Warszawa, 25 09 2003
Szanowny Panie Jacku Soplico
W moim liście do Pana chciałbym przedstawić mojego ulubionego bohatera romantycznego. Zapewne domyśla się Pan, że chodzi tu o adresata listu, czyli, o Pańską osobę, gdyż inaczej było by to wielkim nietaktem z mojej strony. Uważam, że mój wybór jest słuszny i postaram się w tymże liście udowodnić Panu, dlaczego.
W tej epoce literackiej jest wiele postaci godnych uwagi, chociaż by Konrad Wallenrod, Balladyna czy Rejent Milczek z powieści Aleksandra Fredry. Uważam, iż Pan z pośród tych wszystkich osób jest najbardziej barwną osobą, pokazującą i odsłaniającą nam ponad czasowe prawdy. Pierwszym i głównym moim powodem jest to, iż jest Pan osobą o skomplikowanej biografii. Jest Pan zbrodniarzem i pokutnikiem. Burzliwa przeszłość i czyny, jakie temu towarzyszą skreśliły imię Pana z niejednego serca i mózgu. Chodzi mi tu o zabicie Stolnika, ojca Pańskiej ukochanej – Ewy. Czyn, który zaważył na dalszym Pana losie uważam, że był spowodowany niechęcią do Horeszki i odmową wydania jego córki za Pańską osobę. Lecz nie tylko tu mowa o zabiciu Stolnika, ale także o mimowolnym wsparci Rosjan podczas powstania Kościuszkowskiego. Osobiste interesy i zemsta splotły się z przestępstwem wobec narodu. Niejeden na pana miejscu „stoczyłby się” i wkrótce zginął lub uciekł przed karą. Jednak Pańska osoba pokazuje, że jest pan inny. Uciekł pan, ale nie po to, aby uniknąć kary, ale by ją zmazać z siebie i udowodnić skruchę oraz chęć poprawy. Myślę, że fakt, iż wybrał Pan właśnie zakon w Rzymie a nie żadne inne miejsce umocniło Pana w postanowieniu odpokutowania swojej winy a imię, jakie pan sobie nadał w pełni potwierdza chęć wewnętrznej przemiany oraz samoocenę Pana w stosunku do Siebie. Właśnie od tego momentu Pańskiego życia ujawnia się najwyraźniej cecha, który w moim czasie jest bardzo ważna, a u człowieka takiego jak Pan, który wręcz zostaje wygnany z ojczyzny jest jego ideą i celem życiowym. Mówię tu o patriotyzmie. Wpływa na to fakt, iż wielokrotnie brał pan udział w bitwach o Polskę lub mogących mieć wpływ na jej wolność. Misja emisariusza zakonnika w Legionach Dąbrowskiego, czy udział w szarży pod Somosierrą, stawiają nam przed oczami Pańską postać jako człowieka, który niejednokrotnie ryzykuje życiem i zostaje kilkakrotnie ranny w imię Polski (bitwa pod Somosierrą u boku Kozietulskiego). Wszystko to służyło jednemu celowi, na którym tak bardzo Panu zależało – upoważnieniu księcia Józefa do powstania na Litwie i odzyskania przez Polskę niepodległości. Uważam, iż pokazuje nam Pan jak bardzo człowiek potrafi zmienić się na lepsze. Zwykłego szlachcica stał się Pan osobą, która przejęła z „poprzedniej osobowości” zachowała w sobie najlepsze cechy. Z dawnej buty, samowoli, poczucia wyższości nie zachował się nawet ślad. Pokazuje Pan, że nikogo nie wolno skreślać i traktować go jak skazańca. Każdy może się zmienić i trzeba dać tylko jemu szansę, aby mógł to nam udowodnić. Myślę, że właśnie tym klasztorem współczesności i szansą, jaką dostajemy jest nasze więzienie. Drugim życiem, jaką skazańcy otrzymali, by tam na wzór Pana zmieniać swoją osobowość. Pokazuje nam Pan jak człowiek skromny, pozostający w cieniu, wykonujący pokornie rozkazy potrafi dokonać wielkich czynów. Sądzę, że jest Pan również uosobieniem naszej ojczyzny. Ojczyzny, która jak Pan przeżywa przemiany by stać się wolną.
Z tych powodów wybrałem Pana osobę, gdyż uważam, że we współczesnym świecie mało jest wzorców godnych do naśladowania. Ludziom potrzebny jest ktoś, kto ich pokieruje do zwycięstwa. Dlatego może Pańska osoba zainspiruje kogoś do tak szlachetnych i wzniosłych czynów.
Z poważaniem
Jarosław Ługowski gim.14