Pasja to film przedstawiający ostatnie dwanaście godzin z życia Jezusa. Próby wyreżyserowania oraz wyprodukowania tego filmu podjął się Mel Gibson. W filmie tym przedstawił jeden z najtrudniejszych i najważniejszych momentów w dziejach ludzkości. Sam w jednym z wywiadów powiedział, że chciał jak najbardziej zbliżyć się do prawdy i ukazaćjak najbardziej rzeczywisty obraz męki i śmierci Jezusa Chrystusa.
Ten znany aktor i reżyser nakręcił film, który musiał wzbudzić kontrowersje, bowiem tematy religijne zawsze są jednymi z najbardziej kontrowersyjnych. Jednocześnie jest to dzieło, z którym będzie on teraz kojarzony, bo czyż można poruszyć ważniejszy temat? O tym obrazie rzeczywiście zrobiło się głośno zanim jeszcze trafił na wielkie ekrany. W wielu środowiskach religijnych wywołał istną burzę. Żydzi zaczęli posądzać Gibsona o antysemityzm twierdząc że przez wyprodukowanie tego filmu obraża on naród żydowski. Niektóre kraje zabroniły nawet wyświetlania „Pasji” w swoich kinach zarzucając jej że jest zbyt brutalna i krwawa. Właściwie zarzuty te nie są bezpodstawne. Obok poruszających i wzruszających scen obrazujących miłość oraz ból jakie przeżywa Maryja na widok umierającego syna obecne są również obrazy pełne okrucieństwa i brutalności.
Muszę przyznać rację krytykom, którzy twierdzą, iż Gibson przesadził nieco z epatowaniem przemocą. Tortur, jakim poddany był Jezus, nie zniosłoby żadne ludzkie ciało. Krew lała się litrami. Rozumiem, że pokazanie paru kropel krwi nie zrobiłoby na współczesnym, wychowanym na „Rambo” czy „Mortal Komnat” widzu żadnego wrażenia, jednak dużo bardziej od balansujących na granicy smaku aktów przemocy wzruszające były sceny z płaczącą Marią, wycierającą z ziemi krew swego syna. To właśnie ukazanie Jezusa jako normalnego człowieka, śmiejącego się, pomysłowego, pełnego miłości (np. scena obrazująca jaką pasję i pomysłowość wkłada w zrobienie stołu), uwydatnia nam Jego cierpienie.
W rolę samego Jezusa wcielił się amerykański aktor James Caviezel znany m.in. z filmu „Cienka czerwona linia” opartego na motywach powieści Jamesa Jonesa. Jak sam twierdzi rola Zbawiciela której się podjął była dla niego ogromnym wyzwaniem zwłaszcza że sam jest głęboko wierzącym katolikiem. Caviezel ze swoimi ciepłobrązowymi oczami grał przekonywująco, ale nie nadzwyczajnie. Obawiam się, że pokazywanie cały czas jego sztucznie pokaleczonego ciała uniemożliwiło mu ujawnienie kunsztu aktorskiego. Na planie filmowym występują również, uważana za symbol seksu, Monica Bellucci - Maria Magdalena i Maia Morgenstern – Maria (genialna scena, kiedy podąża za swym synem, za którym jednocześnie podąża Szatan grany przez Rosalinde Celentano). Wszystkie trzy aktorki dały pokaz aktorstwa, który wyciska łzy i na długo zapada w pamięć.
Nie wypada również nie umieścić wzmianki na temat muzyki. Jej twórca (John Debney) zaserwował nam instrumentalne utwory, które podkreślają doniosłość i niezwykłość filmowych scen. Muzyka, choć cały czas przewijająca się tylko w tle i niewychodząca na pierwszy plan, jest dobrze dobranym dopełnieniem obrazu.
Nie sposób opisać uczucia jakie towarzyszyły mi podczas oglądania „Pasji” Gibsona. Każdy człowiek bez względu na wyznanie oraz stosunek do hollywoodzkich produkcji powinien zobaczyć ten film. Film o nieskończonej miłości i miłosierdziu. Oddziałujący nieprawdopodobnie nie tylko na intelekt, ale i na uczucia. Film, jakich nam dziś brakuje.