Między atakiem na Hiroszimę a nalotem na Nagasaki, lotnictwo amerykańskie zrzuciło miliony ulotek z tekstem:
„DO MIESZKAŃCÓW JAPONII:
Ameryka zwraca się do Was, abyście zapoznali się uważnie z tekstem tej ulotki. Posiadamy najbardziej niszczycielski materiał wybuchowy, jaki kiedykolwiek wynalazł człowiek. Jedna tylko skonstruowana przez nas ostatnio bomba atomowa ma siłę równą ładunkowi bomb zrzuconych przez 2000 naszych gigantycznych bombowców B-29. Ten straszliwy fakt wart jest zastanowienia i zapewniamy, ze jest groźnie prawdziwy. Właśnie zaczęliśmy stosować tę nową broń przeciwko Waszej ojczyźnie. Jeśli wątpicie w nasze słowa, zapytajcie, co stało się z Hiroszimą, gdy spadła na nią jedna bomba atomowa. Zanim użyjemy tej broni do zniszczenia każdego źródła przedłużania tej niepotrzebnej wojny, prosimy: zwróćcie się z petycją do cesarza, żeby zakończył wojnę. Nasz prezydent przedstawił 13 warunków honorowej kapitulacji. Wzywamy Was do zaakceptowania tych warunków i podjęcia pracy nad odbudową nowej, lepszej i miłującej pokój Japonii. Powinniście podjąć teraz działania na rzecz zbrojnego oporu. W przeciwnym razie będziemy zmuszeni użyć bomby oraz innych rodzajów naszego uzbrojenia, żeby szybko i zdecydowanie zakończyć wojnę.„
Od dawien dawna, ludzie zajmowali się atomami oraz próbą ich rozszczepienia. Zaczęło się od Leucippusa oraz Democritiusa, którzy to w 500 roku p.n.e. wykreowali pierwszą, prymitywną teorię o atomach. Z biegiem lat ludzie robili coraz większe i szybsze postępy w tej dziedzinie. W roku 1901, Max Planck opublikował swe dzieło o promieniowaniu. Wiek XX to czas Alberta Einsteina i Marii Skłodowskiej-Curie. Wtedy, zapewne nikt z nich nie myślał, iż swoją pracą naukową powoli i mozolnie budują śmiercionośną broń- bombę atomową. Albert Einstein w roku 1931 zdecydowanie odmówił pomocy władzom niemieckim przy konstrukcji „nowej broni”, apelował również do innych naukowców by postąpili w ten sam sposób.
W 1939 roku dwoje niemieckich, hitlerowskich uchodźców-naukowców: Lisa Meitner i Otto Frisch stwierdziło, iż jądro uranu absorbując neutrony rozpada się na dwie prawie równe części, emitując przy tym kilka neutronów i potężną ilość energii. Reakcje te mogłyby przebiegać łańcuchowo- rozpad na 2 części, następnie z jednej połówki kolejny- i tak dalej. Mogło to doprowadzić do wyemitowania w ciągu kilku sekund tak ogromnej ilości energii, iż mogłaby ona dokonać wielkich zniszczeń. Uczeni wiedzieli o tym, że broń polegająca na rozszczepieniu atomów, będzie bronią straszliwą.
Pod koniec 1939 roku, a więc niewiele po rozpoczęciu II wojny światowej, kilku naukowców, z Albertem Einsteinem na czele, wystosowało list do ówczesnego prezydenta USA- Franklina Delano Roosvelta, w którym starali się go przekonać, że rząd amerykański musi natychmiast rozpocząć prace nad nowym projektem, by nie dopuścić do tego, aby jako pierwsi bombę skonstruowali Niemcy. Amerykanie chcieli za wszelką cenę jak najszybciej zakończyć wojnę.
Pod koniec roku 1941, w Stanach Zjednoczonych, ruszył tajny program o kryptonimie „Projekt Manhattan”. Cel był jasny- stworzenie broni masowego rażenia. Nad projektem czuwał Jacob Robert Oppenheimer, który zwerbował najlepszych naukowców świata (sporą część wśród nich stanowili Żydzi- uchodźcy z III Rzeszy) do pomocy, „ze strony wojska” szefem badaczy został generał Leslie Groves.
Badania rozpoczęto w małym laboratorium na chicagowskim Uniwersytecie, gdzie przeprowadzono pierwsze, kontrolowane rozszczepianie atomów przeprowadzone przez Enrico Fermi (stworzył pierwszy reaktor atomowy CP-1). Próby wypadły bardzo pomyślnie, wobec czego pracujący nad „Projektem Manhattan” naukowcy, rozpoczęli poszukiwania odpowiedniego paliwa dla bomby atomowej. Badania początkowo przeprowadzane były (Oak Ride w stanie Tennessee) w małym baraku, drewnianej szopie przy plaży. Dopiero później wybudowano potężne fabryki, a zamieszkujące te tereny rodziny (ok. 1000) „przeprowadzono” na bezpieczne tereny. Kolejnym punktem poszukiwań była zmiana paliwa z U-239 na U-235 (uran). Następnie w Waszyngtonie, badania wykazały, iż nowo odkryty pierwiastek- pluton także może ulegać rozszczepieniom w dość łatwy i zarazem dający wiele energii, sposób. Uranu użyto w bombie „Little Boy”, a plutonu w bombie „Fatman”. Kolejne testy miały wykazać, które paliwo będzie miało większą siłę rażenia.
Od roku 1943 naukowcy, którzy mieli już wszystko, czego potrzebowali, rozpoczęli intensywne badania oraz eksperymenty by zbudować broń jądrową. Za siedzibę swej pracy generał Groves obrał sobie miasteczko w Nowym Meksyku- Los Alamos. W „wiosce inteligentów”, jak ją wówczas Los Alamos, pracowano aby pokonać i przegonić wojennych rywali. Rząd amerykański nabrał przekonania, iż w wyścigu z Niemcami są już w połowie dystansu, podczas gry ich wrogowie jeszcze „nie wyszli z bloków startowych”. W Los Alamos pracowano przez kilka lat. Największym problemem było bezpieczne doprowadzenie uranu do stanu krytycznego.
Dwa pierwsze projekty to GADGET, JOE 1 (nazwa ta była ironicznym uznaniem dla Józefa Stalina, którego szpieg pracujący w Los Alamos, wszelkie niezbędne dane przekazał wywiadowi radzieckiemu. Szpieg ten to Klaus Fuchs oraz kilku innych, działających na mniejszą skalę, m.in. David Greenglass) oraz wspomniany wcześniej- FATMAN.
Gadget i Fatman- projekty te zasadniczo nie różniły się od siebie. Użyto w nich plutonu wyprodukowanego w Hanford, w Waszyngtonie. Jest możliwe również to, iż ok. 200 gram plutonu wyprodukowano w eksperymentalnym reaktorze w Oak Ridge.
Pierwsza bomba została w końcu skonstruowana i 16 lipca 1945 roku można było przeprowadzić pierwszy test, pod kryptonimem „Trinity Test”. Próbnej eksplozji bomby GADGET dokonano na poligonie wojskowym w Alamagordo w Nowym Meksyku. Wyniki testu przerosły oczekiwania wszystkich związanych z „Projektem Manhattan” osób.
Wielu współpracowników Oppenheimera wraz z ni m samym, po zobaczeniu siły rażenia bomby, nad którą tak długo pracowali, wystosowali petycję (tzw. „RAPORT FRANCKA”), w której zdecydowanie prosili o „brak uwolnienia potwora, który sami stworzyliśmy”.
Ich protest nie zyskał żadnej odpowiedzi, a kilkudziesięciu naukowców udało się na wyspę Tinian, gdzie rozpoczęto masową produkcję bomb atomowych, które miały zakończyć II wojnę światową.
„Little Boy” to ostateczna, znacznie różniąca się budową od swych poprzedniczek bomba. Nie użyto w niej plutonu, lecz uranu, który, jak się okazało, dawał większe efekty. Prace nad „chłopcem” trwały ok. 6 miesięcy. Zbudowano kilka takich bomb, aczkolwiek użyto tylko jednej.
Za użycie broni atomowej odpowiedzialny jest prezydent USA Harry Truman. Objął on ten urząd już po śmierci Franklina Delano Roosvelta. Nie bacząc na względy moralne, uważał, że jest ona takim samym środkiem bojowym jak inne, więc należy jej użyć. Prezydent skonsultował się jednak tylko z ekspertami wojskowymi w Waszyngtonie. Generałowie Marshall i Groves twierdzili, że bomby należy użyć, gdyż Japonia nie ma zamiaru się poddać. Truman i Stimson (sekretarz wojny) podjęli, więc ostateczną decyzję po tym, jak Japonia negatywnie ustosunkowała się do Deklaracji Poczdamskiej. Jednym z powodów była też sytuacja wśród aliantów. Co raz bardziej widoczne były różnice systemowe między USA a Rosją Sowiecką. Głównym miejscem wybuchu atomowego była Hiroszima. 6 sierpnia 1945 o godzinie 2.45 samolot B-29 Superfortress o nazwie indywidualnej „Enola Gay" (imię matki pilota), pilotowany przez pułkownika Tibbetsa, wystartował ze specjalnego pasa na Tinian. Zrzucona na nią bomba ważyła ponad 4,5 tony. Jej punktem docelowym był most na rzece Aioi, jeden z 81 mostów łączących brzegi jednego z siedmiu ramion delty rzeki Ota. O godzinie 8:15 samolot zrzucił bombę, która po 43 sekundach eksplodowała na wysokości ok. 580 m nad ziemią, nad szpitalem Shima w odległości 300 m na południowy wschód od punktu celowania. Po 1/10000 sekundy kula ogniowa osiągnęła średnicę 28 m; jej temperatura wynosiła ok. 300 000º C. Po 1 sekundzie średnica ognistej kuli powiększyła się do 280 m a temperatura osiągnęła 5000º C. Wybuch zniszczył całkowicie zabudowania w promieniu 4000 m; na obszarze 121,7 km² zburzył 7 tys. budynków, a 55 tys. domów spłonęło. Ocalało tylko 13 tys. domów.
W chwili wybuchu w mieście przebywało ok. 350 tys. ludzi (stali mieszkańcy i uchodźcy z innych miast). Zginęło prawdopodobnie 78 tys. ludzi (31% mieszkańców), 14 tys. zaginęło, a 37 tys. odniosło rany. Do 10 sierpnia 1945 roku łączna liczba osób zabitych w czasie wybuchu oraz zmarłych w wyniku ran i promieniowania wyniosła 118 661. Truman podsumował to słowami: „Oto najdonioślejsze w historii wydarzenie". 6 sierpnia prezydent USA wezwał Japończyków do poddania się, grożąc im „rujnującym deszczem". Kiedy japońscy ministrowie zastanawiali się nad odpowiedzią, 9 sierpnia na Nagasaki została zrzucona druga bomba atomowa. Nazwano ją „Fat Man".
* * * *
Według mnie zrzucenie bomb atomowych na Japonie było niewątpliwym barbarzyństwem. Amerykanie szczycili się swoją potęgą. Tego nie potępiam, bo przecież każde państwo ma do tego prawo, jednak użycie tak śmiercionośnej broni przeciwko bezbronnym ludziom jest karygodne. Nie dość tego, cierpiały na chorobę popromienna pokolenia późniejsze. Skutki wybuchu tej nowoczesnej bomby były nie do przewidzenia nie tylko dla wojskowych, ale i samych naukowców. Wybuchy w Hiroszimie i Nagasaki był pierwszą widoczną oznaką zimnej wojny, która trwała nieprzerwanie (z krótkimi okresami rozprężenia) do 1990 roku (chociaż niektórzy przyjmują datę końcową 1975- podpisanie aktu KBWE w Helsinkach). Najsmutniejsze jest to, że opinia publiczna w Stanach Zjednoczonych zrzucenie bomby na Hiroszimę przyjęła z radością. Dopiero, kiedy pokazano zdjęcia umierających japońskich dzieci zaczęto się zastanawiać czy Truman postąpił słusznie. Od 1945 roku, kiedy zrzucono pierwsze bomby atomowe, politycy i wojskowi na całym świecie musieli brać pod uwagę rozwój straszliwej broni masowej zagłady i możliwość wojny jądrowej. Do roku 1949 Stany Zjednoczone były jedynym państwem zdolnym wyprodukować broń nuklearną i samoloty do jej przenoszenia. Jednak Związek Radziecki stworzył w końcu swoją bombę. Nigdzie już na świecie nie było bezpiecznie, gdyż dwa najsilniejsze mocarstwa dysponowały bronią masowego rażenia na tak dużą skale. Wyniki rozważania na temat zrzucenia na Hiroszimę i Nagasaki bomb pod kątem słuszności moralnej są jednoznaczne. Nic nie usprawiedliwia zabijania na taką skale w tak straszny sposób, bo ludzie nie tylko wyparowywali, ale umierali w strasznych cierpieniach z powodu choroby popromiennej czy poparzeń. Do dziś problem składowania i neutralizowania broni jądrowej jest sporym problemem. Został on zapoczątkowany właśnie przez wynalezienie i użycie jej, zademonstrowanie niszczącej siły spowodowało, że coraz więcej państw na świecie zapragnęło ją posiadać. Dzisiaj wyznacznikiem mocarstwowości jest właśnie posiadanie broni atomowej. Rok rocznie słychać w świecie pogróżki Indii pod adresem Pakistanu i odwrotnie o użyciu przeciwko wrogowi swego nuklearnego potencjału. Niedawno w mediach pojawiły się doniesienia o skonstruowaniu przez koreańskich naukowców głowicy jądrowej. Kolejne państwo posiadające nasienie zagłady.
Z wojskowego punktu widzenia użycie broni atomowej przeciwko Japonii było słuszne, gdyż zapobiegło to inwazji wojsk amerykańskich i radzieckich (przystąpili do wojny z Japonią 8 sierpnia 1945) na pozostałe wyspy japońskie. Biorąc pod uwagę korzystny układ terenu do defensywy i determinacje armii japońskiej, sztab główny wojsk amerykańskich oszczędził swoich żołnierzy kosztem japońskich cywilów miast Hiroszima i Nagasaki, bo chociaż to pierwsze miasto posiadało nieliczny garnizon, to większość jej mieszkańców nie pełniło służby wojskowej. Nie można, według mnie, takimi argumentami usprawiedliwiać użycia broni na taką skalę. Mam jedynie nadzieję, że ludzie uczą się na błędach i nigdy już podobna sytuacja nie będzie miała miejsca.