Ania Shirley- tytułowa bohaterka powieści L.M. Montgomery Pt.: „Ania z Zielonego Wzgórza” była sierotą. Jej dzieciństwo budziło współczucie. Początkowo mieszkała u ludzi, którzy wykorzystywali ją do prac domowych i źle traktowali, a potem w sierocińcu. Dzięki bardzo dziwnemu zrządzeniu losu została zaadoptowana przez dwójkę starszych ludzi- Mateusza i Marylę. To rodzeństwo chciało wziąć pod swój dach chłopca, aby pomógł im w prowadzeniu gospodarstwa, jednakże przez niedopatrzenie pewnej niezwykle roztrzepanej kobiety, z sierocińca przywieziono małą Anię. Z przystanku odebrał ją Mateusz, który nie lubił żadnych kobiet, z wyjątkiem Maryli i p. Linde, a w szczególności dziewczynek. Jednak do tej poczuł ogromną sympatię. Ania, ku jego zadowoleniu, sama prowadziła rozmowę i nie dopuszczała mężczyzny do głosu. Cieszyło to niezwykle skrytego i małomównego Mateusza.
Wychudzona i bardzo wysoka dziewczynka nie była ładna-miała rude włosy i jasną karnację. W dodatku jej ubranie było okropne...Gdy dotarli do domu Maryla od razu to spostrzegła. Chciała oddać małą z powrotem do sierocińca, lecz Mateusz pragnął, aby to „niezwykłe stworzenie” zostało razem z nimi. Ponieważ bardzo rzadko się zdarzało, aby brat tak bardzo czegoś pragnął, Maryla zgodziła się na pozostanie Ani w Avonlea. Już w pierwszym dniu pobytu dziewczynki na Zielonym Wzgórzu opiekunka dostrzegła w dziecku mnóstwo wad. Mówiło o wiele za dużo jak na osobę w jej wieku, miało skłonności do wyolbrzymiania pewnych spraw, posługiwało się „górnolotnymi” słowami i często się zamyślało. Nie umiało pacierza, gdyż nikt go tego nie uczył. Maryla postanowiła z „małej poganki” zrobić chrześcijankę. Kazała Ani nauczyć się modlitwy oraz posłała ją do szkółki niedzielnej. Ponieważ dziewczynka przyjechała do Avonlea pod koniec roku szkolnego, Maryla postanowiła, że pójdzie do szkoły dopiero we wrześniu. Nie chciała, aby przez całe wakacje się nudziła,, dlatego też zapoznała ją z jej rówieśniczką- Dianą. Czarnowłosa sąsiadka, Cuthbertów była zupełnym przeciwieństwem Ani. Nie odzywała się, kiedy jej o to nie proszono, grzecznie zachowywała się przy dorosłych i była bardzo ładna. Przeciwieństwa się przyciągają- mimo tak dużych różnic charakterów Ania znalazła w niej „bratnią duszę”. Przez całe wakacje wspólnie się bawiły, a w szkole siedziały w jednej ławce.
Z każdym dniem Maryla i Mateusz coraz bardziej cieszyli się z tego, że postanowili zatrzymać Anię u siebie. Dziewczynka okazała się być niezwykle inteligentną uczennicą i bardzo łatwo zdobywała sympatię ludzi.
Opiekunka uczyła ją gotowania i sprzątania. Pierwsza czynność nie szła jej najlepiej, ponieważ bardzo często się zamyślała i zapominała o dodawaniu niezbędnych składników do potraw. Maryla była bardzo surowa w ocenianiu Ani i często prawiła jej morały. Chciała, aby wychowanka wyrosła na dobrą gospodynię i skromną osobę. Kiedy w Avonlea zapanowała moda na bufiaste rękawy kobieta nie zważała na prośby dziewczynki, szyła jej obcisłe ubrania. Mateusz nie miał nic do powiedzenia w sprawach związanych z wychowaniem Ani. Zdarzało się jednak, że jego siostra nie wiedziała, co począć w trudnych sytuacjach i pytała go o zdanie. Mężczyzna, który darzył ogromnym uczuciem przybraną córkę, zawsze popierał to, co chciała jego ulubienica. Maryla zauważyła z ironią, że gdyby Ania planowała nawet polecieć na księżyc Mateusz zgodziłby się i na to i uważał za świetny pomysł. Obydwoje bardzo kochali swą wychowankę i nie wyobrażali sobie bez niej życia. Pewnej nocy, kiedy Maryla szydełkowała, zastanawiała się jak mogła żyć, kiedy tej niezwykłej istoty nie było w ich domu. Dziewczynka odwzajemniała miłość opiekunów. Z całych sił starała się im pomagać i być posłuszną, choć nie zawsze jej to wychodziło. Kiedy Ania już dorosła zdobyła się na nielada poświęcenie, dając dowód swej miłości i wdzięczności. Po śmierci Mateusza, Maryla nie dawała sobie rady z prowadzeniem gospodarstwa i chciała je sprzedać. W tym samym czasie Ania zdobyła stypendium i miała rozpocząć studia. Mimo to postanowiła podjąć pracę w miejscowej szkole, aby pomóc swojej ukochanej opiekunce.
Sądzę, że decyzja Maryli i Mateusza o pozostawieniu dziewczyny na Zielonym Wzgórzu była najlepszą rzeczą, która im się przytrafiła. Ania potrafiła odwdzięczyć się za okazane jej serce . Wyrosła na wspaniałą, wartościową osobę. Choć nie zawsze udawało się jej dobrze zachowywać, starała się z całych sił nie zawieść dwójki najdroższych jej ludzi. Okazała się wsparciem i pociechą Maryli, dumą nie tylko swoich opiekunów, ale i całego
Avonlea.