Najbardziej znanym, jednym z najważniejszych (jeśli oceniać po wpływie jego osiągnięć na dobro ogółu, i powiedzmy dosadnie – skuteczności ‘buntu’), i zarazem jednym z najsrodzej pokaranych, tragicznych buntowników-bohaterów jest tytan Prometeusz.
Wrażliwy na niesprawiedliwość, współczujący ludziom, widział w pełni ich uniżenie wobec bogów i boską (niesprawiedliwą) władzę nad nimi. – Jako tytan był im również, do pewnego stopnia, podporządkowany. Zdecydował się pomóc „braciom w niedoli” i świadom możliwych konsekwencji sprzeciwił się w oczywisty sposób woli Zeusa, dając ludziom boski ogień, tym samym dając początek łańcuchowi cywilizacyjnych wynalazków. Oszukuje Zeusa składając mu w ofierze od ludzi wole kości. Usiłował ostrzec ludzi przed wysłaną przez Zeusa Pandorą – za wszystkie te przewinienia zostaje okrutnie ukarany.
Prometeusz, świadom skali ewentualnej kary postanawia przeciwstawić się Zeusowej wizji świata; decyduje się na radykalny krok, bo wie, że Zeus, choćby zadał Prometeuszowi najstraszniejsze męki – nie odbierze już ludziom ognia. Nieodwracalność czyni krok Prometeusza wartym swojej ceny.
Jak znakomita większość wszelkich buntowników, Prometeusz spogląda na rzeczywistość inaczej niż ‘inni’ – ludzie czy bogowie. Tylko on widział niesprawiedliwość Zeusa i jako jedyny postanowił coś przeciw niej zdziałać, mimo, że bezpośrednio go nie dotyczyła. Rozumuje inaczej niż ‘reszta’ – jest inny, nie chowa się ze swoją odmiennością (odmiennością poglądów), nie ulega większym od siebie siłom, próbuje za wszelką cenę przeforsować swoje stanowisko. Jest wierny swoim ideałom, i tą wierność stawia ponad wszystko.
Kolejnym wielkim buntownikiem starożytnej Grecji (nie z mitologii wprawdzie, ale z tragedii Sofoklesa) jest kobieta – Antygona, córka Edypa.
Kreon, bezwzględny władca, zabrania udzielenia pochówku zdobywającemu jego miasto Polineskesowi, podczas gdy brat Polineskesa, broniący miasta Etokles ma zostać pochowany z honorami. Nie może się na to zgodzić Antygona – siostra dwóch braci.
Gdy jej prośby nie przynoszą rezultatu, Antygona staje przed niełatwym wyborem. Nie może być wierna jednocześnie własnemu sumieniu, każącemu jej pochować Polineskesa i królowi, którego jej tego bezwzględnie zabrania.
Antygona buntuje się przeciw królowi – łamię jego zakaz. Jej bunt jest dyktowany miłością do brata, emocją. Jest zupełnie inny od zaplanowanych, sprawiających wrażenie przemyślanych, wręcz ‘sprytnych’ działań Prometeusza dla dobra innych. Bunt Antygony to bunt z konieczności, trudna decyzja którą podjęła (pochować brata – być wierną sobie) obliguje ją do przeciwstawienia się królowi, ale jest to konieczność, nie misja. Antygonę wzywa do buntu sumienie, a jej charakter nie pozwala być mu niewierną.
Buntuje się zawsze jednostka podległa komuś, będąca pod czyjąś władzą, niżej postawiona, niesprawiedliwie traktowana. Bunt jest wyrazem niezgody z jakąś władzą, a jeśli z rzeczywistością, to zarazem z odpowiedzialnym za nią (Bogiem). Bóg jest więc celem wielu buntowniczych ataków, przeciw Bogu buntuje się rozczarowany życiem podmiot liryczny „Trenów” Kochanowskiego.
Okrutnie potraktowany przez los, poeta w trenach IX-XI wyraża swoją gorycz i rozczarowanie Bogiem oraz jego wyrokami. Wątpi w Boską sprawiedliwość, dobro, w jakiś głębszy sens, Boski zamysł dla człowieka nieodgadniony, wreszcie – w samą istotę Boga.
Poeta przeżywa kryzys światopoglądowy, wywołany tragicznym wydarzeniem, na pozór najbardziej niesprawiedliwym, o jakim można by pomyśleć. Burzliwie przedstawia swoje zarzuty, jednak gorączka po pewnym czasie mija. Ostatecznie poeta kaja się przed Bogiem, wyznaje wiarę w Jego nieprzejrzane zamysły, ‘zwraca’ mu swoje zaufanie. Poprzez swój bunt rozgoryczony poeta mógł uśmierzyć trochę swój ból, znajdując winnego nieszczęściu i oskarżając go; pozostaje on jednak osobą bardzo uduchowioną, wcześniej głęboko wierzącą. W tej sytuacji jego bunt przeciw Bogu jest jak bunt dziecka, która „na złość mamie złamie sobie nogę” – człowiek wierzący w krytycznych sytuacjach prawdziwe ukojenie, wytłumaczenie niezrozumiałego znajduje właśnie w Bogu. Jeśli w takich momentach czyni odwrotnie, czyli wyrzeka się Go – jest pozostawiony sam, nie wydźwignie się z kryzysu. Taki człowiek musi prędzej czy później do Boga wrócić. A Bóg wybacza jego chwile słabości....
Inny bunt przeciw Bogu przedstawia dok. Faust.
Faust jest rozczarowany Bogiem i buntuje się przeciw Niemu, ale w sposób zgoła odmienny od Kochanowskiego. Jako człowiek nauki szuka odpowiedzi na zagadkę świata i życia, dąży do wszechwiedzy. W nauce oświecenia nie znajduje odpowiedzi. Bóg również ich nie daje, nie zapewnia też szczęścia, wymaga za to abstrakcyjnej wiary i ufności. Więc Faust buntuje się – schodzi z wydeptanej ścieżki, by osiągnąć szczęście i wiedzę zawiera pakt z diabłem, któremu w zamian za usługi obiecuje oddać duszę. Po dłuższym czasie okazuje się, że szczęście daje doktorowi tylko prosta praca na rzecz innych ludzi. Nasuwa się więc myśl, że wyrzeczenie się przez Fausta Boga na rzecz diabła był tylko częścią jego drogi do poznania, przemyślaną decyzją, nie nagłym impulsem spowodowanym gwałtownym kryzysem w światopoglądzie. Kochanowski – humanista działał bardziej impulsywnie, pod naciskiem olbrzymich emocji. Faust, jako naukowiec, podejmuje ‘wykalkulowane’ decyzje. Właśnie w jego przypadku trafnie jest powiedzieć „uznał bunt za konieczność”, co wobec tragedii Kochanowskiego jest już dużo mniej odpowiednie; trudno jest sobie przecież wyobrazić, żeby Kochanowski zastanawiał się, czy ‘zbuntować’ się, czy nie.
Kolejnym buntownikiem przeciw Bogu jest Konrad z „dziadów” Mickiewicza.
Młody polski spiskowiec przetrzymywany w carskim więzieniu. Zarzuca Bogu rządzenie światem bez miłości, niewzruszone, obojętne spoglądanie na ludzkie tragedie. Podłożem pod te zarzuty jest zabór rosyjski i tyraniczne rządy cara – bohater nie wyrzuca Bogu własnego nieszczęścia, ale zbiorowe nieszczęście wszystkich ciemiężonych Polaków.
Pogrążony w ekstazie, metafizycznym transie, Konrad wyzywa Boga na swoisty pojedynek, w którym się z Nim zrównuje, żąda władzy nad duszami, chce lepiej od Boga rządzić światem. Słowem: przeprowadza bluźnierczy, jałowy, oczywiście bezskuteczny, desperacki atak – akt buntu. Jak wszystkie próby zbuntowania się przeciw Bogu, gdy nie przestaje się weń wierzyć, - pozostaje bezskuteczna, nie daje żadnych rezultatów.
„OJCIEC ROZPUSTY”
Kolejny, pełen dekadencji, bunt przeciw Bogu. Uogólniający jeszcze bardziej od ataku Mickiewiczowskiego Konrada, porusza zasadnicze pytanie „dlaczego Bóg stworzył zło?” – a skoro je stworzył, jakim prawem sądzi ludzi za popełnione grzechy, sam będąc za nie przecież odpowiedzialnym? Człowiek, czując się oszukany, buntuje się przed sądem ostatecznym, nie uznaje Boskiego wyroku, wytacza własne oskarżenia.
Ten „wielki” bunt jest eschatologiczny, ostateczny; nie ma na końcu żadnego nawrócenia, przeprosin powrotu na Boże łono. Lecz i ten bunt skazany jest na klęskę – człowiek pozostaje jednak człowiekiem, a Bóg wszechmocnym i wiecznym Bogiem, argumenty człowieka zostają przedstawione, wygarnięta Bogu, ale zwycięstwo jest nieosiągalne.
Wobec tych ‘wielkich’ wyrażających ludzkie wątpliwości i rozczarowania buntów wobec Boga, moralnych pojedynków i rozważań nad Jego wyrokami dość skromnie prezentuje się buntownik-społeczny idealista dr. Tomasz Judym.
Człowiek ponad wszelką wątpliwość wrażliwy na cudzą krzywdę, ale zarazem charakteryzujący się zaskakującą momentami nieporadnością, niekonsekwencją i odrealnieniem, o zapędach reformatorskich, jeśli nie rewolucyjnych.
Jako jedyny w tym zestawieniu buntuje się przeciw społeczeństwu (czy może raczej systemowi społecznemu), biedzie, zacofaniu, społecznej niesprawiedliwości. Jak na doktora przystało – analizuje symptomy, zastanawia się nad przyczynami, nie godzi się na leki – wymyśla środki zapobiegawcze. Tu zaczynają się trudności – prędko okazuje się, że bunt Judyma (planowany na istną rewolucje w dziedzinie) nie wyjdzie poza teorię i jednego praktykanta w osobie samego doktora. Nieprzemyślane, oderwane od rzeczywistości teorie i plany nie ujmują wszakże Judymowi na pochwale za bezspornie dobre i szlachetne intencje. Jego bunt nie wyszedł jednak ze sfery prywatnej demonstracji. Judym pozostał wierny swoim ideałom, co jest cechą buntownika czystej krwi, a praktyczny wymiar jego wysiłku nie jest tu taki istotny. Prometeusz, gdyby nie udało mu się wykraść dla ludzi ognia – i tak zasługiwał by na hołd za dobre chęci...