Ludzie od wieków pragną szczęścia. Było ono poszukiwane w postaci jego atrybutów lub miejsc (Eden, Eldorado). Opisywane w baśniach, mitach i legendach.
Ale czym właściwie jest szczęście dla nas, a czym dla innych ludzi?
Można by rzec, iż szczęście to uczucie zadowolenia, upojenia, radości, szczęśliwość, to wszystko, co wywołuje ten stan, jednakże ta definicja jest niezwykle „płytka”. Jednego jestem pewna, szczęśliwy może być każdy człowiek, tylko szczęście każdego ma inny wymiar. Jednemu człowiekowi potrzeba mniej, innemu więcej, by osiągnąć pełnię szczęścia.
Czy zastanawialiśmy się kiedyś, dlaczego dzieci są szczęśliwe? Gdy wspominamy dzieciństwo, najczęściej pojawia nam się obraz uśmiechniętej buzi dziecka cieszącego się z zakupu nowej zabawki, wyższego kieszonkowego czy z odwiedzin koleżanki. To, dlatego, iż jako dzieci potrafiliśmy się cieszyć z drobiazgów, rzeczy małych, lecz jakże niezbędnych. Szczęście dorosłych natomiast znakomicie ujęła w swojej piosence pt. „Nienasycenie” Anna Maria Jopek – „człowiek im więcej ma, tym więcej chce, dotyka chmur, chce dotknąć gwiazd" – i wciąż chce więcej.
Człowiek szuka szczęścia w dobrach materialnych, w luksusie życia, w zdobywaniu sławy, w robieniu kariery. Czyniąc to wszystko, myśli, że gdy osiągnie pożądane rzeczy, stanie się szczęśliwy. Czy jednak te wysiłki prowadzą do rzeczywistego poczucia zadowolenia? Osiągając sukces przy ogromnym nakładzie pracy i środków, często tracimy przyjaciół, bo w swoim życiu nie znaleźliśmy dla nich miejsca. W rezultacie nie mamy, z kim dzielić swych sukcesów, czujemy się osamotnieni. O szczęściu nie może być wtedy mowy! Człowiek jest istotą społeczną i do szczęścia potrzebuje innych ludzi. Potrzebuje kochać i być kochany. I jeżeli w jego życiu istnieje głęboki związek z drugim człowiekiem, dopiero wtedy przeżywa szczęście. W serce ludzkie po prostu została na zawsze wpisana taka potrzeba.
Aby obiektywnie spojrzeć na szczęście swoje i innych ludzi, sięgnijmy do życia pisarzy, poetów, zwykłych i niezwykłych ludzi, a także bohaterów literackich.
Już na samym początku w rajskim ogrodzie Eden, Adam – pierwszy człowiek - choć posiadał wszystko, czego może człowiek pragnąć, a ponadto mógł bezpośrednio kontaktować się z Bogiem, nie umiał bez drugiego człowieka - odpowiedniej towarzyszki życia, być szczęśliwy. Dopiero ona przyniosła mu pełnię zadowolenia.
W drugiej kolejności, po Adamie i Ewie, postanowiłam przedstawić starożytnych myślicieli i filozofów. I tak oto Heraklit z Efezu stwierdził, że świat cały czas się zmienia, nic nie jest stałe, z czego powstała maksyma „pantha rei” – wszystko płynie. Heraklit uważał, że należy rozkoszować się każdą chwilą, czerpać życie całymi garściami, aby nic z niego nie stracić – to była jego definicja szczęścia. Podobną postawę prezentował Epikur – choć twierdził, że należy zachować rozsądek w wyborze.
Całkowicie odmienną postawę przyjął św. Franciszek – uznał on, że przyczyną wszelkiego zła są dobra materialne, a ich posiadanie powoduje spory i konflikty międzyludzkie, dlatego należy się ich pozbawić i żyć w zgodzie z naturą, ze wszystkimi ludźmi. Kochał wszystkich, wszystko i przez to wypełniał Boże przykazanie miłości. Św. Franciszek był szczęśliwy, cieszył się tym, co się miał i umiał to wykorzystać.
Recepty na szczęście szukał również renesansowy twórca Jan Kochanowski, którego zdaniem szczęścia należy doszukiwać się w przyrodzie, życiu rodzinnym, ale przede wszystkim spełnienia należy szukać w pracy twórczej. Kochanowski uważał, że największym szczęściem jest świadomość, iż dzieło, które zostanie napisane będzie czytane przez setki lat, przez kolejne pokolenia ludzkości.
We fraszce „ Na dom w Czarnolesie” dokładnie określa, że szczęście to opieka i błogosławieństwo Boga, zdrowie, zachowanie czystego sumienia, ludzkiej życzliwości i doczekanie pogodniej starości.
Również w Pieśni IX, księgi I Kochanowski pisze: „Chwalcie szczęście stateczne”.
W dążeniu do osiągnięcia szczęścia bardzo ważnym czynnikiem jest nasze otoczenie – ludzie, z którymi się, na co dzień spotykamy, rozmawiamy, żyjemy. Zostaliśmy tak „skonstruowani”, że zazwyczaj do pełni, szczęścia potrzebujemy tego, czego nie mamy, o czym marzymy. Często z tego powodu rodzi się w nas zazdrość, nienawiść, powstała z niemożności posiadania, która przesłania nam szczęście. Czyż nie lepiej mieć marzenia i starać się je spełniać? Marzenia mobilizują nas do działania, dążymy do realizacji wyznaczonego sobie celu, w oparciu o idee. Kiedyś być może będziemy mogli rzec „jestem spełnionym i szczęśliwym człowiekiem”.
Bohaterem literackim, który wyzbył się egoizmu, zazdrości i nienawiści jest Jacek Soplica – bohater epopei narodowej „Pan Tadeusz”. Odkupuje on grzechy swojej młodości, poświęcając się innym ludziom jako ksiądz Robak.
Polski współczesny filozof T. Kotarbiński wysunął twierdzenie, że człowiek może być szczęśliwy wtedy, kiedy zazna spełniania; szczęście może być osiągnięte, jeśli istota ludzka, potrafi wyjść poza swoje własne ego, by podejmować i realizować przedsięwzięcia. Szczęście nie jest ani dziełem przypadku, ani darem bogów. To coś, co każdy z nas musi wypracować dla samego siebie, by to szczęście, które daje innym, powróciło do niego. Jest to definicja najbliższa mojemu pojęciu szczęścia.
W literaturze często spotykamy bohaterów, dla których szczęściem była miłość. Często pojęcie szczęścia było jednoznaczne ze zdobyciem ukochanej kobiety. Przykładem takich postaci są bohaterowie „Ślubów panieńskich”: Gustaw i Albin, którzy dla zdobycia upragnionej kobiety uciekają się do podstępów. Ostatecznie jednak wszyscy są szczęśliwi z obrotu sprawy, a książka kończy się podwójnymi zrękowinami.
Kolejną, wyznającą podobne przekonanie postacią, jest Winicjusz – bohater „Quo Vadis”, który wierzył, że życie u boku wymarzonej kobiety będzie dla niego rajem. Winicjusz nie wahał się narażać swego życia dla ukochanej kobiety, również dla niej zmienił swe podejście do życia, a nawet przyjął wiarę chrześcijańską.
Również bohaterowie z Trylogii nie poddawali się i za wszelką cenę, nawet ryzykując życiem, walczyli o ukochaną. Często wsławiali się przy okazji wielkimi czynami. Na jaką nagrodę liczyli?
„ - Tyś mi jest właśnie, jako klejnot ceny, tyś mój świat, jeno niech wiem, żeś mi jest wzajemną.
Ciche „tak” zadźwięczało jak rajska muzyka w uszach pana Skrzetuskiego...” - czy dla takiego wyznania nie warto cierpieć?
„To człowiek człowiekowi najbardziej jest potrzebny do szczęścia" - Paul Holbach. Słowa napisane przez tego autora mają największy związek z miłością, która jest szczęściem danym jednemu człowiekowi przez drugiego człowieka. Wiele współczesnych filozofii i religii głosi, iż to właśnie człowiek człowiekowi jest najbardziej potrzebny do szczęścia.
Jak powiedział Phil Bosmans „nigdy nie jest za późno na pojednanie, gdyż nie jest za późno by kochać, i nigdy nie jest za późno by być szczęśliwym".
W życiu codziennym mijamy szczęście, często go nie dostrzegamy, przechodząc tuż obok niego. A szczęście jest przecież tak blisko – jest W NAS. Uważam, że to właśnie człowiek pomaga człowiekowi w znalezieniu swego miejsca w życiu. To on sprawia, że życie nabiera dla mnie barw i staje się wspaniałe. Jest motywem mojego działania, sprawia, że czuję się radosna, bezpieczna, kochana i po prostu szczęśliwa.
„Szczęście to chwila niepewna swojej urody, to piórko na dłoni " - jak mówi nam staropolskie przysłowie, pamiętajmy, więc by, na co dzień cieszyć się nim i czerpać z niego pełnymi garściami.
„Szczęście nosisz w sobie” jak rzekł Prus i możesz niczym malarz, przebierając w palecie pełnej barw, malować życie innych ludzi – musisz tylko chcieć.