Na pewno wielu z nas w wieczór wigilijny próbowało już podsłuchiwać zwierzęta. Lecz jest to tylko legenda i raczej nikt nie usłyszał rozmowy. Jednakże bardzo dawno temu w całej Polsce lud wiejski wierzył, że w ten szczególny dzień zwierzęta mówią. Starzy ludzie w okolicach Niemczech i Sobótki przekazują sobie pewną historię. Opowiada ona o pewnym parobku który słyszał rozmowę dwóch koni. Te konie były pod jego opieką. Obchodził się z nimi bardzo surowo, bił je batem kiedy nie potrafiły uciągnąć zbyt dużego ciężaru, to znów z lenistwa nie nakładał im na noc ani owsa ani siana. Tak się złożyło, że zbliżały się Święta Bożego narodzenia, a że parobek słyszał o tym, że konie potrafią mówić w wigilię postanowił podsłuchać ich rozmowę. W wigilię znów nie dał koniom nic do jedzenia, a na noc położył się pod żłobem w stajni. Doszła godzina bliska północy jeden z koni imieniem Siwek do drugiego :
- Ej Gniady, słuchasz mnie?
- Tak słucham – odpowiedział
– Powiedz no, czy nie wiesz, co będziemy jutro robili ?
- Z pewnością będziemy jechać po deski na trumnę dla parobka !
I w tej samej chwili Gniady uderzył kopytem tak silnie, że zabił leżącego parobka. Na drugi dzień znaleziono go, ludzie którzy przechodzili obok stajni idąc na pasterkę mówili że słyszeli jakieś głosy i głośne rżenie koni. Wynika z tego, że głos zwierząt w wieczór wigilijny to głos zaczarowany i biada temu kto go usłyszy.
Znane w wielu wsiach polskich zwyczaje dzielenia wieczerzy wigilijnej ze zwierzętami domowymi oraz wiara, że w wieczór ten zwierzęta potrafią mówić ludzkim głosem, nie są związane z obrzędowości chrześcijańską, lecz sięgają prastarych tradycji, tzw. godnych świąt, okresu zimowego przesilenia słońca od 25 grudnia do 6 stycznia. święta te były obchodzone jako święta plonów i obfitości, a także jako święta umarłych. Z tym wiązało się zapewne szczodre karmienie zwierząt ludzkim pożywieniem oraz wiara, że wędrujące w owym czasie duchy przodków mogą przemówić wieszczo poprzez zwierzęta.