Górnicze związki zawodowe zorganizowały w piątek (06.12.02) w kopalniach referendum w sprawie strajku generalnego w górnictwie. Ma być to jeden z argumentów w dalszych negocjacjach z rządem na temat restrukturyzacji sektora węglowego. (Ostatnie duże strajki w górnictwie, obejmujące wiele kopalń, miały miejsce osiem lat temu. Trwały ponad dwa tygodnie, na przełomie kwietnia i maja 1994 roku.) Referendum to wspólna inicjatywa dwunastu górniczych związków, zrzeszonych w powołanym przed miesiącem sztabie protestacyjno-strajkowym. Wśród nich są największe - Związek Zawodowy Górników w Polsce i "Solidarność". Sprzeciwiają się rządowym planom likwidacji 7 kopalń i redukcji zatrudnienia w górnictwie o ponad 35 tysięcy osób. Bronią też górniczych świadczeń pracowniczych. Pracownicy kopalń odpowiadają na pytanie, "czy jesteś za przystąpieniem do strajku generalnego w obronie miejsc pracy i uprawnień pracowniczych". Większość pytanych górników deklaruje, że są za strajkiem, ponieważ trzeba walczyć o swoje miejsca pracy. Niektórzy dodają, że - ich zdaniem - do strajku raczej nie dojdzie.
Piątkowe (06.02.02) referendum jest drugim w ciągu ostatnich trzech miesięcy. Na początku września związkowcy zapytali górników, czy zgadzają się na proponowaną przez rząd likwidację kopalń i zwolnienia górników, zamrożenie płac, wydłużenie tygodnia pracy kopalń z pięciu do sześciu dni oraz prywatyzację górnictwa. Blisko 100 proc. głosujących było przeciw takim rozwiązaniom.
9 grudnia w Katowicach odbędzie się kolejna tura negocjacji związków z rządem. Podczas poprzedniej, w środę (04.12.02), ministrowie gospodarki i pracy zadeklarowali możliwość odstąpienia od likwidacji kopalń już z początkiem 2003 oraz gwarancje zatrudnienia dla górników z kopalń likwidowanych w kopalniach czynnych. Tymczasem związkowcy chcą nadal rozmawiać o tym, czy w ogóle można zamykać kopalnie. Środowe rozmowy zakończyły się podpisaniem przez strony dwóch odrębnych stanowisk - zbliżonych, ale różniących się na tyle istotnymi szczegółami, że nie udało się osiągnąć porozumienia.
Brak porozumienia z górniczymi związkami zawodowymi będzie oznaczać obowiązywanie programu rządowego, który zakłada m.in. zwolnienie 35 tys. osób do 2006 r. - poinformował minister Gospodarki Jacek Piechota
Według ministra konieczne są zmiany mentalności wśród samych górników. Oni także powinni uczestniczyć w kosztach reformy, powinni pomóc swoim kopalniom.
Według niego obecny program naprawczy (niedawno przyjęty przez rząd) jest najlepszy, na jaki stać budżet. - Do końca 2006 r. przeznaczymy na niego prawie 5 mld zł - tłumaczył Piechota. Obecny program zakłada zmianę struktury branży, m.in. zamknięcie kilku nierentownych kopalń. By zminimalizować tzw. koszta społeczne reformy, wszystkie osoby zatrudnione pod ziemią i w zakładach przeróbczych zostaną przeniesione do perspektywicznych kopalń.
W ramach programu przewiduje się m.in. powołanie Kompanii Węglowej, grupującej najlepsze kopalnie, ale także likwidację siedmiu kopalni i zwolnienia ludzi. Minister zapewniał, że rząd czyni starania, aby stworzyć na Śląsku jak najwięcej nowych miejsc prac, a górnicy z likwidowanych jednostek będą mogli podjąć pracę w tych, które pozostaną.