Na początku piosenka Ludwiga van Beethovena Pt. „Molto vivace”.
Występujące osoby:
Pan Piotr –
Żona modna -
Znajomy pana Piotra-Paweł -
Spiker -
Narrator –
Spiker :
- Dzień dobry państwu!
Zapraszamy do wysłuchania i obejrzenia młodzieżowego tearu radiowego. Przedstawiać będziemy „Żonę modną” Ignacego Krasickiego w wykonaniu uczniów z klasy I „g”.
W czasie rozmowy melodia pt. ”Jezioro łabędzie”.
Scena I
Rozmowa pana Piotra ze swym kolegą.
Narrator:
Pan Piotr zdecydował się na ślub z żoną modną tylko, dlatego że miała ona w posagu cztery wsie. Nie mniej jednak śmiem twierdzić, iż tego żałuje, choć swego kolegę upewnia, że jest inaczej.
Paweł: (z ciekawością pyta)
-Jeśli dostałeś, coś tak drogo cenił, śmiem twierdzić, żeś się już ożenił?
Pan Piotr: (ze smutkiem i żalem w głosie)
-Tak, Bóg zapłać.
Paweł:
-Czy nie jesteś z tego powodu szczęśliwy?
Pan Piotr: (bez przekonania)
-Ona jest piękna, grzeczna i rozumna. Cztery wsie wziąłem po niej w posagu – to się liczy!
Paweł:
-Cóż po jej piękności Piotrze chcesz sądzić, nie ważne są uroda i pieniądze lecz mądrość i miłość!
Pan Piotr: (z żalem)
-Trudno. Pierwszą ją zobaczyłem i jej bogactwo doceniłem.
Paweł: (radzi)
-Sam ją wybrałeś więc, gdy przyjdzie Ci żałować – pretensje miej tylko do siebie.
Pan Piotr:
-Owe wioski mnie zwiodły, taka prawda – sercem się nie kierowałem!
Scena II
Spotkanie pana Piotra i wyjazd na wieś z żoną modną.
Narrator:
Podczas jazdy słychać odgłos obijających się bagaży oraz dźwięk kół od karety.
Pan Piotr postanowił pojechać karetą ze swą ukochaną na wieś – do swojego skromnego domu.
W karecie:
Żona modna: (z wdziękiem i wielkim namysłem)
-Wiesz mężu, chętnie wymieniłabym tę karetę na lepszą. Ona jest mało pojemna, ponieważ dotychczas zabrałam ze sobą tylko: moją suczkę faworyta, skrzyneczki, woreczki i paczki, pudło karnetów, kosz na fanty, kanarka w klatce oraz srokę, jedzenie dla ptaków, kotka z kocięty i mysz na łańcuszku. Sam widzisz, że mało brakło, bo byś się nie zmieścił.
Narrator:
Pan Piotr milczy. Całkiem zamyślony trzyma klatkę z kanarkiem pod pachą i suczkę na kolanach. Nagle jejmość przerywa ciszę.
Podczas rozmowy słychać cichy śpiew ptaka.
Żona modna:
-Kochanie, a kucharza to masz?
Pan Piotr:
-Tak, mam skarbie.
Żona modna:
-A pfe, masz tam jakiegoś zwykłego. Ja potrzebuję najlepszego! Stać nas na to!
Narrator:
Pan Piotr zachowuje spokój i postanawia przemilczeć tę sytuację.
Żona modna: (z oburzeniem)
-A co będzie ze stangretem? Chyba nie zamierzasz mieć tego furmana?!
Pan Piotr:
-On jest naprawdę dobrym stangretem – to nie furman!
Żona modna:
-Dosyć tego! Ty uwierz mi, jeśli mamy razem żyć uczciwie, weź dla mnie ludzi godnych do pomocy: kucharzy cudzoziemców, pasztetników modnych i koniecznie cukiernika, a serwis zwierciadlany masz?
Pan Piotr:
-Nie mam. Do tej pory skromnie żyłem. Dla Ciebie, moje serce zrobię te wyjątki.
Żona modna:
-Inaczej być nie może.
Pan Piotr:
-Dobrze, już dobrze.
Narrator:
W tym czasie kareta powoli zaczyna dojeżdżać do celu. Bramy są już blisko.
Pod domem piosenka Czajkowskiego pt. „Taniec Łabędzi”.
Scena III
Przyjazd Pana Piotra ze swą ukochaną na wieś.
Narrator:
Nowożeńcy przybyli na miejsce. Dom pana Piotra na nich czekał. Wszystko było by dobrze, gdyby nie wielkie wymagania wybranki serca pana Piotra.
Żona modna:
-Och, Piotrze! Dlaczego tutaj parkan masz, a nie sztachety?! Przecież tak być nie może!
Narrator:
Tak się zaczęło. Od samego początku żona modna tylko marudziła – nic jej nie odpowiadało. Zobaczmy jak było dalej.
W domu:
Żona modna:
-Mężu! To bulwersujące! Gdzie sala? Tu jadamy? Kto to widział tak jadać? Taka izba jest mała!
Narrator:
Pan Piotr przemilczał. Przeszli dalej.
Żona modna:
-A gdzie będziemy spali? Ja musze mieć osobne pokoje: od książek, od muzyki, od strojów, od zabaw prywatnych, od panien pokojowych, od służebnic płatnych. Gdzie ogród, gdzie mogę odpocząć, podziwiać cyprysów gaiki, gdzie to wszystko czego pragnę?
Pan Piotr:
-Kochanie! Dlaczego chcesz moją małą izdebkę zamienić ja wielki pałac?! Tak być nie może!
Narrator:
Żona modna mało myśląc odparła wierszem.
Żona modna:
-Każdy pieniądz twój
Działa jak narkotyk.
Kiedy jest blisko-
mogę mieć wszystko.
Gdy patrzę z nim na siebie
Słodko mi jak w niebie!
Narrator:
Pan Piotr nie okazał się gorszy. Z wielkim oburzeniem oraz smutkiem powiedział:
-Gdy byliśmy blisko siebie
Popatrzyłem raz na Ciebie
Zobaczyłem Twoją twarz
I że ładny posag masz.
Pokochałem cztery wsie-
Chciałem aby były me.
Gdy spojrzałam jeszcze raz
Chciałem patrzeć cały czas.
Wszystko we wsiach miłe było
ale inaczej się to skończyło.
Na zakończenie piosenka pt. „Walc ze śpiącej królewny” wykonany przez Ricci Ferra z orkiestrą.
Choć marzenia krótko trwały
Spodobał mi się posag cały.
Za to wszystko nie gniewaj się,
Ale naprawdę chciwiłem się!
Narrator:
I to wszystko tak skończyło się. Więc uważajcie moi mili – nie liczy się bogactwo, ale miłość i uczciwość. Morał taki z tego mamy: „Bogactwo jest jak woda morska: im więcej pijesz, tym większe masz pragnienia”.
Spiker:
-Dziękujemy wszystkim za wysłuchanie audycji radiowej. Mamy nadzieję, że wszystko się państwu spodobało.
Audycję opracowali i przedstawili:
-Edyta Sieczka,
-Sebastian Pawłowski,
-Krystian Pająk,
-Paweł Łodkowski,
-Łukasz Sałat.