profil

Czy cierpienie uszlachetnia, czy przeciwnie, degeneruje i karykaturuje?

Ostatnia aktualizacja: 2022-08-05
poleca 85% 407 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze

Po pierwsze należy zadać sobie pytanie, co to jest cierpienie? Czy cierpienie jest to tylko i wyłącznie stan umysłowy i duchowy związany z pewnymi przeżyciami danej osoby, czy także coś innego? A co innego to może być? Moim zdaniem cierpienie ma głębsze znaczenie, chociaż trudno wyobrazić sobie, że może istnieć jeszcze głębsze znaczenie. Ale o tym później. Teraz zastanówmy się nad tym, czy cierpienie uszlachetnia, czy przeciwnie, degeneruje i karykaturuje.
Moim zdaniem, patrząc z punktu widzenia, iż cierpienie to nie tylko stan ducha, cierpienie ani nie uszlachetnia ani nie degeneruje. Spróbuje to wyjaśnić przytaczając kilka argumentów.

Najpierw spróbuje udowodnić poprawność mojej tezy zakładając, iż cierpienie nie jest żadnym głębszym pojęciem.
Cierpi każdy, bogaty, biedny, człowiek, a nawet małpa- gdy zabierze jej się banana. Stan cierpienia uaktywnia się niemal codziennie w umyśle przeciętnego człowieka. Czasem, gdy popadamy w depresje, cierpimy przez dni, tygodnie, miesiące, a nawet przez lata. Więc czy wszyscy jesteśmy czasem zdegenerowani lub uszlachetnieni? Moim zdaniem nie. Myślę, iż cierpienie jest czymś takim samym jak senność, głód czy pragnienie. Tak jak każdy czasem jest śpiący, głodny, czy spragniony, tak każdy czasem cierpi. Stan jak każdy inny, a coś z czym się spotykamy na każdym kroku nie może uszlachetniać ani degenerować, to po prostu nieodzowny element naszego życia.

A teraz spróbuje udowodnić, iż cierpienie jako pojęcie głębsze, nawet w najbardziej wyszukanych sytuacjach nie może degenerować ani tym bardziej uszlachetniać.

Uważam, iż cierpienie to nie tylko stan umysłu i ducha, gdyż cierpienie jednej osoby nie jest tylko i wyłącznie jej prywatną sprawą. Kiedy ktoś cierpi, z tego powodu cierpią także jego najbliżsi, a nawet niekiedy ta osoba przez którą ten ktoś cierpi. W związku z jego stanem ducha pogarsza się stan ducha wielu osób dookoła niego. Dlatego uważam, iż cierpienie to pojęcie zdecydowanie głębsze. Prawie nigdy nie cierpimy sami, czasem nam się wydaje, że nikt nie ma pojęcia jak się czujemy. Ale wielu ludzi, nawet jak nie przeżyło dokładnie tego samego, to przeżyło coś podobnego, a nawet coś znacznie gorszego. Same współczucie jest pewnego rodzaju cierpieniem osoby, która się nad nami użala. Nasze cierpienie „zaraża” innych. To nie tylko stan umysłu i ducha związany z pewnymi przeżyciami pewnej osoby, to stan ducha naszych najbliższych oraz całego naszego otoczenia.

Dlatego właśnie uważam, że cierpienie nie może ani uszlachetniać ani degenerować czy też karykaturować. Bądź co bądź, ale „zarażanie” cierpieniem jest w pewnym stopniu sprawianiem przykrości. Więc cierpienie nie może uszlachetniać, gdyż sprawianie przykrości drugiej osobie nigdy nikogo nie uszlachetnia.
Nie może degenerować, gdyż zawsze z cierpieniem idzie w parze współczucie, czasem małe, ale zawsze współczucie. A współczucie jest takim specyficznym „zjawiskiem”; które likwiduje wszelkie „złe moce”. A niewątpliwie taką „złą mocą” jest właśnie degeneracja. Więc cierpienie na pewno nie może degenerować.
Nawet nie patrząc na współczucie, można udowodnić, iż cierpienie nie degeneruje.

Ta filozofia jest prosta. Cierpienie nie jest wcale „zjawiskiem” niepozytywnym. Cierpienie pojawia się po niepozytywnych zjawiskach, takich jak jakaś klęska, utrata czegoś, czy po prostu najprostsze niepowodzenie. Jednak samo pojawienie się cierpienia to bardzo pozytywna kolej rzeczy. Człowiek zastanawia się nad swoimi błędami albo pojmuję dlaczego jego sposób postępowania się „nie sprawdził”. Następnym razem zachowuje się bardziej asekuracyjnie i większą uwagę przykłada temu, aby się na niczym nie zawieść. Więc czy takie pozytywne „zjawisko” może degenerować? Ja uważam, że absolutnie nie.

Przedstawiłam moją tezę i argumenty na pewno w bardzo odważny sposób i na pewno spojrzałam na ten temat nieco innym okiem niż zapewne większość klasy. Uważam jednak, iż to jest najtrafniejsze ujęcie tego tematu, gdyż mowa w nim jest o samym cierpieniu, nie o skutkach tego stanu. Gdyby brać pod uwagę inne aspekty, można by zdecydowanie inaczej podejść do tego tematu. Biorąc pod uwagę samo cierpienie i tylko to, czy niesie ono uszlachetnienie lub degeneracje, to jest wszystko co mam do powiedzenia.

Załączniki:
Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty

Ciekawostki ze świata