Czytając temat pracy mnie – tak jak każdemu uczniowi – nasuwa się jednoznaczna odpowiedź: SZKOŁA MA SAME MINUSY!!! Ale gdyby tak się nad tym troszkę głębiej zastanowić... Czy aby na pewno ta myśl jest słuszna???
Wiele się słyszy o tym, jak poważne zagrożenia czyhają na nas w szkole. Spotykamy się z dealerami narkotyków, „nie do końca uczciwymi ludźmi”, a także z osobami, które posiadają zbyt mało rozsądku by nie sprawiać niebezpieczeństwa.
Prostym przykładem jest artykuł zamieszczony w jednym z czasopism. Mówi on o momentach grozy, jakie przeżyli uczniowie Zespołu Szkół w Czersku. Dwaj uczniowie rozpylili w szkole trujący gaz. Zatruciu uległo dziewięćdziesięciu uczniów (z ośmiuset obecnych), pięćdziesięciu sześciu trafiło do szpitali. Akcja ratownicza kosztowała sto tysięcy złotych! Sprawcy nie tylko spowodowali poważne zagrożenie zdrowia i życia ponad ośmiuset osób, ale zaszkodzili także sobie, gdyż ta skaza na zawsze pozostanie w ich życiorysie (sąd ustanowił kuratora).
Tak. W szkole czyha na nas uczniów mnóstwo niebezpieczeństw. Są one bardziej lub mniej poważne ale są. Nie mniej jednak przygotowują nas do stresu, który jest nieodzownym składnikiem dorosłego życia. Nie twierdzę, że tych chwil grozy powinno być tyle ile jest. O nie! Jest ich o wiele za dużo! Ale mówiąc o nich przekonujemy się, iż szkoła nie jest tak do końca bezpieczna.
Człowiek uczy się przez cały czas swojej egzystencji. W chwili śmierci jego umysł obejmuje zaledwie niewielką część tego wszystkiego, co można wiedzieć o naszym świecie.
Ogarnięcie wszystkiego umysłem jest niemożliwe, niewykonalne fizycznie i psychicznie. Moim skromnym zdaniem, aby coś poznać należy to przeżyć. Raczej nie jest możliwym doświadczenie życia zakonnika i życia męża i ojca... I to właśnie jest najbardziej irytujące w życiu ucznia: prawdopodobnie nigdy nie spotka się nawet w najmniejszym stopniu z tym, co zostało mu wyłożone w ścianach szkoły.
Dzięki tzw. „budzie” możemy jednak poznać wielu ludzi. Porównać charaktery. Określić, odnaleźć samego siebie. Czasem znaleźć przyjaciela na całe życie. Od czasu do czasu zakochać się... Pomimo tego, że czasem mamy już serdecznie dosyć naszej „kochanej” szkoły i belfrów, to zapewne za parę lat miło będziemy wspominać nasze szczenięce lata...
Po tym wszystkim co przeżyłem (choć jest to zaledwie kropelka w życiu ucznia), z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że szkoła ma więcej plusów. Każda sytuacja ma swoje dobre strony. Zdobywamy tam nowe umiejętności, poznajemy ludzi, kształtujemy swoją osobowość, uodparniamy się psychicznie na życiowe niepowodzenia i nabieramy dystansu do niepowodzeń...