LARWA
Na sliskim bruku w Londynie,
W mgle - podksiezycow j, bialej -
Niejedna postac cie minie,
Lecz ty ja wspomnisz, struchlaly.
Czolo ma w cierniu? czy w brudzie?
Rozpoznac tego nie mozna;
Poszepty z Niebem o cudzie
W wargach... czy? piana bezbozna!...
Rzeklbys, ze to Biblii ksiega
Zataczajaca sie w blocie -
Po która nikt juz nie siega,
Iz nie czas myslec... o cnocie!
Rozpacz i pieniadz - dwa slowa -
Lyskaja bielmem jej zrenic,
Skad idzie?... sobie to chowa,
Gdzie idzie?... zapewne - gdzie nic!
Takiej - to podobna jedzy
Ludzkosc, co placze dzis i drwi;
- Jak historia?... wie tylko: "krwi!..."
Jak spolecznosc?... tylko - "pieniedzy!..."
Wiersz pt. "Larwa" Cyprian Kamil Norwid pisał w latach 1861-1862,
jest on utworem o budowie regularnej, stroficznej. Każda strofa składa
się z 4 wersów, a każdy wers z 8 sylab. W wierszu tym występują rymy
końcowe krzyżowe (strofy 1, 2, 3 i 4) i okalające (5strofa).
Uważam, że autor chciał poprzez swój utwór przekazać, iż ludzkość
jest opętana przez chęć zysku za wszelką cenę, a mimo to, że sama się na
to skazała, rozpacza nie umiejąc przeciwstawić się temu. Bardziej ceni
pieniądze niż prawdę i cnotę.
W pierwszej strofie C. K. Norwid mówi o mglistej nocy, podczas
której idąc ulicą mija nas wiele osób, lecz tylko jedną z nich zapamiętamy
- kobietę, która wzbudzi w nas strach. Druga strofa rozwija opis tej
osoby. Podmiot liryczny nie może się dopatrzeć czy "czoło ma w cierniu
czy w brudzie". Cierń jest tu symbolem cierpienia, na które zostaliśmy
skazani, a brud cierpienia, które sami wybraliśmy, ale ponieważ jest mgła,
nie możemy rozpoznać tego, czy ból zależy od tej kobiety czy od jej
przeznaczenia. W kolejnej zwrotce jest ona przyrównana do Biblii leżącej
w błocie - czystości i świętości, którą utraciła ta kobieta. Tak, jak nikt
tej brudnej księgi nie chce podnieść, tak nikt nie chce mieć do czynienia z
osobą, która nie ma nic oprócz grzechów na sumieniu.
Gdy widzimy kogoś, kto stoczył się na samo dno, nie myślimy wtedy o
czasie, kiedy w jego życiu dominowały prawda i dobro, lecz często
krytykujemy go za to jaki jest teraz, czasem mu wspólczujemy, ale nigdy
nie chwalimy za te dawne dzieje... po prostu nie jest to odpowiedni czas,
pochwalić można kogoś, kto z tego dołka wyszedł, przezwyciężył swoje
słabości, a kiedy w nim jest należy mu pomóc. Tak też podmiot liryczny
uważa, że czas, kiedy widzisz Biblię leżącą w błocie nie jest czasem na
rozmyślania, ale czasem na pomoc i współczucie, zastanowienie się także
nad swoim postępowaniem.
Czwarta strofa pokazuje nam sens życia oraz uczucia kobiety. Mimo,
że jest niewidoma ( "łyskają bielmem jej źrenic" ) jej oczy wyrazają wielką
rozpacz, a jednocześnie pragnienie bogactw, żądzę pieniędzy. Odnośnie
dwóch pierwszych wersów tej strofy nasuwa się także myśl, iż
przyczyną rozpaczy jest właśnie pieniądz, a także jej kalectwa, to on
zaślepia ją tak, że nie widzi nic oprócz niego. Być może ten jedyny sens
jej życia - pragnienie bogactwa, powoduje, iż odczuwa ona wewnętrzną
pustkę. Czy człowiek może żyć samymi wiecznie niezaspokojonymi
potrzebami i cierpieniem? Ponieważ chciwość nie ma końca, nie można
mieć nawet iskierki nadzieji, a bez niej każdy umiera, nie tyle fizycznie, co
duchowo.
Kolejnym tematem podjętym w tej zwrotce jest droga kobiety - skąd i
dokąd zmierza, jaki ma cel i co ją skłoniło do obrania akurat tego
kierunku? Podmiot liryczny odpowiada na te pytania, lecz odpowiedzi nie
mówią nic. Kobieta nie chce wyjawić skąd przyszła, jest to jej tajemnicą,
a zmierza w nicość, ale ta nicość może mieć kilka znaczeń - może być
brakiem konkretnego celu, brakiem kierunku w ogóle lub brakiem sensu
obranego celu. W każdym wypadku droga ta nie ma znaczenia,
cokolwiek by ta kobieta nie zrobiła to i tak to nic nie zmieni w jej życiu,
nadal będzie cierpieć i rozpaczać, a jej marzenie nigdy się nie spełni.
Ostatnia strofa rozwiązuje zagadkę całego utworu - kim jest ta
tajemnicza kobieta? To jest ludzkość, która "płacze dziś i drwi", która
spoglądając w przeszłość widzi tylko wojny - przelaną krew, która
patrząc na społeczeństwa widzi tylko chciwość, która nią kieruje.
Czytając dwa ostatnie wersy można pomyśleć, że postępowaniem ludzi
kierują nienawiść i agresja oraz żądze, pragnienia bycia bogatym za
wszelką cenę. Wszystkie te motywatory prowadzą do unicestwienia
dobrych cech w człowieku, powodują, iż zostają tylko te złe, a zło rodzi
zło, jest to więc błędne koło.
Uważam, że cały utwór obraca się w okół odwiecznego pytania: być
czy mieć? Norwid nie daje na nie jednak jednoznacznej odpowiedzi, ale w
wyraźny sposób nakierowuje czytelnika na poprawną według niego
odpowiedź. Wyraża to używając sformuowania o zabarwieniu
negatywnym - nazywa kobietę symbolizującą chciwość i rozpacz jędzą.
Moje zdanie na ten temat jest podobne do opinii autora. Całkowicie
popieram stwierdzenie "kolegi po fachu" Norwida, jakim był Leopold
Staff, który w utworze pt "Biedaczyno asyski!" z 1932r. mówi: "nie
zubożyło nic tak bardzo świata, jak złoto".
Cyprian Kamil Norwid w swoim wierszu zawarł także problem walki
dobra ze złem, czystości z grzechem, jednak nie znajdujemy tu nic
optymistycznego, autor sugeruje, że zło ma przewagę, czy w takim razie
możemy mieć nadzieję na lepsze jutro? Nasza droga prowadzi do nikąd.
Mimo wszystko poeta zakłada, że człowiek nie jest z natury zły, jest
przecież jak Biblia leżąca w błocie, jest świętością zbrukaną przez innych
ludzi, społeczeństwo i środowisko, w którym żyje. Może jednak
znajdziemy w sobie odrobinę dobra? Ale, jeśli zniszczymy także to, nie
pozostanie nam nic wartościowego, pustka po uczuciach wyższych,
takich jak miłość, zostanie zapełniona przez zło.
Oby naszym jedynym pragnieniem było pragnienie bycia lepszym...