Celem niniejszej pracy jest próba interpretacji wiersza Jarosława Markiewicza pt.: „ Ogród ”. Poeta ten należał do „pokolenia ’68”. Lingwiści tego okresu skupiają, jak poeci poprzedniej generacji, uwagę na słowie poetyckim (ich rodowód trzeba więc także wyprowadzić z awangardy), ale koncentrują się nie na znaku, lecz na rzeczywistości, na którą dany znak wskazuje. Pokolenie '68 chciało bowiem mówić wprost o rzeczywistości. Pośród poetów pokolenia wyróżnić można "poezję światów wewnętrznych", która ukazuje przeżycia egzystencjalne, oddzielone jakby od historii, a więc wartości uniwersalne, archetypiczne - cierpienie, namiętność, pragnienie wolności, przemijanie, śmierć.
Janusz Sławiński nazywa poezję tego okresu „ rezerwatem mowy”, wyłączonym spod restrykcji, jakim podlegały sąsiednie dziedziny słowa publicznego. To co poezja sama, przedtem zdobyła – teraz otrzymywała jako dar od sprawujących władzę: niechaj będzie autonomiczna, niech sama decyduje o sobie i niech pielęgnuje swoją odrębność.
Wiersz pt. : „Ogród” stanowi swoistą historię życia. Można, więc przypuszczać, że tytuł oznacza po prostu „ogród życia”. W „ogrodzie” tym przeszłoś przeplata się z przyszłością i teraźniejszością.
Możemy tam bowiem znaleźć ślady czasów minionych. Ogród ten przypomina mi trochę dzisiejsze ogródki działkowe, w których składujemy rzeczy już niepotrzebne, albo takie, które mogą się kiedyś przydać.
Pierwsze wersy wiersza mówią o przeszłości:
„ To są mury jakiejś starej twierdzy,
resztki kobiet z fraucymeru księcia,
krynoliny, peruki, Vaterland.”
Widzimy, że w ogrodzie znajdują się przedmioty dawne, pochodzące z minionych wieków. Obraz ten jest niezwykle realny ze względu na historyczne pochodzenie tychże przedmiotów. Słowo „fraucymer” oznacza bowiem dawne pokoje dam. A krynoliny i peruki to po prostu należące do nich rzeczy.
Kolejne wersy przenoszą nas do teraźniejszości. Poeta porównał nasze codzienne sprawy do kluczącego bydła. Dzięki temu powstał trafny obraz naszych czasów, w których wszystko „pędzi” do przodu, wszystko jest chaotyczne, niepoukładane.
Tak często wygląda nasze życie – tyle mamy spraw na głowie, że nie wiemy za co się zabrać.
Świadczą o tym słowa:
„ Sprawy nasze układają się wściekle,
kluczą jak bydło spędzone z drogi kolumną czołgów,
jak bliźnięta biorą udział w swej naturze
i mylą się rzadko.”
Jak widać – sprawy te, są jak bliźnięta, które biologicznie zostały ze sobą powiązane.
Następnie podmiot liryczny zwraca się do jakiejś osoby, o czym świadczą formy czasowników : „obetniesz”, „wejdziesz”. Mówi jej o przyszłości, o tym co ją czeka, gdy - „ przyjdzie czterdziesty rok życia”. Wiek ten jest przełomowy dla każdego człowieka. Mając czterdzieści lat mamy świadomość, że właściwie mamy za sobą połowę życia. Doszliśmy już do jakiegoś statusu materialnego, a teraz pozostaje nam jedynie patrzeć na to czego nie zdobyliśmy....
„ Przyjdzie czterdziesty rok życia.
Obetniesz wierzbom gałęzie.
Wejdziesz na dach, żeby patrzeć
na przelot nie twoich gęsi.”
Często stosowane przez poetę przenośnie wywołują zaskoczenie u czytelnika, ale także świadczą o dynamice wiersza. Dzięki przenośniom, przedstawiany świat ciągle się zmienia, ulega metamorfozom - w zależności od tego co przeczytamy w kolejnym wersie. Poeta za pomocą bajkowych, wręcz surrealistycznych obrazów mówi o przeszłości:
„ To są ślepcy, ci do ujeżdżania,
ci nad morzem snujący się jak dymy
okrętów, które odpłynęły.”
Po przeczytanie pierwszych dwóch wersów wyobraźnia podsuwa nam obraz jakichś niezwykłych postaci, których materia przypomina dym – jest ulotna i półprzeźroczysta. Postacie te zdają się być jakimiś widmowymi wspomnieniami z przeszłości. Jednak trzeci wers rozbija ten bajkowy obraz swą normalnością i codziennością.
Tak samo dzieje się kolejnych dwóch wersach:
„ To są balkony, co były słoneczne, to są zamki
błyskawiczne sukien (...)”
Pierwszy wers kojarzy nam się z bajkowym królestwem, w którym są piękne zamki i balkony, po których przechadzają się w słoneczne dni księżniczki. Jednak znów element codzienności rozbija bajkowy sposób obrazowania historii życia. Okazuje się bowiem, że nie chodzi o zamki – budowle, a o zwykłe zamki błyskawiczne.
Jednak czy my sami, opowiadając o przeszłości, nie ubarwiamy jej? Czyż nie przypisujemy jej magicznego znaczenia? Gdy byliśmy dziećmi wszystko przecież wydawało nam się niezwykłe, tajemnicze i zagadkowe. Żyliśmy, zasłyszanymi bajkami i opowieściami. Nic więc dziwnego, że teraz w wieku dojrzałym, wspomnienia z dzieciństwa stają się dla nas bajkowymi historiami.
Następne dwa wersy świadczą być może o kobietach w życiu podmiotu lirycznego. O jego pierwszych, niezapomnianych miłościach i fascynacjach:
„ (...) a to dziewice, były jedne raz,
jedyne na zawsze i we wszystkim.”
Ponowny zwrot do drugiej osoby, jest smutną wizją przyszłości. Podmiot liryczny mówi, iż ta druga osoba będzie tęsknić za przeszłością:
„ Zaczniesz któregoś dnia tęsknić.
Staniesz wieczorem w oknie.
Zobaczysz w szybie twarz cudzą.”
W naszym życiu ciągle dokonują się jakieś zmiany. Rośniemy, z wiekiem zmieniają się nam rysy twarzy, przybywają zmarszczki, siwe włosy. Nasze ręce mają na sobie ślady naszej pracy. Jednak my tego zazwyczaj nie zauważamy. Tak samo jak nie zauważamy zmian u kogoś, kogo widzimy na co dzień. Ale, gdy widzimy tą osobę po dłuższej rozłące, zdaje się ona być kimś innym.
W życiu każdego człowieka przychodzi taki dzień, w którym zdaje on sobie sprawę z tego, że już nie jest tym, kim był w młodości. Wówczas właśnie dostrzega on zmiany jakie odcisnął na nim upływający czas. Wtedy też pojawia się uczucie tęsknoty.
Kolejne wersy są ciągiem retorycznych pytań. Podmiot liryczny pyta:
„ Czy śpią już wszyscy, którzy tu weszli?
Czy weszli wszyscy, których zmógł sen?
Czy los twój zapomniany wszedł tu także?
Czy przypieczętuje udział każdego w każdym?”
Można się domyślić, że jego pytania dotyczą osób ,znajdujących się w jego „ogrodzie życia”. Chce wiedzieć, czy wszystkim jest w tym ogrodzie dobrze, czy wszyscy mogą znaleźć tu schronienie. Myślę, że cała ta wypowiedź dotyczy rodziny podmiotu lirycznego. Zastanawia się on czy stworzył dobry, bezpieczny dom dla swoich bliskich. Każde pytanie zaczyna się od tego samego wyrazu – „czy”. Zastosowana tutaj anafora może świadczyć, o tym, że wszystko to jest ważne dla pomiotu lirycznego. Chodzi tu przecież o cząstkę jego życia.
Następnie znów widzimy surrealistyczny, nierealny obraz:
„ Przelatuje przez ciebie od stóp do głów
ptak. Zapamiętała go matka,
nim zdołał zastrzelić go ojciec.
Obcinasz ojcu głowę i wymyślasz,
jak w krwawiącą ranę wstawić lustro.
Rozbijasz lustro i wtedy przychodzi matka.
Nasza mała córeczka zakłada nogę na nogę.”
Znów widzimy przenośnię, która została zastosowana w celu zaskoczenia czytelnika. Po przeczytaniu pierwszego wersu, każdy, zanim spojrzy w wers drugi, pomyślałby że będzie mowa o strachu. Istnieje przecież powiedzenie: „ Strach przeleciał mnie od stóp do głów”.
Jednak zamiast strachu pojawia się niespodziewanie - ptak. Jak widać poeta znów odwołał się do poetyki surrealistycznej, w której dużą rolę odgrywały marzenia senne, halucynacje, groteska, parodia oraz absurd - tworzące poczucie dziwności i niezwykłości świata.
Jest rzeczą oczywiście niemożliwą, aby ptak przeleciał nas od stóp do głów, więc nietrudno się domyślić, iż ów ptak oznacza coś innego, nierealnego. Pytanie tylko – co? Być może jest on wspomnieniem, elementem przeszłości?
A może jest on po prostu surrealistycznym odzwierciedleniem strachu? Przecież często symbolem strachu jest właśnie ptak. Zazwyczaj jest to czarny kruk, lub wrona. Ptaki te zasnuwające niebo, czarną chmarą przywołują w każdym z nas poczucie zagrożenia.
Ale czego może bać się podmiot liryczny? Może jest to strach przed przyszłością, przed starzeniem się? A może pomiot liryczny nie chciał stać się tym kim był jego ojciec, lecz jednak nie zdołał się przed tym uchronić. Matka pamiętała jego obawy, lecz też nie mogła nic zrobić. To tłumaczyłoby pojawiający się ponownie element lustra. Lustro samo w sobie jest czymś niezwykłym. Widzimy w nim obraz, który niby istnieje, ale tak naprawdę go nie ma. Małe dzieci długo nie mogą zrozumieć, że to co widzą w lustrze nie jest rzeczywistością.
Pomiot liryczny zastanawia się jak w „krwawiącą ranę wstawić lustro”. W lustrze tym widzi on swoje odbicie, widzi siebie. Jest jednak łudzącą podobny do ojca i dlatego chce wstawić owe lustro w miejsce głowy ojca. Podmiot liryczny zdał sobie sprawę, że stał się tym czym byli jego rodzice - wydoroślał, sam stał się ojcem. Dociera do niego straszna świadomość, że jego młodość już minęła, że musi żyć dalej, że jest odpowiedzialny za innych, a jego życie przestało być beztroskie.
Zakończenie wiersza jest na swój sposób groteskowe. Ukazana nam zostaje mała córeczka, która patrzy z obojętnością na zmagania podmiotu lirycznego. O jej obojętności świadczyć może gest zakładania nogi na nogę. Jednak ona jest już bowiem elementem przyszłości. Ma przed sobą całe życie. Jej obraz jest jakby przypomnieniem dla podmiotu lirycznego o czekającej go przyszłości.
Nieubłaganie upływający czas jest zmartwieniem każdego z nas. Mija on, gdzieś obok nas, niepostrzeżenie. Nie zauważamy tego na co dzień, jednak w końcu przychodzi dzień, w którym zdajemy sobie z tego sprawę. Wówczas coraz częściej spoglądamy za siebie, w przeszłość. Pamiętamy tylko te dobre chwile i chcemy im nadać większego znaczenia – upiększamy je więc w swoich opowiadaniach.
Przez całe życie ciągle zapełniamy ten ogród naszych wspomnień. Gdy jesteśmy młodzi, patrzymy na naszych rodziców i nie zdajemy sobie sprawy, że kiedyś też założymy rodzinę i będziemy dokładnie tacy jak oni. Jednak życie mija tak szybko, że ani się obejrzymy a stajemy się nimi. Za nami zostaje przeszłość, a w niej – zgromadzone są nasze wspomnienia.
„ Przeszłość jest jak woda w stawie:
ciemna, gęsta i zaludniona.
W jej głębi falują niemrawie
Czyjeś dawno zatopione ramiona”
Maria Pawlikowska - Jasnorzewska