Od pewnego czasu w Polsce mówi się o akcji kolczykowania krówek. Żółty kolczyk na jednym uchu, żółty kolczyk na drugim i już zwierzę jest oznakowane. Potem tylko zostaje wpisanie go do rejestru i można powiedzieć o nim: „Polska krowa”. W tym wszystkim ciekawy jest pewien dziwny związek z życiem codziennym uczniów mojej szkoły (i zresztą nie tylko).
Ornitolodzy znakują ptaki, inni kolczykują krowy, jeszcze inni wszczepiają domowym pupilom chipy pod skórę. Swoją drogą, to bardzo ciekawa jestem, czy i owadom daje się jakieś nadajniki... Wygląda na to, iż w naszym kraju zapanowała istna mania oznaczania! Dosięgnęła ona także moją szkołę. Wszyscy zostaliśmy skazani na noszenie identyfikatorów ze swoim imieniem, nazwiskiem i zdjęciem. Dobrze, że przynajmniej nie są one przymocowane na stałe do naszych ciał.
Może byłoby to jednak lepsze? Wiadomo by było wtedy do jakiej szkoły uczęszczamy nawet poza jej murami. Co najważniejsze, nie zapominalibyśmy ich i nie mielibyśmy tych wszystkich problemów z nauczycielami, którzy nie chcą wpuścić gapowiczów na lekcje. A i nie musielibyśmy się bez przerwy przedstawiać. Wystarczyłoby jedno spojrzenie i już wiadomo, że jesteśmy wspaniałymi gimnazjalistami z Gimnazjum nr 7. Poza tym myślę, iż bardzo pomogłoby to tym wszystkim, u których skleroza jest tak postępująca, iż zapominają nawet przyjść do szkoły na lekcje. Przypominaliby sobie bardzo szybko po pierwszym zerknięciu w lustro.
Nie rozumiem, dlaczego niektórzy z uczniów mojej szkoły w miejsce swojego zdjęcia wklejają jakieś dziwne obrazki. Osobiście to wolę własną twarz niż podobiznę gorylka. Tak się dziwnie składa, iż nie uśmiecha mi się cofnięcie ewolucji. Jednak każdy ma prawo do własnego zdania. Czyż w Polsce nie panuje demokracja? Właściwie to czasem, gdy przechadzam się szkolnymi korytarzami, mam wrażenie, iż niektóre osoby już zdążyły się cofnąć o paręset tysięcy lat (i na pewno nie stwierdziłam tego na podstawie ich identyfikatorów).
Zatem moje drogie małpki, tygryski, Kubusie Puchatki i inne postacie z identyfikatorów, jak to się stało, że nagle znalazłyście się w jednej szkole? Z tego, co wiem, nie ma was w spisie uczniów Gimnazjum nr 7... Dajcie mi się zatem przyjrzeć sobie i, mimo wszystko, noście swoje plakietki, żebym czasem nie przegapiła was na korytarzu. Przecież nie wybaczyła bym sobie nigdy, gdybym przeszła obok was obojętnie!