Jurand ze Spychowa, był rycerzem w służbie księcia mazowieckiego. Ten "pies" na Krzyżaków był w powieści Henryk Sienkiewicza pt. "Krzyżacy" ojcem Danuśki, któremu Krzyżacy zamordowali żonę. Od tej chwili, Jurand "żal i gniew w ich krwi topi". Rycerz ten był władcą Spychowa, w którym mieszkał, i z którego urządzał "wypady" na panów zakonnych. Był to mąż "postawy ogromnej z płowym wąsem, płowymi włosami, twarzą dziobatą i jednym okiem barwy żelaza", Jurand miał także bardzo mocne ręce i nogi. Był bardzo silny i zręczny, dzięki temu doskonale władał mieczem, rycerz ze Spychowa był także mężny a zarazem groźny. To wszystko powodowało, że był on doskonałym rycerzem, a Krzyżacy bali się go bardziej od ognia. Po okaleczeniu, jakie spotkało go, gdy wydał się w ręce zakonników w bardzo krótkim czasie mocno się postarzał, wychudł i zniedołężniał. Miał długie, siwe włosy opadające na ramiona i sięgającą do pasa brodę. Oprawcy pozbawili go prawej dłoni by nie mógł już wyjść na pole walki i zginąć jak na rycerza przystało. Pozbawiono go także języka i wypalono mu jedno oko, ponieważ już za dawnych czasów stracił drugie podczas walki.
Jurand był gwałtowny i niepohamowany w gniewie, zwłaszcza w sytuacjach gdzie zagrożona była jego córka lub, gdy dochodziło do spotkania z Krzyżakami. Świadczy o tym masakra, jakiej Jurand dokonał w Szczytnie, gdy Krzyżacy okłamali go i nie oddali mu jego córki, tak jak to wcześniej przyobiecali: "Szalony Jurand obtarł lewą ręką krew z twarzy, aby nie ćmiła mu wzroku, zebrał się w sobie i rzucił się na cały tłum. W sali rozległy się znów jęk, szczęk żelaza i przeraźliwe głosy mordowanych mężów". Jurand był samotnikiem, najchętniej przebywał w swym rodzinnym Spychowie. Uśmiechał się tylko w obecności swej ukochanej córki, Danusi. Nigdy nie był rozmowny. Jurand często dawał dowody swej olbrzymiej odwagi. Na przykład w czasie, gdy zdecydował się udać do Szczytna, choć był niemal pewien, że Krzyżacy nawet, jeśli mają w tej twierdzy jego córkę to jemu jej nie wydadzą. Nasz rycerz na pewno był mściwy. Okazywał to mszcząc się w każdej możliwej sytuacji na rycerzach z krzyżem na płaszczach za zamordowanie jego żony i porwanie córki. Jurand był człowiekiem odpornym na ból i mróz, kiedy jako jedyny przeżył zamieć śnieżną w drodze do Ciechanowa lub wtedy, gdy mimo nieopatrzonych ran Jurand nie umarł. Charakteryzował się wytrwałością, co zauważalne było, gdy czekał na wpuszczenie do zamku, gdy rycerze Krzyżaccy rzucali na niego obelgi.
W tym czasie Jurand zaczął się zmieniać. "W sercu Juranda zrodziło się nowe, niesłychanie gorzkie a nie znane mu dotychczas uczucie upokorzenia". Rycerz ten zawsze kochał swą córkę, jednak po okaleczeniu przez Krzyżaków jego uczucia do Danusi uległy nasileniu. Zawsze byłby on gotów znieść największe upokorzenia lub największy ból w imię miłości do swego ukochanego dziecka. Gdy nie widział przez dłuższy czas córki, wychodziła na wierzch jego wrażliwość i tęsknota do nieobecnej Danusi. W tym okresie Jurand będący zawsze mocno religijnym człowiekiem, zaufał Bogu bezgranicznie. Stał się dzięki temu litościwy i miłosierny. Ukazało się u niego zupełnie nowe uczucie – zaczął wybaczać wrogom. Przebaczył Zygfrydowi znęcanie się nad swoją córką i w ogólnym rozrachunku doprowadzenie do jej śmierci. Gdy Danuśka umarła, Jurand pozostawał ciągle przepełniony bólem, żalem i tęsknotę po swym jedynym dziecku. Jego ludzie mówili, że Jurand już wtedy duszą był w raju razem z córką. Po pewnym czasie Jurand także umarł. Swoje posiadłości oddał wdowcowi po Danusi Zbyszkowi z Bogdańca.
Podsumowując życie Juranda należy jeszcze dodać, że był on człowiekiem honoru, znał i przestrzegał Kodeksu Rycerskiego jak każdy szanujący się rycerz. Czytając "Krzyżaków" łatwo zauważyć jego spryt i przebiegłość, w czasie zasadzek zakładanych na nieświadomych rycerzy zakonnych. To wszystko moim zdaniem składa się na charakterystykę Juranda ze Spychowa. Rycerza, który choć miał swoje wady, był jednak doskonałym wojownikiem, a cechy jego osobowości w końcówce życie uległy zdecydowanej przemianie. Dzięki temu Jurand stał się jeszcze lepszym człowiekiem.