W mojej opinii ludzie obojętni na zło, które ich otacza są winni ponieważ milcząco zezwalają na jego rozpowszechnianie. Niestety większość ludzi w przeszłości jak i w obecnych czasach była i jest obojętna na siejące się na ziemi „chwasty”.
Jednym z takich ludzi był profesor Walter Sonnenbruch - jedna z głównych postaci dramatu Leona Kruczkowskiego pod tytułem „Niemcy”. Profesor był Niemcem żyjącym w czasach II Wojny Światowej. Był cenionym biologiem, który miał wiele dokonań w swej dziedzinie. Jedną z nich - niezwykle cenną dla III Rzeszy - był gaz umożliwiający faszystom masowe zabijanie ludności w obozach koncentracyjnych. Jednak Sonnenbruch uważał się za Niemca, który w wojnie w żaden sposób nie uczestniczy, mówił o sobie, że jest uczciwym Niemcem, który wszystkie dobre niemieckie wartości przechowuje na lepszy czas. Lecz naprawdę Walter był tchórzem, który bał się walczyć z faszystami. Wmówił sobie, że wszystkie jego wynalazki odkrył dla samej nauki i to nie on decyduje do jakich celów są one wykorzystywane. Przykład profesora pokazuje nam jak bardzo obojętność może być dla nas obłudna i jak bardzo przez tę obłudę możemy być winni, gdyż profesor, choć nie własnoręcznie, zabijał całe masy ludności.
We współczesnym świecie ludzie są tak samo obojętni,jak kiedyś. Można pokusić się o stwierdzenie, że nawet bardziej niż w czasach II Wojny Światowej. Przecież, gdy my spokojnie sobie żyjemy, w wielu krajach trwają wojny, ludzie są mordowani w obozach koncentracyjnych lub umierają z powodu własnych uzależnień. I choć świata nie zmienimy i nie damy rady zakończyć wojen gdzieś w odległych zakątkach świata, nadal możemy pomagać ludziom biednym czy uzależnionym np. od alkoholu. Tacy ludzie nie dadzą rady wyjść samemu z nałogu. Potrzebują pomocy od kogoś z zewnątrz, kogoś kto ich zmusi do zaprzestania picia. My jednak jesteśmy obojętni na takich ludzi. Dla większości z nas, osoby takie nie powinny się nigdzie pokazywać, a jeżeli już wyjdą na ulicę wszyscy omijamy ich szerokim łukiem.
Jeszcze innym przykładem, na obojętność we współczesnym świecie są osoby chore, które w wyniku np. zawału serca padają na ulicę i tam umierają. Przechodnie, choć widzą, że takiej osobie dzieje się coś złego pozostają wobec niej obojętni. Nie zadzwonią nawet na pogotowie czy policję. I gdy w poprzednich przypadkach ludźmi kierować może strach o własne życie, bo przecież pijak może kogoś napaść czy przenosić jakieś choroby, to tutaj powód tej obojętności jest dla mnie niezrozumiały. Przecież zatelefonowanie po pomoc nic nie kosztuje, a możemy komuś uratować życie i nie myśleć o tym, że nie pomogliśmy choć mogliśmy.
Reasumując, uważam że obojętność jest cichym zezwoleniem na całe zło, które nas otacza. Mogę więc stwierdzić, że bycie obojętnym na czyjeś cierpienie czyni z nas osobę, która pośrednio wyrządza krzywdę cierpiącym. Starajmy się więc pomagać innym, bo pomoc, choć najmniejsza, pozwala nam nie być winnym.