Wydaje się, że każdy żyje w swoim własnym “świecie”. Nie zauważamy innych ludzi - ich tragedii, cierpień, ale także radości. Taki obraz świata przedstawiony jest w utworze Jarosława Iwaszkiewicza “Ikar”.
W tym opowiadaniu przedstawiona jest jedna krótka chwila z życia Warszawy w czasie okupacji hitlerowskiej. Chwila dla jednych nic nie znacząca, dla innych - w tym dla “Michasia” - przesądzająca o ich dalszym losie.
“Michaś” to imię nadane młodemu chłopcu przez narratora, obserwatora wydarzenia w 1942 lub 1943 roku na rogu ulicy Trembeckiej i Krakowskiego Przedmieścia. Ów chłopiec zaczytany w pewnej książce wyszedł nagle na ulicę, wprost pod nadjeżdżającą karetkę gestapo. Żandarmi z uśmiechem zaprosili go do środka i podwieźli na Aleję Szucha. Było pewne, że “Michaś” nie wydostanie się z rąk gestapowców.
Autor jest przerażony tym, że wokoło życie toczy się dalej, tak jakby nic się nie stało. Ubolewa nad egoizmem tłumu. Wszyscy są zajęci wyłącznie własnymi sprawami, często bardzo błahymi. Nikt nawet nie zauważył, że koło niego ktoś stracił życie. Życie, które właściwie jeszcze się nie rozpoczęło. Ten kilkunastoletni chłopiec - gdyby nie wojna i to bezsensowne porwanie - miałby szansę spełnienia swoich marzeń.
Wobec okrucieństwa hitlerowców cały tłum był bezsilny. Bowiem co mógł zrobić któryś z tych ludzi? Co najwyżej zginąć razem z “Michasiem”. Myślę, że wobec opozycji tłumu Niemcy z pewnością zorganizowaliby coś w rodzaju łapanki.
To bezsensowne porwanie ukazuje nam okrucieństwo hitlerowców. Możemy się tylko zastanawiać, dlaczego oni to zrobili ? Być może chcieli przez to pokazać, że są silniejsi, że mają przewagę. Uważali się za “bogów” w podległej im Warszawie, ponieważ życie warszawiaków, a także innych Polaków zależy od nich. Ludzie innej narodowości powinni się ich bać, traktować ich jak panów sytuacji. Większość Niemców, uważała, że właśnie naród niemiecki jest najlepszy, a inne narody trzeba zniszczyć, zabić. Spekulacji może być dużo, jedno jest pewne - według hitlerowców - każdy powód jest dobry, aby zabić człowieka.
“Michaś” zapewne nigdy nie zobaczył już swojej rodziny - “...rodziców oczekujących na jego powrót, matkę przygotowującą kolację...” Także i oni nie dowiedzą się jak zginął ich syn. “Michaś” stał się symbolem wielu tysięcy ludzi, którzy tak jak on zginęli w tak bezsensowny sposób, jest symbolem tych, którzy ginęli bez śladu w czasie trwania niemieckiej okupacji.
Autor pisze : “Ci, co zginęli w walce wiedzieli za co giną, mieli może w tym pociechę, że śmierć ich ma jakiś cel”. Żołnierze wiedzieli, że oddają życie za ojczyznę, aby ona mogła żyć dalej, jako niepodległe państwo. A jaki cel ma śmierć “Michasia” ? Żadnej.
Opowiadanie nosi tytuł “Ikar”. Jest bardzo powiązane z mitem “Dedal i Ikar”. Bohaterowie obu utworów zginęli w bardzo analogicznych sytuacjach. Obaj zginęli przez swoją nieostrożność. “Michaś” poprzez lekturę książki przeniósł się w świat fantazji zapominając o smutnej rzeczywistości. Podobnie Ikar chciał spełnić swoje marzenia o szybowaniu w przestworzach, to stało się przyczyną jego tragedii. W obu utworach, a także na obrazie Petera Bruegala “Upadek Ikara” nie giną gdzieś na pustkowiu, ale wśród ludzi, w pobliżu wyspy czy na ulicy Warszawy. Autorzy tych dzieł chcą przez to pokazać bezradność, ale i egoizm ludzi.
Wydaje mi się, że przesłanie zawarte w tym utworze można przenieść także w dzisiejsze czasy mimo, że całe zdarzenie miało miejsce 50 lat temu. Każdy wyłącznie w swoim “prywatnym” świecie, nie licząc się z tym, że wokoło także istnieją inni ludzie. Teraz najważniejsze są pieniądze, dla których ludzie są gotowi zrobić wszystko, nawet zabić. Tym egoistycznym tłumem jest reszta ludzi, którzy przyglądają się tragedii ludzi pokrzywdzonych, tych umierających z głodu i wielu innych powodów. Tych kilka osób, które “stają na głowie”, aby jakoś rozwiązać te problemy nie wystarczy. Ale z drugiej strony : jak możemy z tym walczyć ? Nie jesteśmy w stanie nakarmić wielu tysięcy, a nawet milionów ludzi. Nie możemy także przewidzieć wszystkich morderstw i zamknąć ich sprawców.
W tym opowiadaniu autor stara się nam przekazać, że trzeba żyć teraźniejszością, trzeba wiedzieć co się wokoło dzieje. Przenoszenie się w wyimaginowany świat jest dobre tylko przez chwilę, nie można tam zostawać dłużej.
Przerażające jest to - w wielkich miastach -, że kiedy wyjdę na ulicę nikt mnie właściwie nie zauważy, ale także nikt nie zauważy, że mnie już nie ma. Właśnie z tego powodu nikt nie będzie się zastanawiał dlaczego mnie już nie ma. Tak samo ja. Na ulicy widzę tłum ludzi, niemal identycznych. Nie zauważę, że każdy z nich jest wielkim indywiduum. No bo w jaki sposób ? Na tej ulicy będę w zasadzie całkiem sama pomimo, że tyle ludzi wokoło mnie. Wszyscy zajęci własnymi sprawami pędzą nie zwracając na nic uwagi.
Myślę, że utwór Jarosława Iwaszkiewicza jest ponadczasowy. Autor porusza w nim problemy dotyczące także ludzi, dla których wojna jest tylko historią.