Na wstępie mojej pracy chciałabym poświęcić parę słów samemu Tutanchamonowi, władcy XVIII dynastii. Był on synem Echnatona, heretyka na tronie. O jego rodzicach nie wiadomo nic.Być może w żyłach Tutanchamona płynęła królewska krew i z tego powodu mógł on rościć pewne pretensje do tronu. Nie wykluczone, że był po prostu zwykłym śmiertelnikiem. Nie miało to żadnego znaczenia, gdyż z chwilą poślubienia córki królewskiej, stał się prawowitym dziedzicem królestwa. Sprawa sukcesji po Echnatonie była dla Egiptu sprawą najwyższej wagi.
Męskich potomków Echnaton nie zostawił, toteż zainteresowanie dworaków i kapłanów skupiło się na jego młodziutkich córkach, z których najstarsza, Meritaton w chwili śmierci ojca nie miała więcej niż piętnaście lat. Mimo młodego wieku, była ona juz od pewnego czasu zamężna. Podczas dwóch ostatnich lat rządów Echnatona, jej małżonek Semenchkare występuje nawet w charakterze koregenta i następcy tronu. Nadzieje Meritaton na zostanie królową Egiptu prysły wraz ze śmiercią jej męża, który zmarł niedługo po jej ojcu. Istnieją domysły, że śmierć Semenchkare była sprawką wrogiej mu frakcji na dworze. W kazdym razie znikł on ze sceny politycznej, a wraz z nim jego młodociana małżonka. Tron pozostał pusty.
Druga z córek Echnatona Maketaton, umarła za życia ojca. Natomiast trzecia Anschesenpaaton, została poślubiona Tutanchamonowi, który wówczas nazywał się jeszcze Tutanchaton. Kiedy miał miejsce ślub - niewiadomo. Mógł odbyć się za życia Echnatona lub krótko po jego śmierci, aby zalegalizować prawo do tronu młodego pretendenta.
Z całą pewnością w ciągu pierwszych lat panowania Pary Królweskiej, ktoś musiał rządzić w ich imieniu. Anschesenpaaton przyszła na świat w ósmym roku panowania swego ojca, toteż gdy wyszła za mąż nie mogła mieć więcej niż dziesięć lat. Tutanchamon zaś, na co wskazują fakty, ujawnione przez odkrycia, w chwili zaślubin był zaledwie chłopcem. Tak więc kto pełnił funkcję regenta?.
We wszytkich krajach, a szczególnie na Wschodzie, panuje zasada, że w sytuacji, gdy na tronie zasiada nieudolny następca, wzrasta rola najpotężniejszego dostojnika dworskiego. Na dworze el-Amarna takim dostojnikiem był Eje, Najwyzszy Kapłan i Wielki Wezyr. To on zabezpieczył dla siebie tron po śmierci Tutanchamona,dostąpił także zaszczytu (zresztą sam go sobie zagwarantował) pochowania "Władcy Doliny Królow". Jest to dość dziwne, ponieważ nic nie wskazuje na to, że to Eje wybudował mu grobowiec. Natomiast umieszczenie imienia następcy tronu na ścianie komory grobowej poprzednika było ewenementem w Dolinie Królow.
Ale, co na prawdę wiadomo o Tutanchamonie, który dzięki odkryciu jego grobowca stał się nagle tak popularny, a zarazem tak bliski ? Bardzo niewiele.
Przy obecnym stanie wiedzy, to co o Tutanchamonie można powiedzieć ze
100% pewnością, to to, że przeniósł stolicę el-Amarna z powrotem do Teb.Wiadomo także, że na początku był wyznawcą Atona, a później wrócił do starej religi Amona. Zdradza nam to jego imię Tutanchton zmienione z czsem na Tutanchamon. Potwierdzają to także pewne drobne inwestycje w świątyniach starych bogów w Tebach.
W Muzeum Kairskim znajduje się steka, dotycząca działalności budowlane Tutanchamona. Mówi on o sobie: "Zastałem świątynie obrócone w ruinę, posągi w miejscach świętych poprzewracane, dziedzińce światynne porośnięte zielskiem. Odbudowałem ich sanktuaria, wyposażyłem na powrót ich świątynie i obdarowałem je hojnie.Kazałem oddać posągi bóstw ze złota i elektronu i ozdobić je lapis lazuli oraz cennymi kamieniami".
Obecnie przyjmuje się iż Tutanchamon panował conajmniej dziewięć lat. Świadczą o tym inskrypcje zapisane na dzbanach z winem znalezionych w jego grobowcu. Jednak problem : w którym momencie swoich rządów zmienił religie i co było tego przyczyną - nadal okryty jest tajemnicą.
Powszechnie znany jest także fakt, że Tutanchamon umarł i został pochowany w Dolinie Królow.
Dolina Królow, po arabsku Biban el-Harim położona jest na południowym krańcu rozległej nekropolii starożytnych Teb. Miejsce to z reguły omijane przez dawnych podrózników i badaczy, zawdzięcza swą nazwę Jean-Francois-Champollinowi i Johnowi Gardenerowi Willkinsonowi, którzy jako pierwsi badali dolinę w pierwszych dziesięcileciach ubiegłego wieku.
Starożytni Egipcjanie nazywali tą dolinę Ta-set-neferu "Miejscem Dzieci Królewskich". Znajduję się w niej, z których pierwsze zbudowano za XVIII dynastii(w XVI wieku pne).Pierwotnie była przeznaczona na miejsce pochówku książat i księżniczek krwi królweskiej, później, poczynając od Ramzesa I, grzebano na jej terenie również królewskie małżonki. Miejsce uważono za święte, było więc odpowiecnie by służyć jako królewska nekropolia.
Pierwszy opis Doliny Królow zawarty jest w dziele angielskiego podróżnika Richarda Pococke’a, który w roku 1743 opublikował kilka tomów "Opisów Wschodu". Jego relacja jest niezwykle interesuąca, a zważywszy na pośpiech w jakim zwiedzał dolinę, również wielce dokładna.
W swojej pracy wspomina także o czternastu grobowcach, które w większości można zidentyfikować na podstawie jego opisów. Do pięciu grobowców- Ramzesa IV, Ramzesa VI i Ramzesa XII, Setiego II oraz grobu zaczętego przez Tausereta a skończnego przez Setnachta - załacza nawet dokładne plany. W wypadku czterech Merenptacha, Ramzesa III,Amehmesse,Ramzesa X - ogranicza się jedynie do naszkicowania zewnętrznych galerii i komór, co oznacza, że wewnętrzne komory były najwidoczniej niedostępne. O pięciu pozostałych grobowcach w jego pracy nie ma wzmianki. Również nie znajdujemy żadncych informacji o grobowcu Tutanchamona. Jak to się stało, że grób ten uszedł uwagi nie tylko archeologom, ale i także kilku pokoleniom rabusiów. Aby odpowiedzieć na to pytanie należalo cofnąć do czasów króla Achmose. Prawdopodobnie to był ostatnim egipskim władcą, który wybudował piramidę. Jego prawdziwy w stołecznych Tebach, ale w Abydos, król ten pozostawił po sobie cenotaf w kształcie piramidy. Również w tym samym miejscu wzniósł inną piramidę, będącą cenotafem jego babki Tetiszerii (jej prawdziwy grób nie został odnaleziony ale jak wynika z inskrypcjii odkrytej, znajduje się on gdzieśna terenie Teb).Te dwie piramidy są jedank wyjątkiem w architekturze tamtych czasów. Pozostali królowie XVIII dynasti i ich następcy przez wiele pokoleń nie budowali ani grobów, ani cenotafów w kształcie ostrosłupów.
Zdobyte doświadczenie musiało podpowiedzieć władcom, że piramida jest dla złodziei niepożądanym drogowskazem, pozwlającym zlolalizowć grób i, że mimo wielu przemyślanych wybiegów docierają oni zawsze do jego wnetrza, rabują wyposażenie a w dodatku bezczeszczą ciało !.
Po to, aby skończyć z tym procederem sięgnięto po inne sposby. Zamiast budować świątynie grobowe i groby w tym samym miejscu, faraonowie nowego Państwa zaczęli wznosić świątynie w dolinie Nilu, a groby umieszczali w podziemiach drążonych w głebi zachodniego urwiska na skraju pustyni. Pierwszy taki grób został wykonany w sławnej Dolinie Królow. Architekt tego grobu w następujących słowach mówi o tajemnicy, która otaczała tę bodowę : "Ja jeden nadzorowałem wykopywanie skalnego grobu Jego Majestu [Totmesa I ], nikt inny tego nie widział i nikt o tym nie słyszał".
Ani Totmes, ani jego budowniczy nie przypuszczali jednak, że wybrana przez nich ustronna dolina stanie się cmentarzem wielu pokoleń panujących i w taki oto sposób wszyscy poznają tajemnicę tego miejsca. Wcześniej lub później złodzieje dobrali się do każdego ze znajdujących się grobów i spośród pochowanych tam przeszło sześćdziesięciu postaci królewskiego rodu, tylko Tutanchamon spoczywał przez nikogo nie niepokojony. Jego grób przetrwał w nienaruszonym stanie tylko dzięki potrójnemu zbiegowi pomyślnych okoliczności.
W 1140 r p.n.e specjalna ekipa tebańskich budowniczych i architektów.przystąpiła do drążenia wielkiego grobowca dla Ramzesa VI. Gruz pochodzący z jego korytarza wrzucali do sporego zagłębienia w dnie doliny. Tym sposobem sami o tym nie wiedząc zasypali wejście do maleńkiego zapomnianego od dwu bez mała wieków grobowca.To pierwsza pomyślność.
W 1892 roku Egypt Exploration Society zaanagażował młodego rysownika Howarda Cartera do kopiowania reliefów i inskrypcji w świątyni Mentuhotepa w Deir el-Bahari. Jednak zanim poznany dalsze wydarzenia, chciałabym przybliżyć po krótce sylwetkę Howarda Cartera, który jak się później okaże odegra znaczącą rolę w odkryciu Tajemnicy Stulecia.
Carter urodził się 9 maja 1874 roku w Kensington. Dzieciństwo spędził w Swaffham, cichej wiosce w hrabstwie Norfolk, gdzie jego rodzinie było łatwiej było wiązać koniec z końcem. Tamteż odebrał swoje nad wyraz skromne wykształcenie w szkole elementarnej i tam los uśmiechnął się do niego po raz pierwszy...
Carterowie zawsze mieli szczęście do bogatych sąsiadów. Akwarele,które młody Howard malował z dużym talentem odziedziczonym po ojcu, zwróciły uwagę lady Amherst. W roku 1891 pokazała ona jego prace angielskiemu archeologowi i botanikowi w jednej osobie Percy’emu E. Newberry’em, który od roku 1890 prowadził samodzielnie prace wykopaliskowe w Egipcie środkowym.Newberry obejrzał malowidła, a następnie przyjrzał się ich siedemnastoletniemu twórcy. Nie wiadomo, co wywarło na nim większe wrażenie: prace, czy ich autor. Faktem jednak jest, że zaangażował młodego prowincjusza, by sporządzał dla niego przerysy scen z grobów skalnych w Beni Hassan. Do końca 1891 roku Carter był w Egipcie z pędzlem i ołówkiem w ręku.
Zaraz po zakończeniu prac dla Newberry’ego, udał się do Tell el-Amarna, gdzie miał pracować pod kierunkiem samego W.M. Findersa Petrie, jednego z największych ówczesnych archeologów, słusznie uznanego za ojca współczesnej egiptologii.Opinia doświadczonego badacza o młodym Carterze jest druzgocąca. W styczniu 1892 Petire zapisał w dzienniku wykopalisk: "Pan Carter jest typem poczciwca, którego zainteresowania ograniczają się jedynie do rysowania i do zawodu archeologa". Potem nieco zmienił zdanie i obaj zakończyli wzajemną znajomość w najlepszej komitywie.
Z czasem Carter wstąpił do Egipskiej Służby Starożytności i wkrótce został mianowany inspektorem starożytności Górnego Egiptu. Doradził wówczas młodemu Amerykaninowi Theodonowi Davisowi, by podjął wykopaliska w Dolinie Królów, ponieważ uważał, że muszą tam się znajdować nie odkryte jeszcze groby. Sam nadzorował i prowadził prace finansowane przez Davisa. I rzeczywiście wkrótce odkryli dwa nie znane dotąd grobowce królewskie! Należały one do Hatszepsut i Tutmozisa IV. Niestety oba były doszczętnie zrabowane. Prace w dolinie trwały cztery lata i nie przyniosły więcej spektakularnych odkryć. Ale Howard C. nadal wierzył... I to jest druga z trzech pomyślnych okoliczności.
W roku 1907 Howard Carter został przedstawiony angielskiemu arystokracie, który zaproponował mu prowadzenie wykopalisk. Tym arystokratą był piąty z rodziny Carnarvonów - George Edward. Wszystkie niemal dzieliło tych dwóch mężczyzn: pochodzenie, usposobienie, a także oczekiwania związane z archeologią. Carnarvon - dziedzic jednej z największych fortun na Wyspach Brytyjskich, jest typowym przykładem angielskiego lorda: uprzedzająco grzeczny,doskonale wychowany i znakomicie wykształcony(min. Studia w Eaton), bardzo bogaty kolekcjoner, pasjonat, członek Jockey-Club. Dużo podróżował, jednak tak naprawdę w jego życiu liczyły się tylko trzy rzeczy: konie wyścigowe, fotografia, i sportowe automobile. I tu przeznaczenie interweniuje po raz trzeci: podczas podróży po Niemczech Carnarvon uległ poważnemu wypadkowi, który uczynił zeń półinwalidę. Naruszona została klatka piersiowa. Lekarze złowrogiego wpływu brytyjskich mgieł poradzili mu spędzić zimy w Egipcie. Na skutek regularnych pobytów w kraju nad Nilem, Lord Carnarvon uległ fascynacji Egiptem i zdecydował się podjąć wykopaliska. Maspero, który wówczas kierował Egipską Służbą Starożytności, zasugerował lordowi, który nie miał żadnego przygotowania archeologicznego, by zatrudnił Cartera. Na "służbie" u Carnarvona Carterowi powodziło się bardzo dobrze. Mógł dysponować sporym budżetem na prowadzenie badań, wedle własnego uznania dobierał sobie współpracowników i metody pracy, które skoncentrował w Tebach Zachodnich. W Gurna Carter odkopuje dekorowany grób Tetiki, zarządcy Teb z czasu XVIII dynastii. Po roku 1910 odkrywa nieznaną dokąd świątynię Królowej Hatszsepsut.
Jest rok 1911. Minęły już cztery lata od ekspedycji z 1907. Dwaj panowie Carter i Carnarvon postanowili wydać książkę poświęconą badaniom w rejonie tebańskim w latach 1907-1911. Publikacja, która została pozytywnie przyjęta przez środowiski egiptologiczne i przez władze Egipskiej Służby Starożytności.
Wykorzystując okazję spółka Carnarvon i Carter wystąpiła w tym samym roku o koncesję na prowadzenie badań w delcie, miejscowości Sakha - zgodę otrzymali
Do delty wyruszyła ekipa w składzie: Lord Carnarvon, pies, przyboczny medyk, doktor Jones, lady Carnarvon, Howard Carter, Percy E. Newberry, służący lorda, pokojówka, kucharz i dwaj miejscowi służący. Jednak ów zespół zabawił na miejscu zaledwie dwa tygodnie. Powodem tak krótkiego pobytu było dość obfite występowanie kobr i żmii rogatych, bardzo jadowitych.
W roku 1913 Carter namówił Carnarvona na jeszcze jeden sezon w delcie. Nie była to jednak wyprawa specjalnie udana, gdyż oprócz kilku srebrnych przedmiotów pochodzących z okresu grecko-rzymskiego nie znaleziono nic. Tak więc Carter bez żalu opuścił deltę. Następny rok miał przynieść dwa ważne wydarzenia. W końcu 1914 roku ze względu na wiek i zły stan zdrowia M. Davis, zrzekł się koncesji na prowadzenie badań w Dolinie Królów. Wyłącznymi właścicielami praw wykopaliskowych na tym terenie stali oczywiście Carter i Carnarvon. W tym samym roku Howard C. odniósł największy sukces w swej dotychczasowej karierze. Było nim odnalezienie w Dra Abu el-Naga grobu Amenhotepa I i jego matki Ahmose - Nefertari. Prace w tym grobowcu odbywały się całą zimę 1914. Tymczasem trwała wojna, która zapewne nie sprzyjała grzebaniu w ziemi przez znudzonych arystokratów-Carnarvon opuścił Egopt. Carter został na posterunku i 8.II.1915 roku rozpoczął prace w grobie Amenhotepa III. Data ta ma znaczenie symboliczne, gdyż oznacza ona początek prac angielskiego lorda i Howarda w Dolinie Królów. W grobowcu tym, pomimo, że został on już odwiedzony trzy tysiące lat wcześniej, odnaleziono jeszcze mnóstwo przedmiotów o muzealnej wartości.
Po zakończeniu działań, Carter został zmobilizowany i wcielony do kairskiego oddziału Brytyjskiej Służby Wywiadowczej. Spędził tam dwa lata. A później... nastąpił rok 1917- moment prawdziwego poszukiwania grobowca Tutanchamona. Cała Dolina Królów miała być przekopana wzdłuż i wszerz, aż do litej skały; Carter i Carnarvon postawili wszystko na jedną kartę.
Po pięciu latach wyczerpały się jednak pieniądze Carnarvona. Gdy zakończyła się kampania wykopaliskowa 1921/ 22, Carter został wezwany do Higeclere. Przedstawiciele E. Służby Starożytności z powodu braku postępów od ostatniego odkrycia, obcięła budżet, przeznaczony na wykopaliska. Oznaczało to, że następny sezon prac w D. Królów nie odbędzie się. Na ów decyzję, Carter zareagował najmniej spodziewanie. Zaproponpwał sfinansowanie z własnej kieszeni jeszcze jednego sezonu. Pokazał Carnarvonowi plan Doliny, na którym oznaczony był tylko mały kwadracik, obok grobu Ramzesa I. Ostatni sezon rozpoczął się 1. XI. 1922r. Trzy dni później, 4 metry pod poniżej wejścia do grobowca Ramzesa VI, robotnicy odsłonili 16 kamiennych schodów prowadzących w głąb ziemi. Wykute w skalnym podłożu Doliny prowadzą do zamurowanych drzwi. Na pokrywającej je wapiennej zaprawie widnieją odciski pieczęci z symbolem strażników nekropoli i imionami mało znanego władcy imieniem Tut-Anch-Amon. I rzecz zupełnie niebywała- wszystkie są całe.
Lord C. w tym czasie bawił w Anglii. Carter postanowił więc wstrzymać prace: zasypuje wejście do grobu i wysyła do Anglii następujący telegram: "Nareszcie wspaniałe odkrycie w Dolinie. Cudowny grób, nietknięte pieczęcie. Zasypałem go. Oczekuję Pana. Gratulacje. H.C."
23. XI lord Carnarvon jest już na miejscu. Dwóch dni potrzeba na ponowne odsłonięcie wejścia. Prowadzący w głąb ziemi korytarz po sufit założony był złomami skalnymi i zamurowany, a na tynku widniały odciski takich samych pieczęci, jak na pierwszych drzwiach. 26. XI korytarz zostaje w końcu odblokowany. Trzęsącymi się z napięcia rękoma Carter sam wyjmuje kilka kamieni ze ściany blokującej korytarz i przesuwa przez otwór zapaloną świeczkę. Ciepłe powietrze najpierw przytłumia płomień, ale już chwilę później oczom Cartera ukazują się w mroku niewyraźne zarysy przedziwnych form, przypominających skrzynie, posągi, zwierzęta... A wszedzie dookoła- błyszczy złoto! Skamieniały Carter milczy. Wreszcie lord Carnarvon nie wytrzymuje dłużej i pyta, podniecony: "Czy coś pan tam widzi?" Carter, osłupiały jest w stanie wykrztusić z siebie tylko dwa słowa: "Tak. Cuda".
Widok był oszałamiający i obezwładniający. Cała komnata była wypełniona przedmiotami. Wyglądało to jak muzeum pogrążone w chaosie.
Na wprost od wejścia stały trzy wielkie, złocone łoża z bokami w kształcie monstrualncch zwierząt o nienaturalnie wydłużonych tułowiach i wyraźnie rzeźbionych łbach. Na prawo uwagę przykuwały dwie naturalnej wielkości czarne figury, przedstawiające zmarłego władcę. Stały naprzeciw siebie, w złotych przepaskach na biodrach, uzbrojone w maczugi i laski, a ich czoła wieńczyły święte opiekuńcze kobry. Te dwa przedmioty przede wszystkim "rzuciły się w oczy". Pomiędzy nimi, wokół nich i nad nimi piętrzyły się inne: wspaniałe malowane skrzynie, alabastrowe wazy, dziwne czarne kapliczki, bukiety kwiatów i liści, łoża, pięknie rzeźbione krzesła, inkrustowany złoty tron, sterta pomalowanych na biało skrzyni, laski o różnorodnych wzorach. Na samym progu, leżała piękna czarka w kształcie kwiatu lotosu wykonana z przejrzystego alabastru. Po lewej stronie znajdowało się kilka poprzewracanych rydwanów połyskujących złotem i inkrustacjami, za których wyglądał drewniany manekin przedstawiający Tutanchamona. Od kilku chwil myśli Cartera i Carnarvona zaprzątał problem: co właściwie znależli: grób czy skrytkę z zastawą grobową? I dopiero w tym momencie zauważyli, że pomiędzy dwoma figurami zwróconymi twarzami do siebie, znajdują się następne drzwi. Wszystko zaczynało się wyjaśniać. Miejsce, w którym się znajdowali było Przedsionkiem. Opróznianie pomieszczenia przypominało grę w bierki: wnętrze było tak niemiłosiernie zagracone, że z najwyższą trudnością wyciągano obiekt po obiekcie, uważając, by nic po drodze nie uszkodzić. 27 grudnia wszystkie przygotowania zostały zakończone i cała ekipa była gotowa do przenoszenia obiektów. Przestrzegano żelaznych reguł pracy. Pierwszy wchodził Burton, który fotografował grupy ponumerowanych przedmiotów. Hall i Hauser podążali zanim, rysując w skali plan pomieszczenia z zaznaczeniem każdego obiektu w rzucie. Callander i Carter dokonywali wstępnych opisów oczyszczali przedmioty i nadzorowali ich przenoszenie do laboratorium(znajdowało się ono, a także magazyn w grobowcu Setiego III).
Tam brali je w swoje ręce Lucas i Mace, którzy je szczegółowo je opisywali i dokonywali napraw i konserwacji. Pierwszą rzeczą jaka została wyniesiona była drewniana malowana szkatuła. Następnie, posuwając się od północy na południe - łoża zdobione głowami zwierząt. Każdy przedmiot starannie obandażowany umieszczany był na noszach wysłanych bawełniana watą i dopiero wówczas wynoszony na powierzchnię. Opróżnianie przedsionka trwało siedem tygodni. Poza dwoma figurami z drewna, strzegącymi zamurowanego wejścia, cała zawartość komory została przeniesiona do komory. Każda piędź podłogi została zamieciona, a piasek i pył, w których mogły zawieruszyć się paciorki lub drobne fragmenty inkrustacji - zostały przesiane. Znajdując się w pustym przedsionku badacze byli gotowi rozwiązać tajemnicę opięczętowancych drzwi.
Wielki dzień zaplanowano na 17 lutego. Tego dnia o godzinie 14 obecni byli: lord Carnarvon, lady Evelyn Herbert, Jego Ekscelencja Abd el-Halim Pasza Sulejaman, minister robót publicznych, Pierre Lacau, dyrektor generalny Egipskiej Służby Starożytności, sir Charles Cust, Arthur Lythgoe, kurator działu egipskiego Metropolitan Museum w Nowym Jorku, profesor James H. Breasted, dr Alan Gardiner, Herbert E. Winlock, Mervyn Herbert, Richard Bethell, Reginald Engelbach, główny inspektor starożytności Górnego Egiptu, przedstawiciel rządowego biura prasowego oraz członkowie zespołu wykopaliskowego- razem około 20 osób. Przed otwarciem drewniane figury zostały oszalowane deskami, co miało uchronić je przed przypadkowym uszkodzeniem, pomiędzy nimi został zbudowany podest z desek, dostatecznie wysoki, aby można było dosiegnąć do najwyższych parti blokażu. Carter, Carnarvon i Callendar mogli wreszcie przebić otwór w murze i zilustrować wnętrze grobu oraz bogactwa w nim zgromadzone. Wewnątrz stała olbrzymia złocona kaplica, w której znajdował się sarkofag z ciałem króla. Była to olbrzymia konstrukcja, liczyła sobie 17 stóp długości, 11 szerokości, i 9 stóp wysokości. Wokół niej pozostało tylko wąskie przejście, szerokości zaledwie dwóch stóp. Gzyms i półokrągły wieńczący złote ściany sięgał niemal sufitu. Jego boki dodatkowo upiększane były szklistym niebieskim fajansem, przedstawiające się niekończące się symbole magiczne, które miały zmarłemu władcy zapewnić i bezpieczeństwo w zaświatach. W pół-końcu komory grobowej, leżało siedem magicznych wioseł(Faraon potrzebował ich, aby przeprowadzić się przez wody podziemia). Ściany komory pokryte były kolorowymi kreskami i inskrypcjami.
Na drugim końcu komory grobowej we wschodniej części znajdowało się wejście. Nie było ono jak poprzednie ani zamurowane, ani opieczętowane. Wewnątrz zostały zgromadzone najwspanialsze ze skarbów: w głębi na wprost mieściła się znacznych rozmiarów skrzynia w formie sanktuarium, pokryta złotem i zwieńczona gzymsem ze złotych kobr. Otaczały ją cztery figury, przedstawiające boginie opiekuńcze zmarłego króla. Każda opiekowała się jedną ścianą sanktuarium. W świetle wejścia znajdowała się zawinięta w lniany całun figura Anubisa spoczywającego na przenośnej kapliczce. Tuż za nim stała figurka przedstawiająca głowę byka. Oba te przedmioty były symbolem zaświatów. W południowej części pomieszczenia leżały czarne skrzynki. Wszystkie one były zamknięte i opieczętowane z wyjątkiem jednej, w której za otwartymi drzwiczkami widniały statuetki przedstawiające Tutanchamona, stojącego na czarnych panterach.Tak wyglądała zawartość tego najbardziej wewnętrznego pomieszczenia w całym grobie.
A oto wrażenia Howarda Cartera i jego kompanów po ujrzeniu wspaniałych zawartości miejsc spoczynku Tutanchamona:" Jak dużo czasu zabrał nam przegląd zawartości tych dwóch nowych pomieszczeń, trudno powiedzieć. Dla osób oczekujących w Przedsionku musiało jednak to wydawać się wiecznością. Nie więcej niż trzy osoby mogły znajdować się jednocześnie w komorze grobowej, toteż kiedy lord Carnarvon i Pierre Lacau zakończyli zwiedzanie, do wnętrza zaczęli wchodzić parami pozostali goście. Obserwowaliśmy ich twarze, gdy z powrotem pojawiali się w drzwiach. Ich oczy wyrażały oszołomienie, ręce zaś rozkładali w geście rezygnacji, brakowało im bowiem słów, by opisać, co widzieli. Było to w istocie nie do opisania. Wzruszenia, jakich doznaliśmy, nie dadzą się przekazać słowami.Mieliśmy wrażenie, jakbyśmy w pewien sposób uczestniczyli w uroczystościach pogrzebowych króla, który panował w odległej, prawie zapomnianej przeszłości. Kwadrans po drugiej zeszliśmy do grobu, a kiedy trzy godziny później spoceni, zakurzeni, wyszliśmy z powrotem na światło dzienne, świat wydał nam się inny. Nasz stosunek do Doliny Królów w Tebach stał się bardziej osobisty."
Ostatnią kwestią, jaką chciałabym poruszyć, jest temat klątwy Tutanchamona.
Nad ranem 5IV1923 r zmarł lord Carnarvon, który wyłożył przez pięć sezonów 36 tyś. Szterlingów, dzięki któremu Howard Carter prowadził wykopaliska i odkrył grobowiec Tutanchamona. Przyczyną zgonu lorda było ukłucie komara, która doprowadziła do zakażenia krwi i zapalenia płuc. Śmierć jego zapewne przeszła by bez echa, gdyby nie artykuł, który ukazał się w "New York Times" dwa tygodnie wcześniej. Jego autorka, Marie Corelli, powołała się na będący rzekomo w jej posiadaniu franc. Przekład arabskiej"Egipskiej Historii Piramid", Który zawierał opis skarbów pochowanych władców egipskich. Wymieniono też:"różne sekretne trucizny, zamknięte w pudłach tak zmyślnych, iżci, którzy je dotykają, nie wiedzą jak bardzo przyjdzie im cierpieć"
M.. Corelli przepowiedziała śmierć wszystkim, którzy przebywali w grobowcu Tutanchamona. Jej artykuł nie wzbudził sensacji. Dopiero po oficjalnym ogłoszeniu zgonu Carnarvona, przepowiednia na nowo odżyła. Reporter londyńskiego:Timsa" przeprowadził wywiad a sir Arthurem Conan Doyl’em, autorem" Przygód Sherlocka Holmesa". Mistrz powieści kryminalnej, po zapoznaniu się z teoria i artykułem M. Corelli, przyznał, iż zbieżność faktów nie jest przypadkowa i że lorda C. niewątpliwie mogła dosięgnąć klątwa faraona. Tak więc kto będzie następny?
Wszystkie oczy skupiły się teraz na Howardzie Carterze, który jako pierwszy wszedł do grobowca i przebywał tam najdłużej. Niestety, Carter nie dostarczył prasie brukowej satysfakcji, gdyż zmarł 2 III 1939r.
Następną osobą, która uznano za ofiarę klątwy był A.C.Mace, najbliższy współpracownik Cartera. Wkrótce po odkryciu poważnie zachorował. Jego choroba stała się nie małym wydarzeniem w prasie. Dzienniki doniosły, że dosięgnęła go "ręka" Tutanchamona i, że walczy ze śmiercią. I owszem walczył, ale nie z klątwa, lecz z nawrotem zapalenia opłucnej, którego nabawił się dużo wcześniej.Umarł w 1928, w niepełna sześć lat po wielkim odkryciu.
Od tego momentu dzennikarze "wywlekali" na światło dzienne wszystkie informacje, dotyczące tajemniczych wydarzeń, jakie towarzyszyły odkryciu grobu i śmierci Carnarvona. Oliwy do ognia dolały także zeznania syna zmarłego arystokraty- 6 lorda Carnarvona. Doniósł on prasie, że w momencie kiedy jego ojciec wyzionął ducha w Kairze, w ich rodzinnym domu zdechła ulubiona terierka lorda (przedtem zawyła rozdzierająco - za pozwoleniem ; co ma piernik do wiatraka?). Tak czy owak. Każda śmierć w bliższym lub dalszym otoczeniu Cartera i Carnarvona, uchodziło za dowód straszliwej klątwy Tutanchamona.Łączono ją np. z bratem lordaC. - Audrey’em Herbertem, który zmarł nagle, niespełna poł roku później.Biedaczek, po pierwsze w grobowcu Tutanchamona nigdy nie był, po drugie jego związek z Egiptem był bardzo, ale to bardzo odległy.
Klątwa dotykała nawet tych, którzy nie zdążyli jeszcze wejść do grobowca. Nawet nie musiała, wystarczyło, że powzięli taki zamiar! Tak też było ze specjalistą od maszyn rentgenowskich, który zmarł w drodze do Egiptu.
W grobowcu przebywał także jakiś czas polski malarz i rysownik Aleksander Laszenko. Klatwa go jednak nie dosiegnęła.No, przynajmniej nie tak szybko.Zmarł w roku 1944, w wieku 61 lat.
Świat karmi się tajemnica klątwy Tutanchamona do dziś. Pomimo że w roku 1934 znakomity egiptolog Herbert E., sporządził wykaz statystyczny, który miał wykazać, iż klątwa jest zwykłym wymysłem grona dziennikarzów. Nie licZac Carnarvona wszyscy główni uczestnicy tamtych pamiętnych wydarzeń dożyli całkiem odpowiedniego wieku. Lady Evelyn, którya wszedła jako trzecia do wnętrza grobowca, umarła w roku 1980. Sir Alan Gardiner, który badał inskrypcje wew. Grobu, zmarł w wieku 84 lat. Najdłużej jednak żył, i to jest właśnie dziwne, główny"świętokradca"- doktor anatomii D.E.Derry. To on własnoręcznie dokonał sekcji szczątków Tutanchamona!!!! O Niebiosa, co za kara powinna go za ten nikczemny czyn spotkać! Nieprzewidywalne są wyroki Boskie. Derry zdołał uniknąć "kary" aż do roku 1969.Wtedy go w końcu dopadła - wprawdzie w ostatniej chwili, miał wtedy już 87 lat, ale fakt, że dopadła.
Daj Boże, żeby nad każdym z nas wisiała taka klątwa.