...,, Spośród takich pól przed laty, nad brzegiem ruczaju, na pagórku niewielkim, we brzozowym gaju, stał dwór Szlachecki, z drewna, lecz podmurowany;” ... i takim chciałabym go widzieć na ,, dużym ekranie”. Czy naprawdę znalazł się ktoś taki, kto potrafiłby przenieść nasze dusze ,, Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych ...” i ,, Do tych pól malowanych zbożem rozmaitem ...” Czy to on- Andzrej Wajda sprostał moim i innych oczekiwaniom?
Żeby sobie odpowiedzieć na to pytanie, musiałam wybrać się do kina. Naprawdę nie mogłam sobie wyobrazić niektórych aktorów w roli mickiewiczowskich bohaterów. Nie byłam w stanie zrozumieć dlaczego reżyser zaangażował do roli księdza Robaka Bogusława Lindę. Przecież każdy kojarzy go sobie z filmami sensacyjnymi, gdyż biega z bronią w ręku i zimna krwią zabija innych. Do tego jeszcze jego zdanie ,, A co ty wiesz o zabijaniu”. Jest wszystkim tak znany, że trudno go sobie wyobrazić w innej roli. Podobne odczucie miałam w stosunku do Marka Konrada słynnego min. Z roli komisarza Halskiego w filmie ,, Ekstradycja”. Zastanawiałam się jak ten, który gra policjanta ścigającego przestępców, może wcielić się w rolę romantycznego Hrabiego Horeszkę. A jak poradzi sobie Michał Żebrowski z zagraniem Tadeusza, przecież dopiero co skończył nagrywanie scen do filmu ,, Ogniem i mieczem” czy będzie zmęczony, by wczuc się w nową rolę tak jak w postać Skrzetuskiego. Oczywiście zastanawiałam się również, jak pozostali aktorzy poradza sobie z trzynastogłoskowcem Mickiewicza: Krzysztof Kolberger w roli samego wieszcze, Grażyna Szapołowska – jako Telimena, Alicja Bachleda-Curuś czyli Zosia i Daniel- w postaci Gerwazego. Kiedy już zaczęła się projekcja filmu, byłam bardzo zdumiona faktem, że Wajda rozpoczął od epilogu dzieła, a nie jak Mickiewicz inwokacją. Już myślałam, że film mi się nie spodoba, bo byłam przekonana, że nie można było filmu zacząć od końca utworu. Ale myliłam się, za wcześnie wydałam sąd o tym dziele. Wychodząc z kina, byłam zadowolona, że miałam możliwość obejrzenia tego filmu. Jest on po prostu wspaniały tak jak epopeja. Mogę teraz śmiało powiedzieć, że trzynastogłoskowiec to nie tylko opowieść o miłości i naszej historii. Atmosferę tego dzieła tworzy również barwne posłania. W filmie Andrzeja Wajdy ożyły one dzięki wspaniałym aktorom. Krzysztof Kolberger z pewnością wypadł znakomicie w roli Adama Mickiewicza, jego wspaniały głos, którym został obdarzony wywarł na mnie ogromne wrażenie. Zupełnie tak, jak bym słuchała samego wieszcza. Jeśli chodzi o innych aktorów, nie można im zarzucić, że nie sprostali oczekiwaniom nie jednego widza. Michał Żebrowski udowodnił, że jest bardzo utalentowanym aktorem i potrafi się ,, odnaleźć” w odtwarzaniu różnych ról. Młoda Alicja Bachlede-Curuś zadebiutowała w znakomitym stylu. Grając Zosię, przedstawiła obraz tej postaci taki, jaki miałam przed oczyma, czytając ,, Pana Tadeusza”.Również ogromnym doświadczeniem wykazał się Daniel Okbrychski, pokazał nam również, że potrafi się wcielic w postać Gerwazego. Tak jak inni aktorzy również na uznanie zasługuje Grażyna Szapołowska, która zagrała Telimenę – samotną, dojrzałą kobietę, która posiada prawie wszystko, jedynej rzeczy, której nie ma to prawdziwej miłości.
Zaskoczył mnie również Marek Konrad. Bohater przez niego grany jest postacią oryginalną, wyraźnie odcinającą się od reszty. Swoim sposobem bycia, myślenia, także strojem – wniósł tyle komizmu do utworu, że stanowi to pewnego rodzaju odskocznię dla powagi tematu. Ale muszę przyznać, że najbardziej zdziwił mnie Bogusław Linda. Po obejrzeniu filmu byłam naprawdę zachwycona tym, jak zagrał księdza Robaka. Nie przypuszczałam, że po tych wszystkich filmach , w których zagrał może wcielić się w tak odmiennego od poprzednich postaci. Być może jest to jego ,,pokuta” za grzechy popełnione w poprzednich filmach. Gdy opuściłam kino, czułam się zupełnie tak, jak po przeczytaniu książki. Andrzejowi Wajdzie udało się stworzyć ten specyficzny dla romantycznego poety nastrój. Malowniczy krajobraz, barwne opisy przyrody zostały wspaniale uchwycone przez kamery. Nawet Soplicowski dworek był taki, jak sobie go wyobrażałam. Teraz jestem przekonana, że reżyser wybrał profesjonalistów do zagrania ról Mickiewiczowskich bohaterów.
Najbardziej w pamięci utkwiła mi scena, gdy wszyscy tańczą poloneza i do dzisiejszego dnia słyszę jego melodię.