Wiersz Jana Lechonia pod tytułem "Kolęda" powstał jesienią 1938 roku w okresie międzywojennym. Był to okres ciężkich zmagań i prób dla Polaków. Wielu z nich zmuszonych było do ucieczki z kraju. Autor jako jeden z nich musiał tworzyć na emigracji, co z pewnością odbiło się na jego twórczości. Swoją tęsknotę za ojczyzną często wyrażał w utworach. Pomimo, że problem wojny nie dotyczył go bezpośrednio, to z pewnością nie zapomniał o ludziach pozostałych w kraju. Czyżby "Kolęda" miała na celu pokrzepienie i dodanie otuchy rodakom? A może wręcz przeciwnie, przedstawiała Polaków w krytycznym świetle?
Tytuł wiersza można określić mianem dziwnego, ponieważ nie nawiązuje on do treści zawartej w utworze. Tradycyjne kolędy mówią przecież o przyjściu na świat Zbawiciela, natomiast "Kolęda" Jana Lechonia opisuje dopiero zwiastowanie Najświętszej Marii Panny. Wydarzenie to jest wyraźnie spolszczone przez autora. Archanioł przybywa do skromnej szlachcianki z wioski, którą wita słowami: "Witaj cudna Waćpanno!". Narrator mocno akcentuje, iż panienka ma pozostać "[...] Królową polskiej [...] Korony!". Mniej znaczący wydaje się być fakt narodzin jej syna. Wyrażenie "Pochwalony!" wypowiedziane przez Archanioła może być odbierane dwuznacznie. Z jednej strony, biorąc pod uwagę dalszą część zwrotu "Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus", może wskazywać na narodziny Zbawiciela. Z drugiej zaś, zwrot ten był charakterystycznym powitaniem w XVIII wiecznej Polsce. Matka Boska jest przedstawiona jako typowa krucha niewiasta, wieści ją wzruszają, przez co słabnie z wrażenia. Archanioł jest opiekuńczy, cuci ją i pomaga jej dojść do siebie. Cechuje go typowe zachowanie sarmaty w stosunku do kobiet: jest dobrze wychowany, delikatny, dworny i odnosi się z szacunkiem. Józef pełni honory domu i ugaszcza zacnego gościa. Jest nieco zakłopotany jego ważną osobliwością i podkreśla jak wielki to zaszczyt. Przejawia się w tym kolejna cecha sarmatyzmu – słynna polska gościnność. Józef zaprasza gościa na kusztyczek. Natomiast Matka Boska szyje pieluszki z bielutkich spódniczek oraz giezłeczko, co nawiązuje do przeznaczenia jej syna Jezusa Chrystusa, ponieważ „giezło” oznaczało dawniej również śmiertelną koszulę. Śpiewa synkowi tradycyjną polską pieśń: "Płynie Wisła, płynie".
Całe zdarzenie jest opisywane z perspektywy widza stojącego z boku. Narrator to wszechwiedzący opowiadacz. Obserwator ma własną interpretację wydarzeń, znalazł swój sposób na opowiadanie, który jest uwarunkowany przeżyciami i poglądami autora. Jest subiektywny, stronniczy. Jako patriota stara się podkreślić swoją polskość. Ma cechy sarmackie, zakrawa na megalomana i ksenofoba. Wywyższa naród polski, rezerwuje Matkę Boską tylko dla Polaków. Opisuje polskie zwyczaje jako piękne, idealne. Wypowiedź narratora jest luźna, wtrąca on własne dygresje i stosuje bezpośrednie zwroty. Używa języka gawędy, który jest "swojski", łatwo przystępny i zrozumiały. Zawiera emocje i dygresje. Kompozycja nie jest idealna ani całkowicie poważna, lecz swobodna i lekka, zawiera też elementy humorystyczne, jak na przykład częstowanie Archanioła miodem. Autor posługuje się różnymi metodami mającymi na celu spolonizowanie motywu biblijnego. Stylizuje język wiersza na język XVIII wiecznej Polski, stosuje archaiczną składnię zdania i słownictwo typowe dla tegoż właśnie okresu. Narrator opisuje polskie zwyczaje, jak na przykład słynną polską gościnność w myśl znanego powiedzenia "Gość w dom, Bóg w dom.". Podkreśla jak wielkim honorem było dla sarmatów przyjmowanie gości zgodnie z zasadą "czym chata bogata". Nie przypadkiem Matka Boska śpiewa Jezuskowi typową polską pieśń "Płynie Wisła, płynie", bowiem i ona treścią nawiązuje do wspaniałości narodu polskiego: "Bo ten naród polski ma ten urok w sobie, kto go raz pokochał, nie zapomniał w grobie."
A więc cóż autor wiersza, Jan Lechoń, pragnął przekazać swym utworem? Być może chciał wzbudzić w Polakach patriotyzm, obudzić ich świadomość narodową, by w tak trudnych i ciężkich czasach potrafili się zjednoczyć i wspierać wzajemnie jako społeczeństwo jednego, wspaniałego narodu. Niejednokrotnie w swym wierszu autor zachwala całość polskiej kultury. Nawiązuje też do mitu "antemurale christianitatis", czyli przedstawiania Polski jako przedmurza chrześcijaństwa. Według treści wiersza narodziny Boga mają miejsce właśnie w Polsce, czyli jakże ważnym jest ona państwem dla całego świata. Autor dowartościowuje Polaków, dodaje im otuchy i przekonuje, że wiara ich ochroni. Jako wielce istotny naród musi walczyć o przetrwanie, Polska jest potrzebna światu a wspiera ją sam Bóg. Jednak bardziej prawdopodobna wydaje się być druga interpretacja, w której Jan Lechoń ma na celu ukazanie prawdziwej natury Polskich rodaków, uświadomienie ich jak bardzo są przywiązani do swoich mitów narodowych, tradycji i religii. Pisarz tworzył przecież na emigracji, mógł przypatrywać się Polakom z boku i oceniać ich postępowania. Dostrzega jak bardzo chcą być wywyższani na tle innych narodów. Autor pokazuje do czego są zdolni w swym samolubstwie – przeinaczają fakty na swoją własną korzyść, są nawet w stanie uwierzyć, że zwiastowanie miało miejsce w Polsce. Źródła historyczne podają, iż Jan Lechoń należał do skamandrytów. Skamandryci byli to członkowie grupy poetyckiej, która w latach międzywojennych wydawała miesięcznik "Skamander". Jan Lechoń jako jeden z przedstawicieli młodszego pokolenia pisarzy prawdopodobnie pragnął uwolnić polską literaturę od obowiązku "krzepienia serc", jaki został na nią nałożony po utracie niepodległości. Pisał on bowiem tak: "A wiosną – niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę". Cytat ten wskazywałby na niechęć pisarza do nieustannego wychwalania i wysławiania Polski. Stąd można wnioskować, że "Kolęda" ma za zadanie nie pocieszyć rodaków, lecz wyśmiać ich egoizm i podkreślić jak bardzo są zapatrzeni w samych siebie.