- Tak, tak, wszystko w porządku. Chyba przepaliła się żarówka, ale już jest w porządku, dziękuję - powiedziała dwudziestoletnia Wiktoria do słuchawki starszego niż ona sama telefonu, po czym odłożyła ją spokojnie. Była zmęczona. Miała już dosyć ciągłego wstawania w nocy i odbierania telefonu od nadopiekuńczego dziadka. Wyciągnęła więc wtyczkę łączącą aparat z gniazdkiem i poszła z powrotem do łóżka. Nie spała jednak długo, ponieważ ze snu znowu wyrwał ją znajomy dźwięk telefonu. Dziewczyna zdziwiła się, bowiem doskonale pamiętała, że wcześniej go odłączyła. Postanowiła, że nie będzie reagować i przykryła głowę puchową poduszką. Telefon jednak wciąż dzwonił. Poirytowana wstała z niechęcią i zbiegła po schodach do przestronnego salonu.
Gdy dotarła do miejsca, w którym znajdował się telefon dostrzegła, że wtyczka od urządzenia nadal była odłączona od gniazdka elektrycznego. Mimo to, aparat wciąż dzwonił. Wiktoria ze zdziwieniem podniosła słuchawkę i krzyknęła z wyraźnym zdenerwowaniem: "co znowu dziadku?!" Nie usłyszała jednak nic oprócz szumu, więc ponowiła swoje pytanie. Tym razem usłyszała znajomą melodię, tą samą, jaka wydawała lalka stojąca w łazience. Niektórzy twierdzili, że zabawka była nawiedzona. Wiktoria dostała ją w spadku po zmarłej w niewyjaśnionej okolicznościach babci. Na miejscu śmierci staruszki nie znaleziono ciała, tylko właśnie tą grającą lalkę. Zdumiona i lekko przestraszona Wiki rzuciła słuchawką o stół i pobiegła na górę, w kierunku łazienki. Kiedy otworzyła prowadzące do niej drzwi, ujrzała coś, czego za nic w świecie nie chciałaby nigdy zobaczyć. Wiktoria krzyknęła głośno, ale nie ruszyła się z miejsca. Strach ją sparaliżował i odebrał władzę w nogach. Na lustrze krwią wypisane było: "będziesz następna". Przerażona chciała zmyć napis, pomyślała bowiem, że ktoś robi sobie głupie żarty. Jednak gdy odkręciła kran, zamiast wody leciała z niego krew. Załamana Wiktoria zaczęła przeraźliwie krzyczeć i rozmazywać to, co było wypisane na lustrze. Kiedy w nie spojrzała, zobaczyła postać, której twarz zasłaniały długie, czarne włosy. Lena wydała cichy pisk i obróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Okropna zjawa zniknęła, ale oczom Wiktorii ukazało się coś znacznie gorszego, W sedesie pływała głowa jej dziadka, brutalnie odcięta od reszty ciała. Przestraszona i zalana łzami dziewczyna gwałtownie cofnęła się pod wannę. Wanna również była wypełniona krwią, w której bezwładnie pływały pocięte części ciała. Przerażona dziewczyna pomyślała o swoim kochanym dziadku. Wtem, z wanny wysunęła się zjawa, tym razem włosy nie zasłaniały jej już twarzy. Teraz widniał na niej ironiczny uśmiech. "Czas na kąpiel" - powiedziała, po czym chwyciła Wiktorię za nadgarstek. Dziewczynie udało się jednak wyswobodzić swą rękę z zimnych jak lód dłoni upiora. Chciała uciec, jednak drzwi łazienki były zamknięte. Wiktoria waliła w nie z całych sił i głośno wołała o pomoc w nadziei, że ktoś ją usłyszy. Jednak po paru minutach walki poddała się. Odwróciła się, aby sięgnąć po coś do obrony. Nie znalazła jednak nic, co mogłoby jej pomóc w czymkolwiek. Zaczęła więc błagać o darowanie jej życia. Nagle dostrzegła, że z sufitu kapie krew. Kiedy podniosła głowę, aby sprawdzić co jest tego źródłem, ujrzała tylko rozwierającą się do niebotycznych rozmiarów szczękę zjawy, a wszystkiemu towarzyszył dziwny szmer.
To był ostatni widok z życia Wiktorii. Parę dni później na miejscu śmierci dziewczyny znaleziono tylko dwie lalki: karykatury starszego mężczyzny i młodej kobiety.