Świat w którym żyję, potrzebuje wiele “napraw” i udoskonaleń.
Uważam , że dużo by trzeba było naprawiać , chociaż myślę ,że niezależnie od dokonanych napraw by ten świat się zmienił i tak nigdy nie będę się czuła w nim jak w krainie wiecznego szczęścia. Życie to nie bajka w której wszystko kończy się happy endem. Jest zbyt wiele zagrożeń, których czasem nie sposób się wystrzec, nie zawsze można znaleźć idealne rozwiązanie dla z pozoru trywialnych (bardzo prostych) sytuacji życiowych .
Zastanawiając się nad pytaniem, czy możliwe jest zmienienie świata na lepszy, bardziej sprzyjający człowiekowi, to myślę, ze zaczęłabym zmiany od siebie. Wtedy mogłabym wymagać od innych podobnych zmian i byłabym wstanie obiektywnie je ocenić oraz ocenić jakie skutki one wywołują.
Chciałabym, aby było więcej tolerancji. Wielu ludzi jak i ja, posiada wiele niedoskonałości. Z tego powodu osoby uważające się za te „lepsze” dokuczają tym „innym”. Nie rozumiem ludzi , którzy wyśmiewają się z osób upośledzonych. Nie rozumiem i nie zrozumiem. Ci ludzie może różnią się od nas wyglądem; mają rany, szramy lub zniekształcenia spowodowane chorobą, ale to nie jest powód uważania ich za tych gorszych. Moim zdaniem tacy ludzie są nieraz lepsi od nas samych , tych niby „normalnych” . Są bardziej uczuciowi, bardziej czuli i serdeczni, nie są „zepsuci” komercjom i wyzyskiem, który w dzisiejszym czasie dotyka nas wszystkich. Wielu z nich posiada różne talenty. Czy wyśmiewanie się z takich ludzi to normalne? Gdzie tolerancja? Gdzie zrozumienie? Czasem mam wrażenie ,że żyję w świecie bezduszności i chamstwa.
Zdarza się, że nasi koledzy dokuczają nam z powodu innej wiary czy poglądów. Nie mogą zrozumieć , że nie wszyscy są tacy jak oni, że nie wszyscy dają się komercji, że mogą czuć się dobrze mając swój własny styl, własny świat. Spotkałam wiele nieprzyjemnych sytuacji w szkole w mieście...
Osobiście uważam , że to nie świat trzeba zmieniać by czuć się w krainie szczęśliwości tylko siebie, trzeba zastanowić się nad sobą nad swoim postępowaniem, przemyśleć pewne sprawy, dogłębnie się zastanowić, a potem spróbować powoli, małymi krokami to zmienić.
Cóż mogę powiedzieć na temat polityków? Niech czasem zastanowią się nad tym co mówią, co robią. Czasem mam wrażenie, że robią wszystko by dogodzić sobie, nie patrzą na tych , którym pomoc jest potrzebna. Sami mają dużo pieniędzy, piękne domy, samochody Wciąż chcą gromadzić więcej dóbr materialnych, są zorientowani głównie na powiększaniu własnego majątku kosztem innych obywateli ,choćby przegłosowując ustawy, które wcześniej są odpowiednio "poparte"
Cały czas słychać skandale, różne nielegalne transakcje. Wiele obiecują, wiele mówią, ale skutki ich działań pozostają mało wymierne.
. Jest wiele rodzin dotkniętych katastrofami , chorobami na które potrzebne są leki, czyli za tym kryją się też fundusze , ale nie każdą rodzinę na to stać. Dlaczego nie ma pomocy z ich strony tylko wyzysk. Mają wiele, a wyciągają z biednych obywateli ich ostatnie grosze.
Świat nie był i nigdy nie będzie krainą szczęśliwości, przynajmniej w moich oczach. Dla mnie zawsze będzie to świat pełen, kłamstwa, obłudy, niesprawiedliwości i rozdzielania ludzi na lepszych i gorszych.
Czasami chciała bym „zrestartować” świat, tak jak można to zrobić z komputerem. Stworzyć go na nowo, stworzyć wszystko od początku, ale to są tylko marzenia, które nigdy się nie spełnią.
Na podstawie wyżej wymienionych argumentów stwierdzam, że niczego nie zmienię choćbym się starała. Świat to jedna wielka walka o przetrwanie. Życie przez które musimy iść to ciężki krzyż cierpień i nierówności. Nie więżę w słowa „Carpe diem”. Dla mnie nie ma czegoś takiego jak chwytanie dnia, „wysysanie” z niego tego co najlepsze, branie jak najwięcej. Świat to jedna wielka „plansza do gry” , wygra tylko silny psychicznie. Ja nie będę świata zmieniała, jeśli już zmieniać to tylko siebie. Może kiedyś uda mi się zobaczyć dobre strony, na razie ich nie widzę, może nie chcę? Jeśli chcemy żyć w krainie szczęśliwości to sami musimy sobie ją stworzyć. Zaakceptujmy siebie, zaakceptujmy innych, stwórzmy krąg nieprzerwanego sznura zrozumienia. Dla mnie nie będzie nigdy krainy szczęścia.
Po wielu moich przemyśleniach stanowczo stwierdzam, że nic zmieniać nie będę. Nie mam prawa zarzucania na siłę innym tego co ja uważam i co chciałabym zmienić. Dlatego z całą stanowczością stwierdzam, że kraina szczęśliwości nie istnieje, nie istniała i nie będzie istnieć, chyba, że tylko w naszej wyobraźni.