Dogłębnie zinterpretować „Świętoszka” Moliera tak naprawdę pozwolił mi spektakl w reżyserii Andrzeja Seweryna. W roli głównej możemy zobaczyć Michała Żebrowskiego, Elmirę zagrała Magdalena Cielecka, Orgona Krzysztof Kolberger. Dramat ukazał mi się nie jako powierzchowna opowiastka, z prosto naszkicowaną postacią Tartuffe’a, lecz jako głębsza opowieść o życiu wbrew naturze człowieka.
Ujrzałam w innym świetle całą problematykę sztuki, porzuciłam swoją dotychczasową opinię o wszelkich dramatach ukazujących jedną wyraźną, negatywną cechę głównej postaci i w przyszłości zamierzam się im bardziej przyglądać i analizować. „Świętoszek”, jak już wspomniałam, tak naprawdę mówi o życiu wbrew naturze ludzkiej, za które ponosimy karę. Tartuffe był obłudny, pożądał nie swojej żony i chciał zagarnąć majątek Orgona grając na jego uczuciach.
Od strony realizacyjnej i scenografii nie mam żadnych zastrzeżeń, nie było wielkich rewolucji, ale podobało mi się. Zapamiętałam scenę, w której Elmira próbuje od Świętoszka wyciągnąć prawdę, a Orgon nasłuchuje schowany pod stołem. Połączony jest tutaj efekt dramatyczny z komicznym, bo jednocześnie odczuwa się napięcie, czekając, aż wreszcie Tartuffe wyjawi tajemnicę, ale po prostu nie można nie śmiać się z jednoczesnego paradoksu tej sytuacji.
Wszystkim, którzy mają o „Świętoszku” taką opinię, jak ja jeszcze do niedawna, polecam koniecznie obejrzeć tę adaptację. Bo warto.