Jan Tomasz Gross
TEN JEST Z OJCZYZNY MOJEJ...,
ALE GO NIE LUBIĘ
W Polsce nikt nie chce wracać do zagadnienia stosunków polsko-żydowskich podczas II Wojny Światowej. Jest to temat bardzo drażliwy. Najpierw zanalizujemy więc wiedzę funkcjonującą w polskim społeczeństwie na temat tego, co się zdarzyło między Polakami i Żydami w czasie drugiej wojny światowej. Poruszanie tego tematu jest ważne, ponieważ jeżeli Polska chce się znaleźć w kręgu krajów o kulturze obywatelskiej, musi dokonać rozrachunku z własnymi ksenofobiami i polskim nacjonalizmem.
Wróćmy do stanowiska Polaków – zgodnie z tym, co napisał historyk literatury Jan Józef Lipski, w czasie wojny była równowaga, tj. zginęli Żydzi, ale też i Polacy, niektórzy Polacy byli obojętni na los Żydów, ale też inni wykazywali się niezwykłym bohaterstwem ratująć Żydów. Niektórzy Polacy (zdemoralizowany margines) prześladowali Żydów, których zginęło wiele, ale prześladowali też innych Polaków i to zwykle tych odgrywających ważną rolę w czasie wojny. Lipski napisał: „antypolonizm nie jest moralnie niczym lepszym niż antysemityzm”. Stara się on nie przesądzać o tym, co się wydarzyło. Argumentuje, że Polacy uczynili na rzecz Żydów wszystko, czego można było od nich oczekiwać. W związku z surowymi represjami za przechowywanie Żydów (nie tylko śmierć własna, ale i całej rodziny), nie dziwi postawa Polaków.
Gross jednak podnosi, iż w inne rodzaje działalności, również zagrożone przez Niemców karą śmierci, Polacy angażowali się masowo. W związku z czym niewielka pomoc Polaków dla Żydów nie może być uzasadniana strachem przed karą. Oczywiście, że istnieje różnica pomiędzy złapaniem osoby działającej w konspiracji, wzięciem jej na przesłuchanie i zabicie, a pomiędzy rozstrzelaniem całej rodziny, która przechowywała Żydów, ale wg Grossa per saldo różnica zagrożenia wynikającego z udziału w konspiracji i będącego konsekwencją niesienia pomocy Żydom była dość subtelnej natury (trzeba dodać, że w łapankach często rozstrzeliwano wiele osób i nie było żadnej gwarancji, że ktokolwiek z rodziny przeżyje). Widać więc ogromną różnicę w częstotliwości, z jaką Polacy angażowali się w konspirację i z jaką pomagali Żydom.
Andrzej Szczypiorski w 1979 r. napisał, że Polacy odczuwali zniecierpliwienie w stosunku do Żydów, że Ci szukają u nich pomocy. Oznacza to, iż ci, który kwestionowali prawo Żyda do zastukania do drzwi i poproszenia o pomoc, tłumacząc, iż Żydzi wystawiają ich na śmiertelne niebezpieczeństwo, uznawali tym samym, że to Żydzi są winni zagrożenia ich życia, kiedy próbują ocalić własne. Wina tutaj była więc nie po stronie Niemców, którzy stosowali represje, ale Żydów, którzy ośmielili się prosić o pomoc.
Polacy nie chcą i nie umieją mówić o tym, co się wydarzyło między nimi a Żydami w czasie II w. ś. Jeżeli jednak są do tego zmuszeni, to zwykle pytają, jakim prawem Żydzi oczekiwać mogli więcej, niż zostało dla nich uczynione lub przyjmują postawę urażonej godności – za co się ma do nich pretensje, a dokładnie dlaczego Żydzi mają do nich pretensje za zachowanie w czasie wojny. Dopiero potem pojawiają się argumenty przytoczone wyżej np. przez Lipskiego, co oznacza, że służą one racjonalizacji przyjętej wcześniej postawy, a nie jej wytłumaczeniu.
Wg Grossa Polacy nie byli gotowi pomagać Żydom i to dlatego Niemcy mogli za pomaganie Żydom skutecznie stosować brutalne represje, nie robiąc żadnych wyjątków i tropiąc Polaków, którzy łamali okupacyjne zarządzenia dotyczące Żydów. W czasie wojny znakomita większość społeczeństwa polskiego odczuwała brak sympatii wobec Żydów. Wg Grossa cała prasa podziemna była nastawiona mniej lub bardziej antyżydowsko, na dowód czego podaje fragmenty z różnych gazet podziemnych. Ponieważ można postawić temu zarzut, że jest to obraz cząstkowy, Gross przytacza opis raportu Jana Karskiego, wysłannika organizacji podziemnych w kraju, dla rządu generała Sikorskiego. Raport ten był pełen drastycznych informacji o Żydach w Polsce, więc przed udostępnieniem go dla aliantów sfałszowano go, ponieważ rząd uznał, że Zachód nie powinien wiedzieć o nastrojach antysemickich w Polsce, o których meldował Karski.
Zgodnie z tym raportem izolacja społeczna Żydów (getta) oraz ich wyzysk ekonomiczny (wywłaszczenie) spotkały się z szeroką aprobatą wśród Polaków.
Dodatkowo 25.09.1941r. gen. Grot-Rowecki wysłał do Londynu telegram, gdzie podkreślał istniejące nastroje antysemickie wśród Polaków („Proszę przyjąć jako fakt zupełnie realny, że przygniatająca większość kraju jest nastawiona antysemicko. […] Antysemityzm jest obecnie postawą szeroko rozpowszechnioną”).
W lipcu 1944r. emisariusz polityczny Celt, po powrocie do kraju w raporcie napisał m. in., że „Rząd idzie w swym filosemityzmie za daleko, zwłaszcza, że w kraju Żydzie są nielubiani”..
Trzeba jednak pamiętać, że Polacy nie pochwalali zabijania Żydów. Zaakceptowali tylko ich odseparowanie do gett. Stąd tak trudno było pomagać Żydowi spoza getta. CO więcej, niektóre nazwiska Polaków pomagających Żydom w czasie wojny zostały na ich własną prośbę usunięte z publikowanych relacji, osoby te bowiem obawiały się wrogiej reakcji sąsiadów. Można stąd wysunąć wniosek, że wszechobecne niebezpieczeństwo dla ukrywających się Żydów stanowili sąsiedzi Polacy.
Znany jest fakt, iż zdecydowana większość społeczeństwa sprzyjała konspiracji, jeżeli wręcz nie była w nią zaangażowana. Dokładnie odwrotne stwierdzenie stosuje się do sytuacji pomagania Żydom – większość społeczeństwa była jej nieprzychylna, jeżeli wręcz nie nastawiona wrogo. Co więcej, praca w konspiracji otoczona była powszechnym szacunkiem i zajmowało się nią mnóstwo osób, zaś w pomaganie Żydom zaangażowane było niewiele osób pozbawionych w tej swojej działalności szerokiego poparcia. W związku z tym zakaz pomagania Żydom był przestrzegany. Brutalne represje najłatwiej dają się zastosować przeciwko niewielkiej grupie ludzi, która jest izolowana we własnym społeczeństwie.
Wszyscy znają romantyczne hasło „Za waszą wolność i naszą”, wizję wspólnoty i braterstwa walczących o wolność innych narodów i o Polskę. Czemu jednak Polacy nie rozpoznali w najbliższym sąsiedztwie braci w ofierze? Okazuje się, że wolność, kiedy ja Polacy odzyskali i zaczęli uprawiać, była różna od tej, której dochodzili przez dwa stulecia. Być może wiąże się to z tym, że walna narodowowyzwoleńcza dotyczy uobywatelnienia większości i nie ma na uwadze części, czyli na przykład praw mniejszości. Czyli patriotyzm i ksenofobia idą w parze.
Na koniec Gross przytacza numer periodyku Znak, który ukazał się w marcu 1983r. i był w całości poświęcony tematyce żydowskiej. Pod zdjęciem powstańców z getta umieszczono napis „pamięci tych, którzy wybrali godną śmierć”. Po chwili zastanowienia pojawia się refleksja, dlaczego w takim razie odmawiać godności śmierci trzem milionom polskich Żydów, których zagazowano? Przyzwyczailiśmy się, że ofiara jest zawsze dla sprawy, że coś z niej wynika. Kompletna pusta Holocaustu, strata, z której nic się nie daje uratować, nie daje się również wpasować w historiografię ofiary, która nie idzie na marne.