Poezja pozytywizmu nie zajmuje tak dużo miejsca w literaturze II poł. XIX wieku, jak proza. Posługując się antropologią wierszy zamieszczoną w podręczniku, weź udział w dyskusji na temat piękna i ponadczasowości wierszy tego czasu.
Poezja - jednym się podoba, drugich nudzi. Niełatwo zagłębić się w jej tajniki i zrozumieć wypowiedź. U cenionych pisarzy każdy wyraz jest kluczem, który otwiera drzwi do krainy tajemniczej i pięknej.
XIX wiek, „czas niepoetycki” przesiąknięty scjentyzmem i naturalizmem do szpiku organicystycznego ciała, nie obciął skrzydeł twórcom takim, jak Konopnicka i Asnyk, lecz pozwolił im wzbić się ponad świat, w którym królowała powieść i doradzała nowela. Sądzę, iż wybitni wierszopisarze dostrzegli, że romantyczna fikcja stawała się pozytywistyczną rzeczywistością. W domach zabłysły żarówki, zadzwonił telefon, pociąg zawiózł w nowoczesny, zelektryfikowany świat.
„Wiek nasz zatem jest może poetyczniejszy niż owe wieki uprzywilejowanej poezji. Tam pisano poezję, dziś ją tworzą.”- Michał Bałucki.
We wszystkich epokach literackich powstawały utwory opisujące ówczesną rzeczywistość, ale też takie, które aktualne są do dzisiaj. Moim zdaniem najlepszy poeta pozytywizmu to Asnyk. W szkole omawiamy tylko dwa jego wiersze, a to zdecydowanie za mało.
Swój eklektyzm myślowy autor doskonale uwydatnił w cyklu 30 sonetów „Nad głębiami”. W sonecie IV ludzie są ptakami, które „horyzontu granicę widoczną raz przekroczywszy - gdzieś bez śladu giną ...”. Myślę, iż chodzi w tym o stwierdzeniu o ukazanie tak zwanych „szarych myszek”, po których nie pozostanie nic godnego uwagi.
Nie potrafili oni stworzyć sobie „pomnika trwalszego niż ze spiżu”. Takim pomnikiem Asnyka jest utwór „Do młodych”. Namawia w nim do poszukiwania „prawdy jasnego płomienia” i jednocześnie zabrania „deptać przeszłości ołtarzy”. Nakazuje nam doceniać dokonania naszych przodków, gdyż to oni stworzyli podwaliny współczesnego świata. Uzmysławia równocześnie, że każde pokolenie zostanie zastąpione przez nowe, dla którego ideały „byłych” będą przestarzałe. Ten wiersz jest pięknym odzwierciedleniem wybitnych zdolności artysty.
Asnyk na równi z Konopnicką tworzył utwory dla pokrzepienia serc”, przesiąknięte patriotyzmem. Patriotyzmem w sonecie XXIX naród jest niezniszczalny dla wroga, odporny na wszelkie represje i akty przemocy:
„[...] ani łańcuch co mu ściska szyję, [...] Ani go przemoc żadna nie zabije”.
Może on tylko zginąć przez utracenie wiary i nadziei w wolność, co poeta określa mianem: „dobrowolne samobójstwo ducha”. Podobny wiersz napisała Konopnicka, był on nie gdyś czczony jak hymn Polski, mowa tu oczywiście o „Rocie”. Sprzeciw przeciwko germanizacji stał się głównym jej tematem.
Wasiłowska zdecydowanie namawia Polaków do walki o wolność. Żeby wzmocnić siłę swej wypowiedzi każda zwrotka kończy się zdaniem: „Tak nam dopomóż Bóg”. „Rota” nie odniosła takiego skutku, jakiego oczekiwała autorka, ale zapewne na długo pozostała w pamięci czytelników.
Wiele utworów Konopnickiej odwołuje się do romantyzmu. Między innymi „Contra spem spero” porównywany jest z „Romantycznością” Mickiewicza. Sam tytuł, czyli wierzę wbrew nadziei, zupełnie nie pasuje do pozytywizmu. Wiersz ten nawołuje do zrywu narodowowyzwoleńczego. Polska jest cmentarzyskiem, ale w jej głębi wyczuć można jeszcze dreszcze życia. Myślę, że Maria Wasiłowska poprzez „Contra spem spero” chciała wyrazić swoją wiarę w to, iż powstańcy z 1863 roku nie zginęli na darmo, głupio. Choć w gruncie rzeczy ich śmierć przyniosła tylko pogorszenie i tak już nie najlepszego życia w zaborach.
Jednym z zawsze aktualnych tematów jest śmierć. Również pozytywiści nie pozostawili tego zjawiska bez należnego mu hołdu. Już od wieków boimy się przedwczesnego opuszczenia tego świata. Obawy te wyraził w swym wierszu 59 z cyklu „Meandry” Felicjan Felicjański. Daje on nam wskazówki, jak żyć aby niczego nie żałować: „Tak pracuj, jakbyś żyć miał wieki, Żyj tak, jakbyś umrzeć miał za chwilę”.
Teraz stwierdzilibyśmy, iż jest to jeden wielki absurd, bo nie można stać się pracoholikiem lub bezrobotnym i stwierdzić pośmiertnie, że wszystko nam się w życiu udało. Każdy chciałby chwycić za korektor i poprawić niektóre rozdziały swej egzystencji. Nawet ja, jako osiemnastolatka z chęcią zmieniłabym kilka faktów z mojego jestestwa, nie mówiąc już o 80 i więcej latkach. Do tych samych konkluzji doszedł Faleński: „do zrobienia mam jeszcze tak dużo I tyle do zaniechania”.
Asnyk porusza ten sam temat. W sonecie XXI śmierć jest „chorążym postępu”. Dzięki niemu świat posuwa się do przodu, rozwija i polepsza „świat nie zastyga pod próchnem i pleśnią”. Powinniśmy być mu wdzięczni, bo chociaż odbiera nam najbliższych najbliższych prowadzi ich w „nieskończoność”, to „młodość wciąż przebrzmiewa pieśnią” i „Po stopniach przemian posuwa się wyżej”. Ten wiersz podoba mi się najbardziej, bo jest sam w sobie kontrastem, przedstawia ciemne i jasne strony życia. Uświadamia, że młodzi ludzie są motorem przemian w społeczeństwie, jednocześnie uzmysławia, iż każdy kiedyś umrze, bo przecież: „życie to śmiertelna choroba przenoszona drogą płciową”.
Warto też napisać kilka słów o tak zwanych bezimiennych utworach, gdyż w rzeczywistości znamy ich autorów. Kto nie zna odpowiedzi na pytanie „dekalogu” pozytywizmu „Kto ty jesteś?” lepiej niech się nie przyznaje i szybko spyta o to rodziców.
„Katechizm polskiego dziecka” Władysława Bełzy zdobył sympatię wszystkich Polaków, gdyż jego prosta wymowa trafiała nawet do najmłodszych. Powszechnie znana jest piosenka „Góralu, czy ci nie żal ...” o tym kto jest jej autorem wiedzą nieliczni. Michał Bałucki doskonale ukazuje wybór jakiego musiał dokonać góral w „pogoni” za chlebem. Chociaż żal mu serce ściska, musi zostawić ukochaną i opuścić rodzinne góry, taka jego dola. Współcześnie w Polsce nie ma już takiego problemu z głodem jak kiedyś, dlatego utwór ten jest już troszeczkę przestarzały, ale melodia dobrze wpada w ucho.
Według mnie najlepszą poezję XIX wieku stworzył Adam Asnyk. Zdecydowanie zgadzam się z Kraszewskim głoszącym, iż jest on „poetą z Bożej łaski, a nie z mozolnego trudu i własnej woli; [...] ma tę przecudną formę, której się nie nabywa, którą Bóg rzuca do kolebki wieszczowi w posagu.” Cieszy mnie, że nie wziął sobie do serca krytyki Adama Wiślickiego i napisał wiele pięknych wierszy. Część jego utworów jest nieaktualna, ale większość przemawia do duszy człowieka, a to jest najważniejsze.
Największym jego osiągnięciem jest cykl sonetów „Nad głębiami”. Wszystkie są cudowne i poruszyły wrażliwe struny mojego serca, co naprawdę rzadko się zdarza, gdyż jestem realistką.
Godna uwagi jest poezja Marii Konopnickiej, lecz ta autorka skupiała się głównie na problemach ówczesnego społeczeństwa, dlatego teraz większość ludzi pamięta bajkę „O krasnoludkach i sierotce Marysi” niż „Wolnego najmitę”. Mnie osobiście przypadły do gustu „Obrazki”, ale to już temat na inną pracę... Wasiłowska była patriotką i emancypantką, co uwidoczniła w wielu utworach. Największy sukces odniosła „Rota” i „dopomóż mi Bóg”, że większość dziadków do tej pory doskonale pamięta jej słowa.
Niestety, nie udało mi się znaleźć więcej utworów Felicjana Faleńskiego, a dwa wiersze znajdujące się w podręczniku przykuły moją uwagę. „Katechizm polskiego dziecka” i „Dla chleba” nie są utworami bezimiennymi, choć tak popularnymi, co jest dla mnie nowością.
Podsumowując poezja pozytywizmu na pewno jest piękna, ciekawa i godna uwagi każdego licealisty. Trudno określić, czy jest ona nieprzemijalna, według mnie to pojęcie jest względne. Coś może być nieaktualne, ale podoba się ludziom a to znaczy, iż będą o tym pamiętać. Żałuję, że tylko tyle wierszy powstało w XIX wieku [dokładniej II jego połowie]. Poezja powinna grać główną rolę w pozytywizmie, na drugim planie, jako reżyser, postawiłabym nowelę.