Naród jest to wspólnota ludzi, którzy posiadają pewne wspólne cechy i odczuwają przynależność do owej wspólnoty; to uczucie, które nazywamy świadomością narodową, spaja masy ludzi, mimo ich różnic, w całość, tworząc specyficzną zbiorowość, którą określamy właśnie mianem narodu.
Owymi cechami, które często decydują o powstaniu narodu są: wspólna kultura, dzięki której czujemy się członkami danej grupy; język, który pozwala nam komunikować się, jak również zaznaczyć naszą odrębność na tle innych narodów; historia, z której jesteśmy dumni; terytorium, które uznajemy za swoje. Dzięki tym wszystkim czynnikom możemy odczuwać wyjątkową więź z innymi członkami swojego narodu, ponieważ są to rzeczy, które nas nierozerwalnie z tymi ludźmi łączą; to one zawiadują o naszej świadomości narodowej i o tym, jak bardzo czujemy się do naszej wspólnoty przywiązani.
Są jednak tacy, którzy swoją przynależność narodową stawiają ponad wartościami o wiele ważniejszymi; tacy, którzy przedkładają narodowość ponad godność ludzką, zrozumienie dla inności, czy nawet poszanowanie życia i zdrowia. Mowa tu o ludziach wykazujących zachowania ksenofobiczne. Ksenofob stawia swoją narodowość ponad wszelkie inne sprawy; uważa się za lepszego i godniejszego od człowieka, który żyje poza granicą jego kraju i utożsamia się z inną wspólnotą. Gardzi tymi, którzy nie są jego pobratymcami. Szerzy niechęć i agresję wobec ludzi obcych mu rasowo czy etnicznie. Moim zdaniem jest to postawa bardzo niebezpieczna, a zarazem ograniczająca, ponieważ skrajną bezmyślnością jest ocenianie innych nie po tym, co sobą reprezentują, ale po tym, gdzie się urodzili. Ksenofobia nie jest groźna tylko dla społeczeństwa – wywiera też negatywne skutki na samym ksenofobie, który ogranicza swoje myślenie i nie jest chętny do poznawania innych kultur i zwyczajów, przez co zamyka się w bardzo wąskim obszarze świadomości o świecie i ludziach.
Z drugiej jednak strony, istnieją też osoby, które całkowicie odrzuciły swoją świadomość narodową; jest to tak samo postawa skrajna, jak ksenofobia. Kosmopolita zakłada, że ojczyzną człowieka jest cały świat; czuje się tak samo Polakiem jak i Amerykaninem czy Włochem; uważa, że więzi między członkami danego narodu są bezsensowne i przestarzałe. Jednak rani to uczucia wielu osób, które mocno identyfikują się ze swoją narodowością; uważam zresztą, że kosmopolityzm nie jest na dobrą sprawę realny i możliwy; nie wydaje mi się, żeby statystyczny Brytyjczyk postrzegał mnie za równą sobie Brytyjkę, nawet jeśli uważam, że moją ojczyzną jest cały świat. W pewnym sensie kosmopolita jeszcze mocniej zaznacza różnice między narodowościami, mimo iż często sili się o ich zacieranie. Jest to także negatywne w skutkach dla wyznawcy tej filozofii, gdyż brak poczucia przynależności narodowej oznacza w pewien sposób brak poczucia stabilności i bezpieczeństwa.
Moim zdaniem Polacy nie są szczególnie tolerancyjni w stosunku do innych narodowości, jednak statystycznie nie są też skrajnie szowinistyczni. Owszem, istnieją przypadki niechęci czy nawet agresji w stosunku do cudzoziemców; często słyszy się wypowiedzi Polaków, którzy żyją stereotypami – jakoby Niemki są brzydkie, Szkoci to sknery, Francuzi to „żabojady”, a Murzyni to już w ogóle są brudni i kradną, zarówno zresztą Cyganie. Istnieje coś takiego w naszej mentalności, co sprawia, że myślimy schematami; jednak jest też wielu Polaków, którzy się tych stereotypów wyzbyli i potrafią oceniać ludzi nie ze względu na ich pochodzenie, ale na to, jakimi faktycznie są osobami. Uważam także, że młodzi ludzie coraz częściej przestają kierować się rasistowskimi czy szowinistycznymi stereotypami; wolą sami ocenić wartość danej osoby. Wnioskuję więc, że coraz częściej Polacy są tolerancyjni i wyrozumiali, a może nawet ciekawi inności.
Joanna Grodzicka