Księga Koheleta jest w Biblii księgą wyjątkową. Nie wychwala ona Boga tak, jak inne księgi, przesycona jest pesymizmem i zwątpieniem. Można nawet posunąć się do stwierdzenia, iż jest to najbardziej heretycka spośród ksiąg biblijnych – czytana może być jako opis bezsensu wiary w Boga i kto wie, czy gdyby nie jej bardzo „pobożne” zakończenie, znalazłaby się kiedykolwiek w Świętej Księdze.
„Widziałem wszystko, co się dzieje pod słońcem” - mówi Kohelet – „ale to wszystko jest marność i pogoń za wiatrem”. Skupmy się na tej wypowiedzi. Nie należy jej oczywiście rozumieć dosłownie, przeciwnie – to jedno zdanie kryje jeden z podstawowych problemów filozoficznych, pytanie o sens życia. Pierwsza część myśli sugeruje nam, że przemawia osoba doświadczona, która niejedno już widziała i przeżyła (do niedawna uważano, iż autorem księgi jest sam król Salomon, okazało się jednak, iż powstała później niż pierwotnie zakładano). Po chwili następuje zaskakujące twierdzenie, które najprościej zinterpretować można jako bezsensowność wszystkiego, nad czym trudził się w życiu ten człowiek.
Niesamowitość tego zdania polega jednak na jego wieloznaczności. Co może oznaczać słowo „marność”? Zakładając, że autor stwierdza, iż nasze dokonania w tym wymiarze są nieważne, znaczyć to może albo, że nie wierzy on w istnienie Boga, albo że wątpi w to, że interesuje się On naszym życiem doczesnym. Obydwie postawy są sprzeczne z nauką Biblii, obydwie pokrywają się z filozofią współczesnych egzystencjonalistów. Za punkt wyjścia swoich rozważań, jako jedyną rzecz pewną i niepodważalną, przyjmują za Kartezjuszem samo istnienie człowieka, jego egzystencję. Nie jest on w stanie pojąć zdumiewającego zjawiska bytu, dlatego tworzy rozmaite kosmogonie, religie, systemy filozoficzne; nauczony, że wszystko ma swój początek i przyczynę stara się w ten sposób „wyjaśnić” swoją egzystencję. Postawa przedstawicieli tego kierunku, jak choćby Sartre’a czy Heideggera jest skrajnie ateistyczna. Mimo wspomnianej sprzeczności tekst Koheleta znalazł się jednak w Biblii. Usiłując wyjaśnić ten paradoks spróbujmy nadać wyrazowi „marność” znaczenie „nieważność w porównaniu do wielkości i majestatu Boga”.
Nietrudno zauważyć, że biblijny tekst do pewnego tylko momentu reprezentuje egzystencjalistyczny sposób myślenia. W pewnym momencie ton wypowiedzi wskazuje bardziej na drugie nasze znaczenie wyrazu. Pojawia się pochwała Boga i tego, co uczynił dla ludzi. I znów natrafiamy na sprzeczność, tym razem sprzeczność oczywistą i rażącą. Przekazy pierwszej i drugiej części tekstu kompletnie się ze sobą nie zgadzają. Dysonans jest tak duży, iż niektórzy uważają iż została ona dopisana, aby złagodzić pesymistyczny wydźwięk tekstu kaznodziei.
W tej sytuacji zadajemy sobie pytanie takie same od wieków, a jednak za każdym razem nowe i równie fascynujące: jaki sens ma nasze istnienie na Ziemi? Czy istnieje ktoś, lub coś, co kieruje naszym życiem? Czy ma ono jakiś cel, czy do czegoś zmierza czy też jesteśmy zdani tylko i wyłącznie na siebie? Księga Rodzaju daje nam jednoznaczną odpowiedź na te pytania, księga Koheleta – zasiewa zwątpienie. Nastrój niepewności, wręcz niewiary osiąga apogeum w zdaniach:
„19. Bo przypadek synów człowieka i przypadek bydląt
jest dla nich przypadek jednaki.
Jaka śmierć tych, taka i śmierć tamtych.
I duch w nich wszystkich ten sam.
Cóż ma człowiek więcej niż bydlę? Nic.
A wszystko to jest marność.
20. Wszystko na jedno i to samo miejsce idzie.
Wszystko z prochu powstało i w proch się obróci.
21. A któż wie, czy duch synów człowieka w górę wstępuje?
I duch bydląt, czy schodzi w dół w ziemię?”
(tłumaczenie Czesława Miłosza, Lublin 1984)
Czymże różnimy się od zwierząt, pyta Kohelet, skąd mamy wiedzieć czy istnieje Bóg? Nie stawia on tych pytań z zuchwałości, przeciwnie – ubolewa nad brakiem pewności, brakiem konkretnego i jasnego drogowskazu w życiu ludzi. Nie wiedząc nic o naturze tego świata, możemy jednak jakąś w nim pociechę. Może być nią dążenie do szczęścia, spełnienia duchowego i emocjonalnego. Może być nią właśnie Bóg – poszukiwanie istoty władającej tym światem; relacji między nią a zwykłym człowiekiem.
I tak właśnie czyni autor księgi. Nie jest w stanie pojąć Boga, nie jest w stanie odpowiedzieć na nurtujące go pytania, jednak ufa że On istnieje i ta właśnie ufność, nie sam Bóg nadaje sens jego życiu. Każdy z nas powinien znaleźć nić porozumienia między Nim a sobą, poszukiwać odpowiedzi na najważniejsze pytania nie tracąc wiary i owej ufności.
Niektórzy jednak wybierają prostszą drogę – nie przejmować się egzystencjalnymi problemami, starać się o nich nie myśleć. Żyć dniem dzisiejszym tak, aby mieć jak największą satysfakcję ze swojego życia. Jak mówi Kohelet: „I zobaczyłem, że nie ma nic dobrego, jak żeby człowiek weselił się dziełem rąk swoich. Ten jest dział jego, bo któż go zaprowadzi tam, skąd by mógł oglądać, co będzie po nim?”.
Bibliografia:
- „Księgi pięciu megilot. Tłumaczył z greckiego i hebrajskiego Czesław Miłosz”. Katolicki Uniwersytet Lubelski, Lublin 1984.
- J. Gaardner, „Świat Zofii”.
- Biblia Tysiąclecia.