Mój ulubiony poeta, Konstanty Ildefons Gałczyński, napisał kiedyś, że:
„ Niebo to jest małe miasteczko w niedzielę,
gwiazdy gapią się na siebie z okien,
a wiadomo, że gwiazd jest wiele
i że wszystkie są niebieskookie. ”
Napisał tak w wierszu „ Spotkanie z matką ”. Za każdym razem, kiedy czytam ten utwór ryczę jak bóbr. Dlaczego, właściwie nie wiem. Ot tak, wzruszają mnie słowa Gałczyńskiego, który podobnie jak ja zakochany był w Mazurskich lasach i jeziorach. Podobnie odbierał rzeczywistość, z tą jednak niewielka różnicą, iż potrafił je przepięknie ubrać w zwyczajne słowa. Mi, mimo wielu prób, nie wychodzi to najlepiej. Ale w końcu trening czyni mistrza...
Ale nie zamierzam rozwodzić się nad „wierszydłami’ pisanymi do szuflady. Wspomniałam wcześniej ten fragment wiersza, ponieważ czytając go zobaczyłam Unie Europejską. Może dziwne skojarzenie, ale moje. A zaraz powiem co mi się skojarzyło ze Wspólnotą dokładnie. Zamknijmy na chwilkę oczy i wyobraźmy sobie mięciutkie, niebieskie niebo... Uśmiechnięte złociutkie gwiazdeczki wyglądające z kwiecistych okienek. Jest ich wiele, każda przyjaźnie zerka na nas niebieściutkimi oczkami. No i czy to nie kojarzy się z UE? Mi tak. Doskonale zdaje sobie sprawę, iż istnienie w Piętnastce nie jest sielanką, jednak odczuwam, tzw. "pozytywne wibracje” z tamtej strony. Bo w gruncie rzeczy istnienie w Europie bez granic kojarzy mi się z wolnością, która napełnia mnie optymizmem.
Właściwie jestem optymistką od czubka małego palca u nogi do czubka głowy, ale to nie ma nic do rzeczy. Niektórzy politycy pragną ten pozytywny odbiór świata wybić mi z głowy, ale się nie przejmuję, bo i po co. Skończę szkołę i rynek pracy będzie stał dla mnie otworem, warunki życia się poprawią – o czym więcej marzyć... No, marzy mi się domek nad jeziorem i wygrana w totka, ale to nie ma nic do rzeczy. Ale czas poważnie zastanowić się nad całą ta Unią, wokół której jest tyle zamieszania. Odkładam w takim razie Gałczyńskiego na półkę... Jeszcze tylko herbatka z cytrynką ( zimna, na ochłodę ) i zaczynamy...
Na początku biegu mijamy płotek z napisem REFERENDUM. Tyle w związku z nim niewiadomych. Maj, czerwiec? Jeden dzień czy dwa? Jednego jestem pewna, pójdę i postawie krzyżyk przy TAK. Jako Polka myślę, iż jest to jedyne, rozsądne wyjście.
A co właściwie oznacza bycie Polką? Wpis w dowodzie to troszkę za mało. Fakt, iż przyszłam na świat w polskim miasteczku również o niczym nie świadczy. Najważniejsze jest poczucie przynależności narodowej. Bez różnicy, czy mieszkałabym w Krakowie, Berlinie, Los Angeles czy w Limie. Zawsze będę pamiętać moja ukochaną miejscowość położoną nad Mamrami. Nigdy nie zapomnę zapachu mazurskiej ziemi po letnim deszczu i odgłos palącego się w ognisku drzewa. Nie przeczę, Wenecja, Luwr wspaniałe obiekty. Alpy, Wielki Kanion cudowne widoki. Ale tylko obiekty bądź widoki. Nigdy się ich piękna nie zapomni, rzeczywiście. Ale czy mogą równać się z murami Łańcuta? Czy mogą mierzyć się z błękitnymi jeziorami i naszą polską pachnącą trawą? Moim zdaniem są na straconej pozycji. Te moje małe miłości zawsze będą w serduchu dziewiętnastoletniej, a później i siedemdziesięcioletniej Polki.
Każda Polka jest kobietą i ponoć polskie dziewczyny są najładniejsze. A jakże! Urodę zawdzięczają między innymi sztuczkom trzymanym w tajemnicy. Ale nie od dzisiaj wiadomo, iż tylko nasze błotko i tylko ogórki z naszego ogródka. A zagraniczne kosmetyki? Ładnie wyglądają na półce w łazience. Ale piękność to nie tylko cudowne dary natury. Nieraz stojąc przed lustrem widzę efekty uboczne „polskiej” diety. A że żyje się tylko raz, a pierożki z kapustkę i z grzybkami są najwspanialsze na świecie to inna sprawa. Nie można też zapomnieć o cudownych wielkanocnych babach, mazurkach, o bigosie i schabowym z kartofelkami. Nic nie zastąpi tych smakołyków, ani wytworny kawior, ani faszerowane ślimaki czy żabki z grilla. A jak człowiek jest najedzony to jest szczęśliwy. A przecież szczęście jest jedynym kosmetykiem, który zapewni nam piękność do końca życia. A ja będąc Polka jestem szczęśliwa. I to bardzo. A kiedy mam złe dni, chandrę uciekam do mojego malutkiego raju, i wszystko mija jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Moje prywatne niebo jest w Polsce i nic, nikt tego nie zmieni. I całe szczęście.
Jednak moje malutkie niebo ma dziurki, które chciałabym zaszyć złota łatką. Nie jest to niestety proste. Ja przyjeżdżam do Węgorzewa. Aby odpocząć od trosk dnia codziennego. Wielu mieszkańców tego miasteczka także pragnęłoby się wyrwać z tej ponurej rzeczywistości. Bezrobocie, bieda zaglądająca z każdego końca. Uważam, iż jedynym wyjściem jest wstąpienie do Unii Europejskiej. Zmiana na lepsze nie będzie natychmiastowa, zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Ale wierzę, iż będzie lepiej. A sama nadzieja jest promykiem słońca w ciemności.
A Europejczyk? Czy mogę śmiało stwierdzić, iż jestem Europejką? Zastanówmy się chwilkę:
Czy Polska leży w Europie? – TAK. Od zawsze była
częścią tego kontynentu.
Czy będąc Polką jestem Europejką? – TAK. Nie
potrzeba żadnego komentarza.
Czy utożsamiam się z dziedzictwem kulturowym Europy? - TAK. Piękna nigdy za mało.
3 X TAK. Bez wątpienia jestem Europejką.
Chyba jednak nie do końca. Zawsze oddzielałam Polską od Europy. Były to dla mnie dwa różne światy. Nigdy się nie zastanawiałam, dlaczego tak to rozdzielałam. Polska to Polska, mój ukochany kraj. A Europa? Europa to Francja, Niemcy. Kraje, które są bogate, ale obce. Całkowicie inny świat.
Jak byłam młodsza wydawał się taki kolorowy, baśniowy. Oglądałam reklamy laleczek mówiących ‘mama’ na niemieckich stacjach telewizyjnych i słuchałam języka francuskiego z absorbującym mnie wymawianiem litery h. To było cudowne. Uśmiechnięci ludzie, lepszy weselszy świat. Dzisiaj już nie oglądam zachodnich spotów reklamowych i nie zazdroszczę moim rówieśnicom z zachodniej granicy zabawek. Dzisiaj przyjmuję świat takim jaki jest zdając sobie sprawę, iż nie jest to wymarzona dziecięca sielanka. Jednocześnie jednak widzę, iż cały czas istnieje tamten świat. Świat bez granic. Więc w pewnym sensie fantazje z młodszych lat nie były bezpodstawne. I mimo tego, że dzisiaj mogę e iść do pierwszego lepszego sklepu i dostać mnóstwo cukierków w kolorowych opakowaniach, o płacących lalkach nawet nie wspominając.
Teraz jestem starsza i mam troszkę inne oczekiwania wobec świata. Pragnęłabym mieć możliwość wolnego wyboru miejsca studiowania, pracy... Chcę, abym bez problemu pracując w Paryżu, mieszkając w Londynie móc odwiedzić koleżankę z Brukseli. I to jest na wyciągnięcie mojej ręki. I wtedy będę mogła w pełni nazwać się Europejką. A dziś? Dziś jestem Polką, która musi przygotować się na stanie się Europejką. Europejka w pełnym tego słowa znaczeniu.
Cóż mogę jeszcze się rozwodzić...Jestem zwyczajna skromna dziewczyna, która radzi sobie z problemami dnia żyjąc na pograniczu jawy i snu. I tak naprawdę nie tylko ja tak żyje. Każdy, moim zdaniem, kto mieszka w Rzeczypospolitej jest taki jak. Ogólnie rzecz biorąc Polska wydaje się być rzeczywistością, a państwa Unii Europejskiej snem. Zdaję sobie doskonalę sprawę, że dla wielu moich rodaków ciągle ten sen wydaje się być koszmarem. Niestety. Ale wynika to jedynie niewiedzy, nieuzasadnionych obaw. Jedynym wyjściem jest wstąpienie do Wspólnoty. Zobaczymy jak tam jest. Obawy się rozwieją. Poczujemy się obywatelami świata. Mamy ogromne oczekiwania i na początku się troszkę rozczarujemy. A jeśli okaże się to nasze wstąpienie do Unii Europejskiej totalnym niewypałem, co , moim zdaniem, na pewno nie nastąpi, możemy się wycofać. I to tez jest wolność.
Wolność wyboru. Wolność podróżowania. Bezproblemowość. Wspólna waluta. Wspólne interesy. Te same radości i kłopoty. Aż śmiać mi się chce z radości na samą myśl o posiadaniu paszportu o kolorze burgundzkiego wina. Wewnątrz „strefy Schengen” nie będę stała w kolejce do odprawy paszportowej. Stanę się obywatelką świata. Tym bardziej, iż nawet poza obszarem Unii jej obywatele nie są sami. Zawsze mogą korzystać ze wspólnej opieki dyplomatycznej i konsularnej.
A teraz przyszedł czas na podsumowanie...Jak rozumiem pojęcie Obywatelstwo Europejskie? Może zacznijmy to zakończenie inaczej...
Co to jest to całe obywatelstwo. Jak by przeczytać definicje słownikową to przynależność państwowa osób związanych i takie tam. A jak zamkniemy oczy to co zobaczymy? Każdy coś innego. Ja ludzi, którzy świadomie wybrali to a nie inne państwo, miasto do zamieszkania. Kochają je i nie wstydzą się tego okazywać, a wręcz przeciwnie. Pragną zainteresować innych swoimi ukochanymi miejscami. Troszkę przesłodzona definicja? Pewnie tak, ale płynąca prosto z lukrowanego serduszka.
Co to znaczy Europejskie? Słownik określa to mniej więcej w taki sposób: dotyczący Europy, właściwy Europie. A co dla nas to znaczy? Dla mnie Europa to ogromna przestrzeń. Mnóstwo ludzi, mnóstwo kultur, języków. Ciągle cos nowego do odkrywania. Wiem, wiem - to może nie oddaje charakteru europejskiego, ale to ja obserwuję ten świat i tak odbieram otaczającą mnie rzeczywistość. Czy prawidłowo? Jak na razie żyje mi się całkiem, całkiem – nie narzekam. I nawet nie miałabym prawa. Tym bardziej, iż za parę lat będzie mi się żyło jeszcze przyjemniej.
A teraz to całe Obywatelstwo Europejskie. Na pierwszy rzut okaz brzmi to okropnie sucho. Wydawać by się mogło, że nie ma żadnych emocji. Na szczęście tylko mogłoby się wydawać.
Razem z moim krajem wejdę do Unii Europejskiej. Dumna ze swojego pochodzenia, będę chłonęła obce inne cywilizacje, jednocześnie swoją broniąc i chwaląc się. Oj, poważnie to brzmi, poważnie... A tak prawdę mówiąc, to dla mnie, młodej dziewczyny co ma jeszcze mnóstwo pomysłów na życie właściwie nie sprecyzowane plany to Obywatelstwo Europejskie to cos więcej. To wolność, której każdemu człowiekowi w pewnym sensie brakuje. No i oczywiście mnóstwo nowych, atrakcyjnych okazów płci przeciwnej ( puszczamy oczko ). Najładniej to określił Bruno Ferrero:
„Wszyscy jesteśmy aniołami z jednym skrzydłem:
możemy latać wtedy i tylko wtedy,
gdy obejmujemy drugiego człowieka.”
Miejmy nadzieje, iż dzięki mieszkańcom Wspólnoty tych latających aniołów będzie mnóstwo.
I to jest dla mnie istota Obywatelstwa Europejskiego...
Bardzo fajnie napisana praca. Czuć klimat, który tworzy osobowość autorki. Z przyjemnością bym ja poznał.