Gdy wychodzę z mojego mieszkania, jestem zaskoczony/a widokiem pięknego zimowego pejzażu.
Kiedy idę, pod nogami skrzypi biały jak mąka śnieg. Rozglądając się dookoła można zauważyć srebrne, lśniące, nagie drzewa błyszczące jak świetliki nocą. Domy również są pokryte białym puchem. Zatrzymując się na pasach, zauważam ulicę pełną ruchomych samochodów. Idąc dalej, z lewej strony widzę mały parczek również obskubany ze swojego ubrania. Tuż za drzewami znajduje się niestety pusty plac zabaw. Zza parku wyłania się przykuwające moją uwagę, najwyższe drzewo, które wyciąga gałęzie jak ramiona z balowej sukni. Niekiedy na gałęziach spostrzegam plamki. Są to wesołe i smutne ptaki. Dalej otaczają mnie stare kamienice, które spoglądają na przechodniów. Tuż pod samą szkołą jest ślisko jak na lodowisku. W oczy rzucają się śnieżne pagórki jak bałwanki.
Bardzo podoba mi się ten zimowy krajobraz, lecz muszę go zachować w swojej, ponieważ jest on bardzo rzadki w naszym mieście.