Mieszczaństwo – mieszkańcy miast bez rodowodu szlacheckiego. W różnych krajach rozwój mieszczaństwa zależnie od warunków i gospodarczych przebiegał w inny sposób. Mieszczaństwo angielskie osiągnęło wysoki status już w XVII w., francuskie w wieku XVIII za sprawa rewolucji burżuazyjnej. W Polsce mieszczaństwo nabrało znaczenia dopiero w XIX wieku i w przeciwieństwie do innych krajów Europy jego rola kulturotwórcza była niewielka. W okresie modernizmu mieszczaństwo zaczęło kojarzyć się z ograniczeniem horyzontów i dorobkiewiczostwem, brakiem jakichkolwiek, potrzeb intelektualnych czy artystycznych. Jacy są zwykli mieszkańcy miasta? Ci przyzwoici i moralni? Literatura nie wyrażała się o nich zbyt pochlebnie. Są powierzchowni, przyziemni, zajęci zwykłymi codziennymi sprawami, żyją nie podejrzewając, że istnieją wartości duchowe i rzeczy wzniosłe. Obraz życia mieszczan jest kształtowany przez warunki panujące w danym kraju. Z niedomagań gospodarki lub systemu społecznego rodzi się nędza, a wraz z nią przestępczość. Państwa rządzące silną ręką wprowadzą do swych miast atrybuty potęgi i władzy: policjanta czy żandarma. Mieszkaniec takiego miasta często będzie szpiclem, karierowiczem, tchórzem.
Sodoma i sąsiadująca z nią Gomora, dwa miasta nad Morzem Martwym w Palestynie, nie były bezpieczne. Panoszyło się w nich zło i zepsucie. Ludzie mieszkający tam, zuchwali i pewni siebie, zapomnieli o Boskich przykazaniach. Byli występni, pyszni, zdemoralizowani, pogardzali świętym prawem gościnności. Prowadzili rozwiązłe i bezbożne życie, popełniali obrzydliwości (Ez. 16)
„Wiersz o zabiciu Andrzeja Tęczyńskiego” – Mieszczanie krakowscy dopuścili się czyny strasznego i sprowadzającego na nich hańbę – zabili Andrzeja Tęczyńskiego, pana swego, wielkiego chorągiewnego.
W. Szekspir – w jego dramatach mieszczanie pojawiają się najczęściej jako postacie drugoplanowe (np. ateńscy rzemieślnicy w „Śnie nocy letniej”, mieszkańcy Wiednia w „Miarka za miarkę”). Niekiedy jednak stają się siłą sprawczą przedstawionych wydarzeń, jak bohaterki „Wesołych kumoszek z Windsoru”.
Molier „Mieszczanin szlachcicem” – Pan Jourdin, wzbogacony mieszczanin, chce stać się równy urodzonej szlachcie. Przyjmuje nauczycieli państwa, fechtunku i wymowy. Ze zdziwieniem dowiaduje się, ze całe życie mówił proza. W swojej głupocie i chęci naśladowania szlachty posuwa się do tego, że odmawia ręki córki chłopcu, który ją ze wzajemnością kocha, bo ten nie jest szlachcicem. Naiwny daje się łatwo oszukiwać różnym naciągaczom.
OŚWIECENIE – bohater mieszczański awansuje do rangi głównej postaci wielu utworów, już nie jako dorobkiewicz nieudolnie naśladujący sposób życia szlachty, ale człowiek przeżywający poważne dylematy (Por. J.W. Goethe „ Cierpienia młodego Wertera)
F. S. Jezierski „Katechizm o tajemnicach rządu polskiego” – Mieszczanin w Rzeczpospolitej nie jest nie jest w pełni człowiekiem, ale istotą pośrednią między chłopem – nieczłowiekiem a szlachcicem – człowiekiem.
A. Mickiewicz Ustęp do „Dziadów” części III - zwykli ludzie żyją tu w niedostatku i biedzie. Przepych miasta służy, bowiem wyłącznie carowi, który upodobał sobie spacery głównymi, najbardziej wystawnymi ulicami Petersburga, by podziwiać dzieło swego despotyzmu. Każdego dnia, w porze przechadzki cara i jego dworu, ubodzy mieszkańcy Petersburga gromadzą się wzdłuż ulic, by podziwiać majestat swego władcy, a oczarowani bogactwem i przepychem, zdają się zapominać o własnych niedostatkach i biedzie.
Niejeden kaszlem suchotniczym stęknie,
A przecież mówi:
Nisko kłaniałem, i z paziem gadałem!>
Pośród tłumu ludzi uciemiężonych i pogodzonych ze swym losem znajduje się zaledwie garstka tych, którzy trzeźwo i nienawistnie spoglądają na zimne mury miasta. Tylko oni postrzegają Petersburg jako symbol tyranii i despotyzmu cara. Są to jednak osoby z zewnątrz, o czym świadczy ich ubiór, wyróżniający się na tle masy petersbużan.
Ludzie z nizin społecznych ukazani zostali jako zastraszony, wynędzniały i obdarty z godności tłum, niezdolny do działania w obronie swoich praw.
J. Słowacki „Kordian” – Zgromadzeni na Placu Zamkowym mieszczanie warszawscy nie zdają sobie sprawy z tego, co się dzieje i nie dostrzegają tragizmu chwili, w której car koronowany jest na króla polskiego. Dla nich jest to po prostu wielkie widowisko i są niepocieszeni, że przyglądając się garbusiowi przegapili moment koronacji. Po uroczystości rzucają się, by zdobyć jak największy kawał czerwonego sukna, którym było obite podium.
F. Dostojewski „Zbrodnia i kara” Petersburg, widziany oczyma głównego bohatera, jest miastem, które doprowadza swych mieszkańców do demoralizacji i upadku. Nędza odziera z godności nawet jednostki najbardziej dumne i honorowe. Tragicznym przykładem są losy Katarzyny MARMIEŁADOW i jej pasierbicy – Soni. Obie kobiety zmuszone są podjąć trud utrzymania rodziny, gdyż pogrążony w alkoholizmie Marmieładow nie jest w stanie sprostać temu wysiłkowi. Widzimy jak bieda stopniowo niszczy Katarzynę, która czuje się stworzona do lepszego życia. Tragiczny los spotka też Sonię – dziewczynę skromną, pełną pokory i współczucia, która pomimo swej delikatności, chcąc wspomóc rodzinę, schodzi na hańbiącą drogę prostytucji.
H. Balzac „Ojciec Goriot” – Mieszczaństwo francuskie jest wewnętrznie zróżnicowane, podobnie jak arystokracja. Podstawowym kryterium oceny człowieka jest w tej warstwie społecznej posiadany majątek mieszczanie bezmyślnie naśladują styl życia arystokracji, ale czyni a to w sposób tandetny.
B. Prus „Lalka” - mieszczaństwo polskie ma w swoich dziejach okres heroiczny – brało udział w walkach niepodległościowych. Panował tez niegdyś w tej sprawie duch tolerancji. Po powstaniu styczniowym wszystko się skończyło, mieszczanie stali się dorobkiewiczami, drobnymi ciułaczami, którzy zbierają grosz do grosza.
Boja się ryzyka i działalność Wokulskiego uważają za szaleństwo i zbędny hazard. Widząc jak rośnie jego majątek, skłonni są posądzać go o jakieś nieczyste interesy. Coraz wyraźniejsze są wśród mieszczan nastroje antysemickie.
H. Sienkiewicz „Potop” – w czasie wojny polsko – szwedzkiej postawa mieszczan zasadniczo różni się od postawy drobnej szlachty. Tchórzliwi mieszczanie unikają walki, niechętnie wspierają wojska. Z równie uniżoną służalczością witają każdego zwycięzcę.
K. Przerwa – Tetmajer „Evviva l’arte” – Nędzny filistrów naród jedynie pasie brzuchy, nie ma żadnych potrzeb wyższego rzędu. Jego przeciwieństwem są artyści, którzy żyją swoją sztuką i dla swojej sztuki
H. Ibsen – bohaterami swoich dramatów czyni przede wszystkim mieszczan („Nora”, „Dzika kaczka”, Wróg ludu”), ale ich status społeczny nie jest istotny. To po prostu ludzie, którzy przezywają dramatyczne chwile, muszą dokonywać wyborów, których skutki okazują się czasem tragiczne.
Po rewolucji przemysłowej, a najbardziej po powstaniu styczniowym zaczęła w Polsce wzrastać liczba mieszkańców miast oraz rola mieszczaństwa i inteligencji w społeczeństwie. Myśląc o przyszłej, niepodległej Polsce szuka się warstwy społecznej, która mogłaby objąć władzę i sprawować rządy. Dlatego też tworzy się coraz więcej utworów, gdzie jest pokazany styl życia i postawa inteligencji i mieszczaństwa.
W dramacie Zapolskiej „Moralność pani Dulskiej” przedstawiona jest warstwa mieszczaństwa, na przykładzie rodziny Dulskich. Tytułowa pani Dulska jest właścicielką kamienicy, która jest jej źródłem dochodu. Lokatorów traktuje podmiotowo, jest wobec nich bezwzględna, podnosi czynsze, kiedy chce, a kiedy wokół jej lokatorki wybuchnął skandal i pod jej dom przyjechały trzy karetki, wyrzuciła ją. Sama pani Dulska jest skąpa, dwulicowa, egoistyczna, ubiera się na pokaz, gdy wychodzi na ulicę. Nie jest osobą wykształconą, używa słów, których znaczenia nie rozumie. Mieszczanie są zakłamani, obłudni.
W XX - leciu międzywojennym także pisze się o mieszczaństwie
W powieści Zofii Nałkowskiej „Granica” klasa mieszczan jest ukazana na przykładzie Cecylii Kolichowskiej. Jest ona właścicielką kamienicy, odziedziczonej po mężu. Cecylia jest starzejącą się kobietą żyjącą w świecie przedmiotów, które gromadzi wokół siebie i ma ich żądzę posiadania. Zagracony salon ukazuje brak gustu właścicielki, a w jej postawie widać stanowczość, a czasem nawet bezwzględność. Pani Kolichowska ma świadomość, że świat jest źle urządzony i ona mogłaby go pomóc zmienić, czy choć spróbować, lecz z wygodnictwa nie chce się jej tego robić: „Ja ci wcale nie powiadam, że świat jest dobrze urządzony i że każdy ma, co mu trzeba, ja tylko nie chcę sama jedna cierpieć za to, że jest urządzony źle”.
Tak, więc ziemiaństwo, które poprzez uwłaszczenie, powstanie styczniowe lub nieudaczność, nie mogło sobie poradzić, utrzymać majątku czy też go straciwszy przenosi się do miast w poszukiwaniu lepszych warunków życia. Zazwyczaj nie mieli dużego majątku i pieniędzy, ale byli wykształceni i poprzez intelekt starali się sobie zapewnić dobre warunki życia. Taki jest rodowód polskiego mieszczaństwa.
Należy również wspomnieć o twórcy „Doktora Piotra”, „Siłaczki”, „Ludzi bezdomnych” oraz „Przedwiośnia” - Stefanie Żeromskim. Pisał on w okresie Młodej Polski i stworzył wzorzec zachowania polskiego inteligenta.
Tytułowy Piotr Cedzyna jest synem Dominika, zubożałego szlachcica, który okrada robotników chcąc zapewnić wykształcenie. Kiedy Piotr dowiaduje się o tym fakcie, chce przyjąć pracę z dala od ojca, by spłacić dług zaciągnięty wobec robotników. Staje się on przez to okrutny i bezwzględny wobec ojca. Piotr przedkłada obowiązek względem społeczeństwa nad życie osobiste, za wszelką cenę chce być uczciwy. Nie interesują go sprawy materialne i podobnie jak romantycy ma poczucie misji, którą musi spełnić. „Siłaczka” to Stanisława Bozowska, która trafia do Obrzydłówka jako nauczycielka. Jest ona zestawiona z Pawłem Obareckim na zasadzie kontrastu. Stasia jest idealistką, poświęca się dla ludu i przez to żyje w nędzy, choć mogłaby jak Obarecki ulec presji środowiska, zdławić ideały i żyć dostatnie. Stanisława Bozowska chce pisać „Fizykę dla ludu”, nieść ludowi dar swojej pracy.
Głównym bohaterem w „Ludziach bezdomnych” jest doktor Tomasz Judym. Jest to postać rozwinięciem postaci z „Siłaczki” i „Doktora Piotra”. Bohaterowie Żeromskiego mają cechy bohaterów romantycznych i pozytywistycznych, są spadkobiercami tych dwóch epok.
Judym jest idealistą z wewnętrznego nakazu pomocy poświęcającym się dla niższych klas społecznych, z których się sam wywodzi. Judym musi wybrać drogę życiową albo biedną i pełną poświęceń. Wybiera tą drugą, chcąc służyć ludziom. Zajmuje się biednymi chłopami, robotnikami, poświęcając dla nich szczęście prywatne, miłość i walcząc z przeciwnościami. Tomasz jest uparty, nigdy nie idzie na kompromis, uważa, że ma dług do spłacenia wobec warstw, z których się wywodził. Uważa się, że los Judyma jest związany z mitem, losem Chrystusa.
„Przedwiośnie” w okresie pokoju było to miasto, w którym żyła wielonarodowa społeczność. Władze pamiętając krwawe zamieszki z 1905 roku, nie dopuszczały do wybuchu konfliktu, pomiędzy zwaśnionymi narodami, toteż w Baku panował spokój i porządek. Pierwsze sygnały o nadchodzącej rewolcie wywołały w mieście zamieszanie i chaos. Początkowe rozprzężenie wpłynęło zwłaszcza na postępowanie młodzieży. Główny bohater powieści, młody Cezary Baryka, natychmiast przestał uczęszczać do szkoły. Nie pomogły ani prośby zatroskanej matki, ani nawet autorytet samego dyrektora gimnazjum, który został znieważony przez wychowanka. Cezary nie musiał jednak obawiać się konsekwencji tego czynu, gdyż w miejskim urzędzie wymiaru sprawiedliwości, podobnie jak w innych instytucjach państwowych, zapanował niespotykany dotąd bałagan.
Nowe bolszewickie władze wydały dekret zobowiązujący mieszkańców Baku do oddania wszystkich cennych rzeczy. Wkrótce pojawiło się także rozporządzenie o konfiskacie mieszkań. Zatrwożona ludność, nękana nędzą i głodem, pozbywała się majątków, gdyż niedostosowanie się do przepisów groziło surowymi karami. Jednak najgorsze zmiany miały dopiero nadejść.
W marcu 1918 roku rozpoczęły się walki skłóconych od wieków Ormian i Tatarów. Rewolucja stworzyła, bowiem okazję do porachunków pomiędzy tymi zwaśnionymi społecznościami Kaukazu.
Ormianie spalili meczety wraz z tatarskimi kobietami i dziećmi, które się tam schroniły, i od marca do września byli panami życia i śmierci,
A raczej dyspozytorami samej śmierci Tatarów.
Mieszkańcy miasta pracowali teraz przy grzebaniu ciał tysięcy ofiar rewolucji. Masowe mogiły znajdowały się teraz na wzgórzach, za przedmieściami baku. Wywożenie zwłok i składanie ich w masowej mogile wymagało pracy wielu ludzi. Na trupiej górze stworzono, więc prowizoryczny obóz, w którym mieszkali teraz karawaniarze i grabarze, pilnowani przez tureckich żołnierzy. Tutaj tez znaleźli schronienie pozostali mieszkańcy zniszczonego miasta, których głód wypędził z miasta.
Rewolucja, która miała dać równość, szczęście sprawiedliwość, przyniosła całkowite zniszczenie. Pozamykane sklepy, puste ulice, gawiedź zgłodniałych i spragnionych [...] zalegająca drogi i rowy – to obraz porewolucyjnego Baku, niegdyś pięknego miasta z wielowiekową tradycją, zamieszkiwanego przez spokojnych uczciwych obywateli.
M. Bułhakow „Mistrz i Małgorzata” Panujący w Moskwie ustrój niszczy ludzi, którzy nie chcą mu się podporządkować. Demoralizuje również całe społeczeństwo, doprowadzając do anarchii. Ludzie nie szanują tu prawa, które stworzone jedynie w celu ochrony i umacniania systemu, ignoruje podstawowe potrzeby jednostki. I tak moskwiczanie wbrew zakazowi przechowują w swoich domach obcą walutę, szerzy się ponadto łapówkarstwo, które przecież także jest nielegalne. Jednak najbardziej zbrodniczym narzędziem totalitarnych rządów jest terror. Zastraszone społeczeństwo moskiewskie panicznie boi się inwigilacji, czego dowodem jest koszmarny sen NIKANORA IWANOWICZA, wyobrażający absurdalne przesłuchanie, odbywające się na deskach estrady.
Zniewoleni i zastraszeni ludzie starają się za wszelką cenę unikać kontaktów z władzą. Nie interesują się, więc przypadkami tajemniczych zaginięć, nie reagują też na przejawy ograniczenia wolności, takie jak zamykanie zdrowych osób w szpitalach psychiatrycznych, co jest tu praktyką codzienną.
T. Żeleński – Boy „Litania do P.T. matrony królewskiej” – tytułowa matrona królowa krakowska jest uosobieniem obłudy i zakłamania – w Tomaszu à Kempis dawnych gmachów chowa listy. Ale jednocześnie dzierży niepodzielną władzę w mondzie i wydaje opinie o rzeczach, o których nie ma w ogóle pojęcia. Jest podpora starobabokracji.
J. Tuwim „Mieszkańcy” w strasznych mieszkaniach strasznie mieszkają straszni mieszczanie. Ich życie jest przerażająco ubogie, ogranicza się jedynie do gromadzenia nabytków, świętych, zapracowanych. Nie potrafią dostrzec urody świata, bo widza go oddzielnie. Wiedzę o rzeczywistości czerpią z gazet, które traktują jak lekkostrawną papkę.
Przed snem szukają pod łóżkiem złodzieja, łbem o nocniki chłodne trącając, a potem zasypiają z mordą na piersi w strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.
Wiersz ten stanowi próbę zdemaskowania i ośmieszenia mieszczańskiego stylu życia. Już pierwsze dwa wersy utworu, w których czterokrotnie użyto epitetu straszny, zdradzają stosunek podmiotu lirycznego do opisywanego tematu.
Ukazany tu został przeciętny dzień z życia mieszczan – ludzi małostkowych i nudnych. Sens ich życie rozmywa się w potopie błahych czynności, wyznaczających rytm dnia.
Wykreowani w utworze mieszkańcy są ludźmi powielającymi stereotyp kołtuna, troszczącego się wyłącznie o własną wygodę i spokój. Czas upływający na krzątaninie wokół małych, monotonnych spraw czyni ich życie bezproduktywnym i nieciekawym. Tylko pośród najbardziej przyziemnych zajęć odnajdują oni komfort i zadowolenie. Absurd takiej egzystencji potęgują słowa, których podmiot liryczny ujawnia, że dla mieszczan świat jest wiadomy. Oznacza to, że nie są oni świadomi jałowości własnej egzystencji. Można przypuszczać, że nawet w swojej wyobraźni czy w marzeniach nigdy nie zetknęli się z czymś, co wykraczałoby poza dostępną im materialną rzeczywistość.
Ich zainteresowanie światem, przejawiające się w czytywaniu prasy, jest tak samo powierzchowne, jak całe ich życie. Postrzegają tylko te fragmenty rzeczywistości, które potrafią przełożyć na język znanych im pojęć, a są to pojęcia najbardziej prozaiczne, jak dom, koń czy drzewo. Jałowość intelektualna przejawia się także w widzeniu wszystkiego oddzielnie, a więc w niedostrzeganiu związków zachodzących pomiędzy zjawiskami.
Pogrążony w doczesności filister całą swoją uwagę i aktywność skupia na zdobywaniu dóbr materialnych, bo wartość ma tylko to, co swoje, wyłączne, zapracowane. Dzień typowego mieszczucha, kończy się bezmyślnym odmawianiem modlitwy, przepełnionej prośbami o długi i spokojny żywot.
Tuwim posłużył się tu językiem mowy potocznej, przeładowanej wulgaryzmami (mordy, łby, tyłki), wzmacniającymi ekspresyjną tonację utworu. Dzięki takiemu zabiegowi udało mu się wykreować budzący odrazę i niesmak portret filistra.
A. Szczypiorski „Początek” Bohaterowie tej powieści to Polacy, niektórzy Żydzi i Niemcy, żyją w aryjskiej części Warszawy, toteż właśnie ona stanowi główny przedmiot opisów narratora. Od czasu utworzenia getta ulice stolicy stwarzają największe zagrożenie dla ukrywających się tu Żydów, ale i Polacy, dręczeni łapankami, godziną policyjną czy nieustannie pojawiającymi się patrolami gestapo, nie mogą czuć się tu bezpiecznie.
Wojna ustanowiła nowy porządek i nowe prawa. Ekstremalne warunki doprowadziły do ujawnienia prawdziwej natury obywateli miasta. Wielu Polaków, ryzykując własnym życiem, ukrywało w swoich domach Żydów lub pomagało im w ucieczce z getta. Jednak nie wszyscy mieszkańcy Warszawy okazywali szlachetność i braterstwo. Część z nich, w imię własnej wygody wobec holocaustu, ale często nawet pomagała Niemcom dokonując dzieła zagłady. Strach i permanentne poczucie zagrożenia często stawały się przyczyną ujawnienia postaw konformistycznych. Najbardziej wymownym przykładem takiego mechanizmu jest działalność Bronka Blutmana – Żyda, który w nadziei ocalenia własnego życia został konfidentem. To właśnie za jego sprawą IRMA SEIDENMAM,
ukrywająca się pod nazwiskiem MARII MAGADLENY GOSTOMSKIEJ, trafia w ręce gestapo. Wiele trudu i zaangażowania wydobycie Żydówki z więzienia przy Alei Szucha.
Na ulicach W-wy nie brak też ludzi pokroju Pięknego Lola - młodzieńca kierującego się najniższymi pobudkami. Ten pozbawiony wrażliwości antysemita czerpał satysfakcję z poniżania i zastraszania osób pochodzenia żydowskiego. Trudnił się wyszukiwaniem och kryjówek i szantażem wymuszał pieniądze w zamiar za swoje milczenie. To właśnie on stara się przeszkodzić w próbie ratowania Joasi Fichtelbaum – czteroletniego żydowskiego dziecka, które po wydostaniu z getta przeprowadzane jest przez miasto do polskiej rodziny, gotowej udzielić jej pomocy.
Duża część warszawiaków w obliczu zagrożenia coraz bardziej ulega konformizmowi. Ludzie zaczynają przyzwyczajać się do odgłosu strzałów dochodzących zza murów getta. Widok kolorowej karuzeli, wirującej tuż obok ściany dzielącej dwa światy, zdaje się nie wywoływać powszechnego oburzenia. Zdarzają się nawet ludzie, którzy nie dostrzegają tragizmu tego widoku, a zagładę tysięcy żydowskich istnień uznają za dziejową sprawiedliwość.. do takich osób z pewnością nie należał profesor Winiar, który za każdym razem, przechodząc pod murami żydowskiej dzielnicy, ze smutkiem i melancholią wspominał przedwojenne lata i swych wychowanków, którym przyszło teraz w strachu i osamotnieniu.
Pośród setek ludzi godzących się na triumf zła zdarzały się jednostki gotowe w każdej sytuacji nieść bezinteresowną pomoc, nie troszcząc się o własny spokój i bezpieczeństwo. Dzięki ich odwadze i poświęceniu udało się ocalić Irmę Seidenmam, zadenuncjowana przez bronka Blutmana. Tacy ludzie chronili w swych domach Żydów, nierzadko przypłacając to własnym życiem. Dzięki nim wreszcie W – wa, nawet w najcięższym okresie walki z okupantem nie stała się miastem zhańbionym.
A. Camus „Dżuma” – w powieści ukazane są kolejne etapy walki z dżumą, zmiany, jakie stopniowo dokonują się w mieszkańcach Oranu i w samym mieście.
Początkowo społeczność miejska zdaje się nie przyjmować do wiadomości faktu obecności epidemii. Jednak wraz z upływem czasu, nie może już dłużej pozostawać głucha na statystyki, które informują o nieubłaganym wzroście zachorowań. Ostatecznym dowodem powagi sytuacji jest decyzja władz o zamknięciu granic miasta, które od chwili, przez okres 10 miesięcy, dżuma będzie trzymała zgięte w swym uścisku.
Początkowo orańczycy żyją i zachowują się tak, jak zwykli to robić przed epidemią. Jednak, wskutek wstrzymania działalności większości urzędów, zmienia się rytm dnia. Coraz więcej ludzi chodzi po ulicach bądź przesiaduje w kawiarniach. Wydłużają się kolejki do kas kinowych, pustoszeją dworce i okolice portu. Często tez słyszy się głosy niezadowolenia z niedogodności spowodowanych zamknięciem niektórych instytucji.
Nie były to zmiany trwałe, lecz dowodziły, że mieszkańcy zadżumionego miasta nadal wysuwali na plan pierwszy [...] uczucia osobiste.
Sytuacja zaczyna się zmieniać wraz z kolejnymi komunikatami o ciągłym rozprzestrzenianiu się choroby. Przytłaczający nastrój potęgują także upały, które w zamkniętym mieście staje się wyjątkowo nieznośne. Ludzie zaczynają zamykać się w domach i samotnie przeżywać kolejne dni, przynoszące strach i poczucie osaczenia.
W tych trudnych dniach obcowania z nieszczęściem mieszkańcy Oranu stopniowo dojrzewają, przeobrażają się wewnętrznie, usiłując podźwignąć ciężar wszechobecnej śmierci. Dawny egoizm przemienia się we współczucie i chęć niesienia pomocy. Rambert, który dotychczas myślał o ucieczce z miasta, zaczyna wraz z innymi pracować w ochotniczej formacji sanitarnej. Ksiądz, Paneloux, jeszcze niedawno oskarżający orańczyków o grzech pychy, teraz głosi z ambony słowa otuchy i nadziei.
Wraz z nadejściem jesieni Oran przezywa kolejne przeobrażenie. Ludzie, zmęczeni upałami i dżumą, szukają teraz ukojenia w przebywaniu wśród tłumu. Miasto na powrót staje się zaludnione, nikt nie śledzi już nowin dotyczących epidemii.
Uwięzieni pomiędzy niebem, a murami miasta mieszkańcy Oranu zaczynają zdążać ku zbytkowi i szerokiemu życiu [...], ku wyuzdanej rozkoszy. Takie zbiorowe reakcje na permanentny stan zagrożenia będą towarzyszyły orańczykom do końca epidemii.
Narrator nie daje ostatecznej odpowiedzi na pytanie, czy dżuma nauczyła czegoś mieszkańców Oranu, czy zmieniła miasto? Kończy swą kronikę na opisie zewnętrznych oznak radości tłumu. Sam jednak, w wyniku własnych przeżyć i obserwacji, wyciąga jeden szczególny wniosek:, że w ludziach więcej ludzi zasługuje na podziw niż na pogardę.