Drodzy koleżanki i koledzy !
Chciałabym poruszyć temat, który drażni mnie od dawna, jednak ostatnio przybrał on na sile. Przedstawię Wam pewne zdarzenie. Jest ciepłe, wiosenne, sobotnie popołudnie. Korzystając z wolnego czasu, spaceruję po ulicach miasta. W pewnej chwili mój wzrok pada na dwóch mężczyzn idących, a raczej człapiących naprzeciw mnie. Jeden z trudem podtrzymuje drugiego, sam zaś trzyma się krat zamontowanych przy witrynie sklepowej. Mimo, iż znajdują się kilka metrów ode mnie, czuję zapach alkoholu. Gdy się im przyglądam, zapiera mi dech. To mój sąsiad oraz jego syn. Obaj pijani, wręcz zalani. Wzrok syna pada na mnie. Przyglądając się mi obleśnie, zaczyna wykrzykiwać niecenzuralne słowa w moim kierunku. Przechodzę na drugą stronę ulicy, po czym oddalam się jak najszybciej.
Tak właśnie wygląda dzisiejsze społeczeństwo. Coraz częściej spotykamy pijanych ludzi, a widok alkoholików stojących pod nocnym sklepem to dla nas codzienność. Nikt nie reaguje na to, co się dzieje. Matki coraz częściej czekają w domu ze strachem na mężów, tuląc do piersi przerażone dzieci. Coraz częściej dzieci i młodzież uciekają z domu przed nietrzeźwymi rodzicami. Coraz częściej patrząc na nich, sami popadają w nałóg.
Kiedyś pijaństwo tłumaczono problemami. Kiedyś tłumaczono je słabą psychiką. Dziś dla wielu, przede wszystkim młodych ludzi, jest to sposób imponowania znajomym. Gdybyśmy chcieli zapytać kilka osób o to, czy potrafią bawić się bez alkoholu, gdyby to były szczere odpowiedzi, z pewnością byłyby one przeczące. Wprowadzając kogoś do towarzystwa, wpaja się mu, iż alkohol dodaje pewności siebie, rozluźnia. Tak, to rzeczywiście prawda, jednak trzeba umieć korzystać z niego z rozsądkiem. W dużych ilościach alkohol przede wszystkim prowadzi do złego samopoczucia, nie tylko fizycznego. To, co ludzie często postrzegają jako rozluźnienie, to zwyczajna utrata kontroli nad własnymi reakcjami. Młody człowiek czuje niejaką satysfakcję, jeżeli może powiedzieć w towarzystwie: „Wczoraj urwał mi się film”. To sprawia, że rośnie w towarzystwie, zostaje wyniesiony na piedestał jako osoba mająca swego rodzaju doświadczenie w sprawach, które aktualnie są dla niego istotne.
Inaczej sprawa przedstawia się w sytuacji, gdy młody człowiek z alkoholem ma do czynienia od kołyski. Od niemowlęcia obserwuje wyczyny pijanego rodzica czy też rodzeństwa. Kiełkuje w nim nienawiść, która podlewana tą „procentową miłością” bliźniego, wzrasta z każdym dniem. Rozpoczyna się okres ucieczek, buntu przeciwko tej osobie. Z ukochanego taty, staje się tatą znienawidzonym. Ze wspaniałej mamy staje się osobą niegodną ludzkiej miłości. Napływają coraz to nowe myśli. Aż nagle... Może trzeba im pokazać ich lustrzane odbicie? W przekonaniu o swej racji dziecko wychodzi na ulicę, połyka pierwszą kroplę alkoholu. Już jest uzależnione, lecz jeszcze o tym nie wie. Rozpoczyna sezon bezsennych nocy, mocno nakrapianych alkoholem. Chce swoją postawą wykrzyczeć: „Mamo! Tato! Spójrzcie, jestem taki jak Wy! Tak samo odrażający! Czy Was to nie rusza?”. Jednak tacy ludzie w podobnej sytuacji nie szukają ratunku. Szukają kompana do picia. Zrezygnowany potomek nie ma siły na dalszą walkę. Poddaje się nalewając ojcu kolejny kubek wina.
Potrzebna jest pomoc z zewnątrz. Jedynie patrząc na całą sytuację obiektywnie, można zauważyć, jak bardzo jest ona tragiczna. Rozpoczynają się długie negocjacje, prośby, groźby. Jednak człowiek uzależniony od alkoholu musi naprawdę bardzo chcieć, aby ktoś udzielił mu pomocy. Jeżeli zobowiąże się rzucić nałóg dlatego, iż ktoś go do tego zmusza, jest w 100% pewnością, że go nie rzuci.
Nadużywający alkoholu nie widzą sensu w swym życiu, nie mają przyszłości, nie dążą do realizacji żadnego celu. Gdy kończą się pieniądze przeznaczone na alkohol, zaczynają kraść, rabować, czasem nawet zabijać. Tym sposobem rujnują sobie życie.
Apeluję do Was, drodzy słuchacze, abyście byli wrażliwi na tą sprawę. Mówi się, że wszystko jest dla ludzi. Jednak nie wszystko ludzie potrafią prawidłowo zużytkować. Proszę, nie sięgajcie po alkohol, jeżeli chcecie zaimponować. Nie róbcie tego, aby poprawić sobie humor. Wprowadźmy nową modę. Modę na zdanie: „Dziękuję, ja nie piję!”. Niech nasza abstynencja imponuje innym, mówi o naszej dojrzałości, o tym, jacy jesteśmy rozważni. Niech to jedno, krótkie zdanie, da do myślenia tym, którzy chlubią się ilością wypitych kieliszków, butelek, puszek... Dajmy im do zrozumienia, że marnują swe życie. Jeżeli w Waszym otoczeniu żyje ktoś, kto ma problem alkoholowy, zwróćcie na niego uwagę. On potrzebuje pomocy. Może pije dlatego, że jest samotny... Dajmy tym ludziom trochę ciepła i zrozumienia. Bądźmy cierpliwi i wytrwali, abyśmy kiedyś z dumą mogli patrzeć na sukcesy tych, którym kiedyś pomogliśmy.