Książka pt. „Życie codzienne w Egipcie greckich papirusów” jest kolejnym wynikiem pracy Anny Świderkówny. Wydana została w Warszawie w 1983 r. a oprócz tekstu właściwego zawiera także min. Kalendarz grecko- rzymski, takież miary i walutę oraz literaturę. Znajduje się tam również wiele ilustracji kolorowych i czarno-białych. Dołączono również niejako „przewodnik” po świecie hellenistycznym zawierający także wykaz władców Egiptu oraz państwa Seleukidów, Macedonii i Pergamonu.
Pozycja ta jest jakby odejściem od całej serii. Temat został w pewien sposób wymuszony przez źródła. Papirusy- bo o nich mowa, dają świetne pole do popisu i to od nich musimy zacząć. Papirus był bardzo rozpowszechniony w starożytnym Egipcie, panował tam przez ok. 1000 lat, był powszechnie używany na całym wybrzeżu Morza Śródziemnego. Od momentu pojawienia się papirusu w I w n.e. do dnia dzisiejszego przechował się tylko on.
Te zniszczone ślady dawnych kultur udzielaja nam niezwykłych informacji na temat dawnego Egiptu. Jednak nie są to źródła idealne, nie dowiemy się z nich wszystkiego co by nas interesowało. Najwięcej informacji uzyskujemy o Hellenach a w szczególności Greko- Egipcjanach, czego nie można powiedzieć o Aleksandrii. Z tego powodu iż w tym regionie przetrwało ich najmniej.
Istnieją również skąpe fragmenty dotyczące osób o których mowa. Jest wiele trudności w odczytaniu niektórych dokumentów, bądź to w wyniku błędnej pisowni lub też niedostatecznej znajomości języka. Zwykle ukazują zawężony wizerunek rzeczywistości. Bardzo trudne pokazuje się tłumaczenie papirusów. Są one bowiem pisane językiem urzędowym, bądź też takim samym żargonem. Pod względem stylu pisane są podobnie wszędzie tam gdzie występowały.
Strabon z Amasei jest jedynym który przedstawia opis ówczesnego świata Egiptu i ówczesnej epoki. Przygotowywał się do napisania wielkiej pracy historycznej oraz „Geografii”, w której zamierzał dać możliwie najpełniejszy wizerunek swego świata i epoki. W XVII księdze „Geografii” znajdujemy opis Egiptu mówiącego po grecku i żyjącego na grecki sposób. Kiedy Strabon w 24 r. p.n.e. wypływał do Aleksandrii, Egipt był już od sześciu lat prowincją rzymską. W zewnętrznym, helleńskim obliczu Egiptu przybycie Rzymian zmieniło bardzo niewiele. Pojawili się żołnierze rzymscy i Rzymianie na najwyższych szczeblach administracji cywilnej. Ale greka pozostała nadal urzędowym językiem kraju i mało kto mówił tu także po łacinie.
Strabon przyjechał do Aleksandrii, gdyż nadmorska stolic stanowiła jedyną dogodną bramę Egiptu. Strabon zaczyna swój opis kraju właśnie od Aleksandrii. Poświęca on wiele uwagi portom.
W swych opisach nie zapuszczał się dalej w kierunku wschodnim, choć opisał również Deltę Nilu. Według Strabona, „wody utrzymują się w lecie ponad dni czterdzieści, a potem opadają tak samo powoli, jak się podnosiły. Po dniach sześćdziesięciu ziemia jest już obnażona i zaczyna wysychać. Im szybciej wysycha, tym szybciej można ją orać i obsiewać, wysycha zaś najszybciej w tych stronach, gdzie jest najgoręcej”.
Okres wylewu szczególnie sprzyjał podróżom po Egipcie: cały niemal kraj stawał się spławny, łodzią można było dotrzeć szybko i bez trudu do wielu miejsc, do których bez pomocy wezbranego Nilu przychodziło wędrować mozolnie i długo, pieszo lub na grzbiecie osła. Strabon zwiedzał Egipt wraz z prefektem Eliuszem Gallusem. Strabon mówi o „świątyni Heliosa” i pobliskim sanktuarium, w którym mieszka boski byk, Mnewis. Memfis jest według Strabona „stolicą królów Egiptu”.
Przy południowej bramie świątyni mieszkał byk Apis, najbardziej chyba boskie z boskich zwierząt Egiptu. Z Memfis prowadzi Strabon swoich czytelników do wielkich piramid, które i w XX wieku przyciągają tłumy ciekawych, a stamtąd do wielkiej oazy, nie będącej wszakże oazą, gdyż łączy ją z Nilem naturalna odnoga tej potężnej rzeki, zwana dziś Bahr Jussuf, Kanałem Józefa. W miejscu gdzie Kanał Józefa oddziela się od Nilu, zaczynał się górny Egipt. Historycznie rzecz biorąc, podział na Egipt Górny i Dolny był pierwotny. Do Teb w czasach Strabona jeżdżono niemał wyłącznie w celach turystycznych. Zwiedzano imponujący kompleks świątyń.
W III wieku, kryzys gospodarczy dawał się coraz dotkliwiej we znaki. Były to czasy nędzy i udręczenia dla całego imperium rzymskiego. Niemal bez przerwy szalała wojna domowa, Goci splądrowali nawet Ateny. Zaraza zbierała tysięczne ofiary, pola leżały odłogiem, pieniądz tracił na wartości, a ceny wzrastały zawrotnie. Jesienią 284 r. armia rzymska na wschodzie obwołała cesarzem niejakiego Dioklesa, który od tej chwili nazywał się Dioklecjanem. Przybył on do Egiptu, by zaprowadzić porządek , zdławić bunt i ukraść samozwańczego pretendenta do tronu cesarskiego. Zmusił Aleksandrię do kapitulacji.
Mimo przeszkód i trudności podróżowano wiele i chętnie, czasem w interesach, czasem dla przyjemności, nieraz też dla zmiany klimatu, w celu zwiedzania polecanych przez przewodniki turystyczne zabytków, wreszcie dla złożenia okonu potężnym bogom w ich najsławniejszych świątyniach. Turyści wracali do swej ojczyzny najczęściej drogą morską. Zdarzały się również podróże służbowe poza granice Egiptu. Wszyscy turyści, którym wypadło zwiedzać Fajum w pierwszych miesiącach po życiodajnym wylewie Nilu, niewątpliwie zachwycali się soczystą zielenią tej szczęśliwej krainy, więcej jednak uwagi poświęcali zapewne na jej zabytki i osobliwości.
Od najdawniejszych czasów cała ziemia była własnością faraona. Ziemią mógł oczywiście król obdarzyć, kogo tylko chciał, lecz przynajmniej z zasady nie rozstawał się z nią nigdy całkowicie. W Egipcie grecko – rzymskim, niekiedy wokół starej Egipskiej osady wyrastały w geometrycznych grupkach, nowe domy helleńskich przybyszów, nieco solidniejsze, często piętrowe. Gdzieniegdzie wkraczano również na tereny dziewicze, dotychczas niezamieszkane, zakładając tu nową osadę, „miasto”, jak mawiali dumnie jego mieszkańcy. Takim właśnie „miastem” była Filadelfia, zbudowana na skraju oazy przez Apollonisa. Ulice były przestronne, od 5 do 10 m szerokości. Domy stawiano w zwartych, ograniczonych ulicami blokach, których powierzchnia wynosiła niezmiennie 10 x 50 m. Główna kondygnacja przeciętnego domu liczyła 5-7 izb. Nędzarze gdzieś na peryferiach wsi klecili sobie z trzciny chatki- szałasy. Skromni rzemieślnicy wznosili własnym przemysłem małe domki parterowe. Filadelfia miała również swoją dzielnice „reprezentacyjną”, położoną jak się zdaje nad kanałem, gdzie stały świątynie.
W rzymskim Egipcie przeprowadzano co 14 lat spis wszystkich mieszkańców. Był to tzw. „spis dom po dom”. W Egipcie greckim małżeństwo było najczęściej przygotowywane przez rodziny nowożeńców. Kupno niewolnika było kosztownym sposobem powiększenia swego stanu posiadania. Nie zawsze też opłacało się wychowywać dziecko podjęte ze śmietnika. Niewolnicy jednak rodzili się też w domu właściciela - tacy uchodzili zawsze za najwierniejszych i najpewniejszych.
Świątynie Egipskie imponowały ogromem i tajemniczością. Szczególną cechą religii egipskiej była skłonność do kultu zwierząt. Kapłanem mógł zostać jedynie człowiek, którego oboje rodzice pochodzili z rodów kapłańskich. W świątyniach egipskich, w egipskim kulcie panujący cesarz był oczywiście zawsze bogiem.
Publicznie i uroczyście oddawano cześć bogom w dni świąteczne. Wszelkie święta były też okazją do spotkania się z przyjaciółmi, do spędzenia kilku pogodnych chwil w gronie najbliższych, do szukania wypoczynku w zabawie. Stałym punktem programu każdej uroczystości była oczywiście ofiara składana bogom nieśmiertelnym a często również ubóstwionym Ptolomeuszom oraz ich małżonkom, w okresie zaś rzymskim- boskim cezarom.
Niemal całe gospodarcze życie Egiptu podlegało ścisłej kontroli państwowej, która za panowania Ptolomeuszy przybrała nawet formę licznych monopoli. Najważniejszy był jednak transport zboża. Za ich panowania, zboże nie podróżowało wprawdzie do Rzymu, ale mimo to z całego kraju również spływało do Aleksandrii, która sama niemało go spożywała. Handel w mówiącym po grecku Egipcie był w znacznej mierze kontrolowany prze państwo. Na detaliczną sprzedaż wielu produktów codziennego użytku, jak choćby soli, oleju itp., trzeba było najpierw zdobyć koncesję.
Więzienie w Egipcie greckim nie było na ogół traktowane jako kara za przestępstwo. Było rodzajem dzisiejszego aresztu tymczasowego, przetrzymywano ludzi po to tylko by nie mogli uciec przed stawieniem ich przed trybunałem. Nie wszystkie sprawy znajdowały rozstrzygnięcie w sądzie. Często załatwiano takie sprawy między sobą, bez ingerencji trybunału.
Gdyby nie papirusy, nie wiedzielibyśmy tak wiele o jakże odległym antycznym świecie. Dzięki nim, możemy również prześledzić rozwój książki oraz pisma. Ówczesna „książka” miała zupełnie inny wygląd i charakter. Zwinięte - mieściły się na rękach, natomiast rozłożone sięgały kilku metrów długości. Pierwsze książki z wyglądu przypominające dzisiejsze zaczęły pojawiać się trochę później.