, że był "kynocefalem", czyli... psiogłowcem, ledwie mówił; dopiero później chrzest przywrócił mu mowę i ludzki wygląd. Ów olbrzym postanowił służyć temu, kto jest najsilniejszy na świecie. Najpierw zaciągnął się do gwardii cesarskiej, potem służył... diabłu; w końcu, oświecony przez pewnego pustelnika, postanowił służyć Jezusowi. Zamieszkał nad rzeką i przenosił pielgrzymów na drugi brzeg. Kiedyś przyszło doń dziecko, a kiedy przenosił je przez wodę, objawiło, że jest Chrystusem.
Św. Krzysztof został patronem mostów i brodów, przewoźników, żeglarzy i innych podróżników (a w dzisiejszych czasach - kierowców), oraz miast leżących nad rzekami. Opowieść o nim kojarzy się z magicznym urokiem, jaki zawsze w umysłach ludzi wiązał się z przekraczaniem wody, przechodzeniem "na druga stronę" - drugą stronę mostu, brodu, rzeki. Przejście przez wodę to odwieczny symbol wielkiej przemiany w życiu, podjęcia ważnych decyzji, rozpoczęcia nowego etapu w życiu, także symbol... śmierci. W każdej takiej ciężkiej próbie warto mieć przy sobie opiekuna o nadludzkiej mocy - i stąd pewnie się wzięła popularność św. Krzysztofa.