Akcja poematu Adama Mickiewicza pt.: „Pan Tadeusz” rozgrywa się w zamkniętej, uporządkowanej przestrzeni szlacheckiego raju. Rosną w nim drzewa, kwiaty i zboża, z pozoru takie jak w rzeczywistości, ale o wiele bujniejsze oraz piękniejsze. Ziemia rodzi szczególnie obfite plony, a życie toczy się w harmonii z rytmem natury.
Powyższy tekst opisuje Soplicowo, przedstawione w utworze Mickiewicza. Niestety ja sama nie znam takiego miejsca, które mogłabym nazwać „moim prawdziwym Soplicowem”, a przynajmniej nie znajduje się ono w pobliżu mojej miejscowości. Olsztyn to miasto zatłoczone i zanieczyszczone. Ostatnio stwierdzono w prasie, że hałas na ulicach miasta przekracza wszelkie normy. Idąc ulicą nietrudno trafić na porzuconą reklamówkę czy niedopałek papierosa.
W mojej podświadomości kryje się jednak wyobrażenie „mojego wymarzonego Soplicowa”. Jest ono znane na pewno każdemu czytelnikowi książki Lucy Maud Montgomery pt.: „Ania z Zielonego Wzgórza”. Mam na myśli oczywiście Zielone Wzgórze, miejsce bardzo urokliwe, romantyczne, a zarazem spontaniczne i wesołe - wprost doskonałe, być może dlatego, że akcja tej powieści rozgrywa się w czasach mi nie znanych.
Jak sama nazwa wskazuje, było to miejsce pokryte zielenią, rosło tam dużo drzew, a w szczególności akacji. Zakątek położony z dala od ruchu ulicznego, doskonały do medytacji oraz wewnętrznego wyciszenia. Piękny o każdej porze roku, zarówno mroźną zimą jak i upalnym latem. Ukwiecone łąki tworzyły śliczne i bardzo oryginalne „chodniki”, po których znakomicie biegałoby się boso, wdychając cudowne zapachy polnych maków i chabrów. Najpiękniej było późnym popołudniem, gdzie z werandy swojego domu można by oglądać urocze zachody słońca. Malownicze wzgórza byłyby miejscem wielu wspaniałych zabaw.
Przepływała tutaj również niewielka rzeczka, na której zbudowany był maleńki pomost. Znajdował się także las, do którego jesienią chodziłoby się na grzyby, a latem na maliny. Życie tamtejszych ludzi toczyło się w harmonii z naturą, bez pośpiechu, z dala od dzisiejszych korków samochodowych i tłoków w supermarketach.
Zielone Wzgórze było ostoją spokoju i zrozumienia, miejscem bardzo gościnnym, przystanią do której zawsze chętnie się powraca. Ludzie, którzy tam mieszkali byli ze sobą bardzo zaprzyjaźnieni. Panowała tam niezwykła atmosfera. Nawet główna bohaterka powieści – Ania Shirley – zawsze chętnie wracała do domu na wakacje. Życie na Zielonym Wzgórzu rządziło się własnymi prawami. Ludzie w swoim życiu cenili inne wartości niż ci, żyjący dzisiaj, mieszkający w wielkich miastach przemysłowych.
Niestety miejsce to jest ogromnie wyidealizowane i raczej nie możliwe, aby gdzieś na świecie istniał tak urokliwy i spokojny zakątek. Najtrudniejszym zadaniem byłoby jednak odnalezienie takich ludzi. Byli oni gościnni, sympatyczni, serdeczni i naprawdę bardzo bezinteresowni. Panowała tam atmosfera, jaka dzisiaj chyba nigdzie nie panuje. Zielone Wzgórze można porównać do raju na ziemi.
Bardzo przyjemnie jest wyobrażać sobie tak wspaniałe i urocze miejsce. Jednak jest mi bardzo przykro, kiedy ze świata marzeń wracam do świata rzeczywistego, wiedząc, że moje marzenie raczej się nie spełni.