Tematem mojej pracy będzie od lat nurtujące wszystkich pytanie: "Być czy mieć?". Życie jest przecież krótkie i marnotrawstwem byłoby skupić się tylko na sprawach przyziemnych. Stoję na stanowisku, że lepiej jest „być”. Sądzę, że sensem życia nie jest zebranie jak największych majętności. Uważam, że człowiek powinien dążyć do tego, aby żył przez wieki w pamięci ludzi. Wówczas zapewnia sobie wieczną egzystencję w naszych umysłach i żyje nadal pośród nas. Moim zdaniem to powinno być celem naszego bytu na ziemi. Człowiek żyje dotąd, dopóki żyje pamięć o nim. Jak mówi stare polskie powiedzenie – pieniądze szczęścia nie dają. Owszem – ułatwiają życie i je umilają, ale nie mogą dać nam tego, co pamięć u współczesnych i u potomnych. Jestem zdania, że w większości przypadków pamięć łączy się z majętnością, ale jednak nie we wszystkich. Reprezentuję pogląd, że znakomitą egzemplifikacją w tym wypadku jest Matka Teresa z Kalkuty, która swoją altruistyczną postawą stanowi uosobienie szlachetności, filantropii i bezinteresowności. Wydaje mi się, że można również realizować się poprzez dbałość o swój rozwój duchowy poprzez zaspokajanie potrzeb wyższego rzędu. Potrzeby te to obcowanie z dobrami kultury – literaturą, malarstwem, teatrem itp. Uważam, że rozwój duchowy pozwala na wyrobienie w człowieku wrażliwości, w tym wrażliwości na potrzeby innych ludzi. I tutaj koło się zamyka. Starając się być lepszymi, doskonalszymi oddziałujemy na postawy innych, a pomagając drugim realizujemy się również wewnętrznie. Zaprzeczeniem takiej postawy jest gonienie za dobrami doczesnymi, co powoduje, że urealniamy jedynie potrzebę posiadania. Jest to być może potrzeba podstawowa, ale nie najważniejsza. Nie można przecież równocześnie spać w czterech łóżkach (nawet wodnych) czy też jeździć dwoma samochodami naraz. Posiadanie majątku być może przysporzy nam popularności, lecz jakże krótkiej i ulotnej. Chęć posiadania cechuje w gruncie rzeczy postawy egoistyczne. Na podsumowanie moich rozważań pragnę przytoczyć pewną myśl: „exegi monumentum aere perennius”. Jest to cytat z „Ody” Horacego i znaczy „postawiłem sobie pomnik trwalszy niż ze spiży”. Godny wspomnienia wydaje mi się także pewną sentencję: „Abiit, non obiit”. Znaczy on dosłownie „odszedł, ale pamięć po nim pozostała”. Od nas samych zależy, jaka to będzie pamięć: ulotna i krótkotrwała, która runie wraz z naszym gmachem dóbr doczesnych, czy też taka, która pokona czas i gościć będzie w ludzkich sercach oraz umysłach. Opowiadam się za tą drugą – być, być i jeszcze raz być!