W pewną słoneczną sobotę moja córeczka Julia pojechała na rowerze na miasto, aby wysłać LOTTO. O godzinie 9.30 cała rodzina siedziała niecierpliwie na kanapie, aby wreszcie się dowiedzieć czy wygraliśmy. Gdy już zaczęli podawać liczby to wszyscy patrzeliśmy czy czasem nie wygraliśmy. A jednak udało się nam trafiliśmy szóstkę. Była to dosyć duża suma czyli 900 000 złotych. W pierwszej chwili to nie mogliśmy uwierzyć, że wygraliśmy ale udało się nam. Naszym pierwszym marzeniem co chcieliśmy spełnić to była przeprowadzka do innego kraju. Myśleliśmy z mężem o Ameryce. Gdy przesłali nam już pieniążki na konto to pojechaliśmy do Ameryki pooglądać mieszkania, ale stwierdziliśmy że może samemu sobie wybudujemy dom. Więc kupiliśmy działkę na której powoli budowaliśmy sobie nasz własny dom.
Po dwóch latach, gdy był już wreszcie gotowy dom to zaczęliśmy się z cała rodziną do niego przeprowadzać. Pomalutku ale wprowadziliśmy się. Dom był przepiękny, wszyscy się nie umieli nim nadziwić. Dom na zewnątrz był koloru kremowego a natomiast dach był koloru brązowego. Było w nim także dużo balkonów które każde bardzo lubił. Dokoła domu rosły piękne wysokie Palmy. A zaraz koło domu płynęła rzeczka w której mogliśmy się kąpać latem. W wewnątrz domu było także pięknie. Oczywiście każdy miał swój własny pokój, o którym przedtem każdy marzył. Pokoje były pięknie wytapetowane, i były w nich bardzo ładne meble i inne przydatne rzeczy. W sumie dom był ja marzenie.
Po paru dniach pobytu w nowym domu postanowiliśmy zapoznać się z naszymi nowymi sąsiadami. Więc poszliśmy któregoś popołudnia z całą rodziną do sąsiadów aby się z nimi zapoznać. Sąsiedzi przywitali nas bardzo miło i wesoło. Najpierw wszyscy się przedstawiliśmy a potem opowiadaliśmy im jak to się stało, że tu się przeprowadziliśmy. Następnie sąsiedzi poczęstowali nas pyszną szarlotką którą sami upiekli i bardzo dobrą herbatą z cytryną. Julia natomiast miała się z kim bawić bo była też tam taka dziewczynka w jej wieku i miała na imię Kasia. Dziewczynki bardzo dobrze się ze sobą porozumiewały. Po kilku godzinach rozmowy z sąsiadami stwierdziliśmy, że czas wracać do domu. Więc pożegnaliśmy się i poszliśmy do domu.
Po paru tygodniach znaliśmy się już z sąsiadami dosyć dobrze i bardzo się polubiliśmy. Julia bardzo po lubiła Kasię gdyż bardzo dobrze się ze sobą bawiły i razem się nie nudziły. Więc któregoś ciepłego wieczoru zaprosiliśmy do nas sąsiadów na grila. Gdy już przyszli to poszliśmy usiąść na taras, a niedaleko nas był cmentarz. Mąż zapalił grila i zaczął smażyć kiełbaski. A my sobie rozmawialiśmy. Natomiast Julia z Kasią grały na komputerze. Gdy kiełbaski były już upieczone to usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Nagle pokazało się coś bardzo strasznego, wyglądało to jak duch. Choć nie chcieliśmy w to uwierzyć, ale to rzeczywiście był duch. Wyszedł on z grobu i zaczął chodzić po cmentarzu, a my szybko uciekliśmy do domu. To był bardzo straszny wieczór, dobrze tylko, że nie było tam z nami Julii i Kasi.
Gdy wszystko już się uspokoiło to z mężem postanowiliśmy mieć jeszcze jedno dziecko. Gdy Julia się o tym dowiedziała to bardzo się ucieszyła z tego powodu, bo już dawno chciała mieć rodzeństwo a szczególnie chciała mieć brata. Przygotowania do porodu trwały bardzo długo dni były bardzo nudne i bardzo długo się ciągły ale gdy pewnego dnia Julia dowiedziała się, że będzie miała jednak braciszka to tak się ucieszyła, że skakała z radości. Wreszcie nastał dzień porodu, lekarze wzięli mnie do szpitala. Poród trwał dosyć długo ale na szczęście mąż był cały czas przy mnie. Gdy już przywieźliśmy do domu dzidziusia to Julia cały czas była przy nim, choć musiała na niego uważać bo był bardzo malutki. Ale także trzeba było wymyślić dla niego imię, więc po długich zastanowieniach wybraliśmy imię Paweł. Wszystkim bardzo się podobało to imię. A z małym Pawełkiem wszyscy się bardzo lubili bawić.
Już mieszkamy w nowym domu prawie dwa lata. I bardzo nam się w nim dobrze mieszka. Mamy wspaniałych sąsiadów których bardzo lubimy, a Julia ma wspaniałą przyjaciółkę i oczywiście swojego wymarzonego braciszka Pawełka. Pewnego dnia postanowiliśmy z mężem, że zaprosimy do nas naszą całą rodzinę, aby mogli zobaczyć jak mieszkamy. Oczywiście cała rodzinka się bardzo ucieszyła z tego zaproszenia. I w niedzielę przygotowałam pyszny obiadek na który przyjechała cała rodzina i przyszli także sąsiedzi z którymi także się zapoznali. Rodzince się bardzo podobało jak mieszkamy i podobał im się także mały Pawełek, dlatego zostali u nas na dłużej. Gdy pewnego wieczoru mąż przygotował kolację to jakoś nieszczęśliwie zapalił się cały piec i zrobił się pożar, wtedy wszyscy z panikowali. Zaraz włączono alarm. Straż przyjechała w ostatniej minucie, i szybko zgaszono pożar. Na szczęście nic nikomu się nie stało, jedynie tylko spalił się piec i trochę mebli. Gdyby straż nie przyjechała w czasie to mogło by się to źle skończyć.