"Latarnik", czyli gen polskości
Staszek Dutka uczy polskiego od ośmiu lat, obecnie w warszawskiej SSP nr 28 i w Gimnazjum nr 28, z zamiłowania rockman i lider zespołu KAPEL. 06-05-2002 20:52
Spotkałem w Wilnie miejscowych Polaków. Recytowali wiersze o Matce Boskiej i Józefie Piłsudskim. Polska była tu 60 lat temu. Opowiadali, jakby to wszystko zdarzyło się wczoraj.Wierzyli, że lada dzień Wilno wróci do Polski.
Gdy szedłem przez to miasto, ocierałem się o tłumy na ulicy i słyszałem tylko rosyjski i litewski. Zrozumiałem - historia zrobiła swoje, to miasto przestało być polskie. Lecz czy tłumaczyć tym ludziom, że żyją w złudzeniach? Jeśli chcecie być Polakami, wracajcie do Polski. Jeśli chcecie pozostać w Wilnie, stańcie się Litwinami. Czy warto żyć przeszłością? Czy nie lepiej pogodzić się z historią i zacząć życie jeszcze raz w nowej skórze?
Skawiński, bohater "Latarnika", to Polak, którego fala emigracji wyrzuciła poza ojczyznę po upadku powstania listopadowego w 1830 r. Uciekał przed represjami. Ten mężczyzna poza krajem był jak statek z dziurawym dnem. Nie umiał znaleźć własnego portu. Przemierzył wzdłuż i wszerz Europę i Amerykę. Był tułaczem. Histerycznie poszukiwał swojego miejsca na ziemi. Nawet został właścicielem fabryki cygar, lecz wspólnik podłożył mu świnię i Skawiński został na lodzie. Czy prześladował go pech? A może nosił w sobie jakiś defekt, który nie pozwalał mu zagrzać miejsca i zapuścić korzeni ?
Pod koniec życia wreszcie znajduje wymarzoną dla siebie przystań. Otrzymuje posadę latarnika na wyspie oddalonej od świata. Tu ma święty spokój, tu ma swoją małą ojczyznę. Lecz niestety - wystarczyło, że trafiła w jego ręce polska książka pt. "Pan Tadeusz" i zawładnęła nim fala wspomnień. Myślami wrócił do ojczyzny i zapomniał o bożym świecie. Nie włączył latarni, a przepływający w pobliżu statek rozbił się na mieliźnie. Czyżby długo skrywana tęsknota za krajem wybuchła w nim z taką siłą, że odebrała mu rozum?
Drogi panie Skawiński, na miłość boską! - chciałbym zawołać. - Dlaczego pan nie zostanie Amerykaninem? Wiem, nie umie pan zapomnieć o ojczyźnie i to jest pana defekt. Jak go nazwać? Może to jakiś gen polskości, który przeszkadza panu żyć? Gen, który sprawia, że buja pan w iluzorycznej przeszłości, a nie potrafi pan myśleć o tym, co jest tu i teraz?
Czasem wydaje mi się, że my, Polacy, jesteśmy narodem Księgi, w której jednym z rozdziałów jest "Latarnik" Sienkiewicza. Ta Księga w trudnych chwilach nie pozwalała nam zapomnieć, kim jesteśmy. Ta Księga być może wyhodowała w nas gen polskości... Ciekawe, czy gdy będziemy już w Unii Europejskiej, gdy otworzymy swoje granice dla Niemców, Hiszpanów i Holendrów, gdy podzielimy się z nimi naszą ziemią, naszą ojczyzną... to czy ta Księga z rozdziałem pt. "Latarnik" dołączy do zużytych rupieci na pawlaczu?
Warto zapamiętać
Henryk Sienkiewicz (1846 - 1916), laureat Nagrody Nobla za powieść "Quo vadis" (1905). Miał poczucie misji, pisał "ku pokrzepieniu serc", stał się głosem, który połączył pokolenia. Czytelnicy go tak kochali, że dostał w prezencie dworek w Oblęgorku w Górach Świętokrzyskich.
"Latarnik" to nowela - utwór zwięzły, jednowątkowy z wyraźnym punktem kulminacyjnym i puentą. Tytuł "Latarnik" można rozumieć symbolicznie - ta książka niczym światło latarni ma wskazywać drogę zagubionym tułaczom.
Pierwowzorem Skawińskiego była rzeczywista postać Polaka, który zaczytany w polskiej książce zapomniał włączyć latarnię, przez co stracił pracę i z rozpaczy popełnił samobójstwo