Literatura barokowa zaznaczyła się w kulturze rozwojem tzw. poezji kunsztownej. Jednym z jej czołowych przedstawicieli w Polsce jest Jan Andrzej Morsztyn. Jego utwory zachwycały i bawiły szlachtę całej Rzeczypospolitej, głównie ze względu na swą formę, której ten pisarz był mistrzem i wirtuozem. W swej wypowiedzi chciałabym przybliżyć poezję Morsztyna, która nie jest dziś, myślę, popularna, na podstawie jednego z moich ulubionych dzieł – wiersza pt. "Cuda miłości".
Tytuł utworu daje wiele do zrozumienia i w pewnym sensie sugeruje jego tematykę. Zazwyczaj jeżeli mówimy o uczuci łączącym dwoje ludzi, jakim jest miłość, mamy na myśli specyficzną, magiczną wręcz więź , jaka między nimi istnieje. ”Cuda" są więc trafnym określeniem stanu zakochania i pojęć sfery emocjonalnej, jaki mogą się z nim wiązać.
Podmiotem lirycznym wiersza jest niewątpliwie osoba zakochana, a tym samym poddana wszelakim uniedogodnieniom, wiążącym się z danym stanem. Przekaz z całą pewnością adresowany jest do kogoś, kto nie doświadczył miłości, bądź jest zupełnie obojętny na jej magię. Wydaje mi się, iż w pewnym sensie podmiot liryczny pragnie nieco przybliżyć czytelnikowi rozterki serca i duszy, wiążące się z podobną sytuacją. Miłość tutaj nie koniecznie jest „reklamowana", jednakże dowiadujemy się o niej wielu rzeczy.
"Cuda miłości" pełne są metafor, które idealnie oddają klimat wiersza i emocje, jakimi jest nasycony. „Karmię frasunkiem miłość i myśleniem „ – miłość przedstawia się w pierwszych strofach utworu jako małe zwierzątko – bardzo głodne, które musimy nieustannie karmić, nie wymaga jednak ono od nas pokarmu powszechnie rozumianego, ale strawy duchowej. Ponadto nawet strawa duchowa nie jest odpowiednia do wizerunku idealnej, cudownej euforii zakochania, gdyż podmiot liryczny jest zmuszony do pożywienia swej miłości frasunkiem, czyli smutkiem, być może jest to frasunek wynikający z długiej rozłąki z ukochaną osobą, bądź też obawy przed jej utratą. Myślenie może wynikać z częstego przywoływana obrazu swych westchnień przed oczy i nieustannych rozmyślań na jego temat.
„Myśl zaś pamięcią i pożądliwością” – podmiot liryczny trapi się - ponieważ ciągle pamięta ukochaną, jest wierny jej obliczu, a nie potrafiąc o niej zapomnieć, jednocześnie nie mając jej w zasięgu wzroku, nieustannie się zamartwia i rozmyśla.
„Żądzę nadzieją karmią i gładkością” – mowa tu o nadziei na bliższe spotkanie z ukochaną - o której obecnie podmiot liryczny może jedynie myśleć – na której jednak wdzięki nie jest obojętny, a wręcz zajmują one lwią część jego myśli. „Gładkość” natomiast jest niczym innym, jak aksamitnym, alabastrowym ciałem wybranki, za którym postać mówiąca nie może przestać tęsknić.
„Nadzieję bajką i próżnym błądzeniem”- nadzieja, o której ten mężczyzna już wspominał , staje się tu jedynie iluzją. Otóż musi być karmiona, jak początkowa myśl, tym razem bajką, czyli wytworami wyobraźni, mającymi zastąpić realną postać damy jego serca, gdy jej nie widzi, może jedynie marzyć i wyobrażać sobie ją ze sobą. Błądzi przeto po świecie swych myśli i swojej wyobraźni, czekając na moment, gdy znów ją ujrzy, ponieważ myśli i nadzieje nie są w stanie zaspokoić jego pragnień.
„Napawam serce pychą z omamieniem”- któż nie szczyci się tym, że ma przy boku osobą, która jest zdolna do kochania, taki prywatny skarbiec uczuć, nieustannie otwarty. Podmiot liryczny jest dumny z tego, iż taką osobę posiada, napawa się z tego powodu pychą. Dlaczego jest też „omamiony” ? Odpowiedź, myślę jest prosta, otóż fascynacja, zauroczenie, działają niczym magiczny eliksir, który poniekąd zniewala zmysły bohatera, mami go swym czarem, a w rzeczywistości jest tylko swoistym „płaszczem” ,przykrywającym cierpienie i ból, wynikające z troski o ukochaną.
„Pychę zmyślonym weselem z śmiałością” – widzimy, iż pycha jest jedynie „przykrywką” dla zatuszowania cierpienia, które jest osią utworu. Podmiot liryczny pociesza się więc, wmawia sobie i innym, że tak naprawdę nie cierpi, przeciwnie, jest bardzo szczęśliwy, będąc zakochanym. Jednocześnie jest śmiały nie tylko w stosunku do ukochanej, ale jego śmiałość możemy wyczytać w słowach. Jest śmiały w wyrażaniu swoich myśli, a co najśmieszniejsze, tych wesołych, określających jedynie udawaną radość i pogodę.
„Śmiałość szaleństwem pasę z wyniosłością”- jeżeli ktoś miałby jeszcze wątpliwości, co do płci podmiotu lirycznego, sądzę, iż ten wers je rozwiał. Żadna kobieta nie mówiłaby w tak prostacki sposób o swych emocjach, pragnieniach, czy nawet pożądliwościach. „Pasę”- tu wyraźnie mężczyzna odsłania się. Nie dość, że ”pasie”, niemalże jak krowa, to jeszcze szaleństwem. Miłość, a konkretnie związane z nią pożądanie, zawładnęło nim do tego stopnia, iż osiągnął euforyczny stan szaleństwa na punkcie osoby opiewanej w tym wyznaniu. Ponadto jest z tego powodu wyniosły i szczęśliwy, chwali się swym stanem i pragnieniami.
„Szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem” – człowiek szalony zazwyczaj nie jest spokojny, a jeżeli podmiot liryczny mówi o sobie, że jest szalony, a na dodatek to swoje szaleństwo podjudza i „dokarmia”, musi nieustannie chodzić gniewny, poruszony, łatwo wpada w złość i konflikty z innymi ludźmi. „Złe zajątrzenie” zrodziło się zapewne z konfliktów z przyjaciółmi, ze względu na stan emocjonalny jednostki, bądź też, czego nie można wykluczyć, z walki o dobre imię damy, czy nią samą.
„Karmię frasunek płaczem i wzdychaniem” – jeżeli owy mężczyzna pragnie się smucić, o czym niemalże zapewnia, wskazując frasunek, jako nieodłączną formę hołdowania obiektu uczuć, płacze wzdycha, wspomina, rozczula się nawet na myśl o ukochanej. Te wszystkie specyficzne praktyki pobudzają jego żal i w paradoksalny sposób budują uczucie.
„Wzdychanie ogniem, ogień wiatrem prawie” – tu widzimy prawdziwą mieszankę uczuć i brak stabilizacji emocjonalnej – jakim jest poddany człowiek zakochany. Pierwotna mowa o spokojnym, kojarzonym raczej a melancholią – „wzdychaniu” – zostaje niejako spalona ogniem, czyli mieszanką tak gorących, płomiennych i porywających stanów serca, które w mgnieniu oka burzą chwilowo uporządkowany nastrój sonetu. Za chwilę jednak rozpalone serce bohatera zostaje zmrożone chłodem odrzucenia, niepewności, zwątpienia, w końcu oddalenia, separacji od drugiej osoby, gaśnie.
Kontynuacja powziętej myśli: „wiatr zasię cieniem ,a cień oszukaniem”- zimne uczucia – „wiatr”- o czym się także przekonujemy- są także częścią prawdziwej miłości, bowiem takowa nigdy nie jest doskonała, Owszem , miłość może być wspaniała i wierna, ale towarzyszą jej: zazdrość, samotność, smutek rozłąki, ból kłamstwa i intryg knutych w celu jej przerwania. To wszystko dopiero daje zarys prawdziwej miłości.
„O głód cudzy się staraniem, sam przy tej wszytkiej głód ponoszę strawie” - kończąc swe rozmyślania podmiot liryczny po raz kolejny zaskakuje nas swą myślą. Otóż starając się zaspokoić głód namiętności drugiej osoby, będąc nz każde jej wezwanie, prośbę, westchnienie, zakochany odkrywa, iż sam na tym traci, gdyż nie czerpie dla siebie krociowych korzyści, a jedynie poświęca samego siebie, nie tylko oddając to, co ma, lecz dużo więcej. Jego nie zaspokojony głód miłości i spełnienia pragnień rośnie i pogłębia się, prowadząc do jeszcze gorszego samopoczucia podmiotu lirycznego.
Po rozpatrzeniu dokładnie każdego aspektu utworu, widzimy, że ten sonet w paradoksalny sposób opiewa tak szlachetne uczucie, jakim jest miłość. Wydawać by się mogło, iż osoba zakochana powinna być rozradowana do granic, winna cieszyć się, emanować dobrym humorem, natomiast Morsztyn w zupełnie innym świetle postrzega ten stan. Cierpienie, wieczna niepewność, smutek, łzy, nawet w wykonaniu mężczyzny – oto cechy, które prawdziwie mogą ją opisać. Zaskakuje nas ta myśl, jednak, gdy przyjrzymy się jej dokładniej, odnajdziemy nie tylko ziarenko, ale całość prawdy.
Na czym więc polega niezwykłość twórczości Jana Andrzeja Morsztyna ? Otóż jest to poeta konceptualny. Zatem w jego utworach nie należy doszukiwać się jakichś wspaniałych, filozoficznych myśli, wywodów, stwierdzeń. On poszukuje pomysłu, by nim zaskoczyć. Czy w tej sytuacji możemy odrzucić jego pogląd dotyczący pięknej miłości, przedstawionej w „krzywym zwierciadle” ? Nie, nie mamy takiego prawa. Czym, prócz konceptu zostaliśmy zadziwieni w tym dziele ?
KONTRAST środek stylistyczny, którym poeta uwypuklił swój pomysł na dany utwór np.” karmię frasunkiem miłość”.
ENUMERACJA ,czyli wyliczanie np.” pychę, śmiałość”.
Liczne EPITETY np. „próżnym błądzeniem”
HIPERBOLIZACJA , czyli nagromadzenie środków w celu wyolbrzymienia cechy lub cech np. „szaleństwo gniewem i złym zajątrzeniem”.
Ponadto użyte zostały ANTYNOMIE ,które budują całość i składają się na formę wiersza.
Widzimy więc, że duża ilość środków stylistycznych wpłynęła na formę. Oczywiście możemy się zastanowić w jakim celu zostały użyte. Odpowiedź jest jedna. Miłość to bardzo zawikłane i skomplikowane uczucie, aby oddać jego charakter i nie przekłamać prawdziwości, Morsztyn posłużył się tak licznymi i przede wszystkim wyszukanymi środkami stylistycznymi. Niewątpliwie możemy uznać go za prawdziwego mistrza tego gatunku. Jednakże warto zwrócić uwagę na jeszcze jeden element – koncept- o którym uprzednio jedynie wspomniałam. Jak już nadmieniłam uczucia nie są sferami prostymi do zrozumienia przez samych siebie, jeżeli nas dotyczą, a co dopiero gdy staramy się je wyjaśnić osobom postronnym.
Jan Andrzej Morsztyn uciekł się do bardzo sprytnego fortelu w celu zarysowania miłości – spojrzał na nią z tej strony – o której osoby zakochane starają się nie myśleć , bądź próbują zapomnieć – powiedział o cierpieniu. Na tym polega specyfika i wyjątkowość jego myślenia i postrzegania świata. Jest poetą odważnym i zdecydowanym, który nie podpisuje się pod sentencjami dawno już wypowiedzianymi, ale sam kreuje swój literacki i pełen przemyśleń świat.