Moim największym autorytetem jest Jerzy Kiler - fikcyjna postać z filmu Juliusza Machulskiego pt. „Kiler”. Jest to seria dwóch filmów, pierwszy został nakręcony w roku 1997, a drugi dwa lata później.
Jerzy Kiler jest przystojnym mężczyzną przed czterdziestką. Mieszka samotnie w starej kamienicy w centrum Warszawy. Z zawodu jest taksówkarzem.
Niespodziewanie zostaje wzięty za niebezpiecznego mordercę, który ma na swoim koncie zabójstwa wielu wpływowych ludzi z całej Europy. Jednak dzięki jego sprytnemu pomysłowi cała sprawa wyjaśnia się, prawdziwy Kiler trafia do więzienia, a on sam zostaje oczyszczony z zarzutów.
W filmie „Kiler-ów 2-óch” Jerzy Kiler jest znanym na całym świecie filantropem, który ma własną fundację charytatywną. Dzięki darom, które spływają na jego konto, pomaga całej Polsce. W nagrodę naród wystawia mu nawet pomnik.
Myślę, że Jerzy Kiler imponuje mi przede wszystkim swoim poczuciem humoru i umiejętnością wychodzenia z trudnych sytuacji. Ma piękną narzeczoną i fascynujące życie. Pokazuje jak może ziścić się amerykański sen – od taksówkarza do bogatego biznesmena.