Po świętach do gimnazjum w Klerykowie przybył nowy uczeń, był to Bernard Zygier. Do niedawna uczeń gimnazjum w Warszawie, który został z niego wydalony za czytanie Polskiej literatury, jednak w jego nowej szkole nikt o tym nie wiedział.
W książce nie ma dużo wzmianek na temat jego wyglądu. Bernard jest dość krępej budowy. Po jego wyglądzie można było stwierdzić że nie było wielkim fanem wysiłku fizycznego. Miał zaokrągloną twarz.
W Klerykowie jest on otoczony szczególna opieką i nauczyciele oraz Kostriulew śledzą każdy jego krok. Codziennie robią mu rewizje tornistra. Nie pozwalano mu zbliżać się do innych kolegów, i dopiero po miesiącu pozwolono mu uczestniczyć w lekcjach języka Polskiego. Wywołany do odpowiedzi na lekcji tego przedmiotu odpowiada bardzo ładnie i przyznaje się, że w jego poprzedniej szkole uczniowie sami potajemnie czytali utwory z literatury polskiej. Nauczyciel, chcąc zmienić temat rozmowy, każe mu wyrecytować jakiś wiersz. Zygier recytuje "Redutę Ordona" A. Mickiewicza. Uczniowie bardzo zasłuchani skupiają się wokół niego. Wierszem tym Zygier wzruszył wszystkich obecnych w klasie, nawet nauczyciel Sztetter popłakał się ze wzruszenia. Od tamtej pory Zygier wywierał na nich olbrzymi wpływ, założyli oni tajemne kolo młodzieży patriotycznej i spotykali się na górce u Gontali by wspólnie czytać dzieła polskich romantyków. Zygier miał również ogromny wpływrównież na Marcina Borowicza. Był niewątpliwie ogromnym patriota.
Bardzo mi się spodobała postać Bernarda. Zadziwiło mnie jego podejście i zamiłowanie do polskiej literatury. Miał również niespotykaną odwagę ponieważ nie bał się otwarcie przyznać do czytania Ojczystych dzieł co w tamtych czasach było surowo karane. Zygier bardzo zaskarbił sobie moją sympatie postępując wbrew woli nauczycieli ale w dobrej wierze.