Dzień 27 grudnia 1918r w Poznaniu Relacja obserwatora wydarzeń
Zanim chwyciliśmy za broń, przeciwstawialiśmy się pruskiemu zaborcy i jego akcji germanizacji ziem polskich organizując się w celu wykupienia ziem z niemieckich rąk, tworząc polskie przedsiębiorstwa jak zakład Hipolita Cegielskiego, zakładając polskie banki, czytelnie, biblioteki, teatry.
My Wielkopolanie czyniliśmy przygotowania do niepodległościowego zrywu prze kilka pokoleń, tocząc z naporem niemieckich kolonistów wojnę. To właśnie upadek Niemiec cesarskich postawiło na nas, członków wielu polskich organizacji paramilitarnych na nogi.
11 listopada na ulicach Poznania ujawniła się Straż Obywatelska, przemianowana kilkanaście dni później na Straż Ludową. W konspiracji tworzyły się polskie organizacje wojskowe, podległe PO zaboru pruskiego, na czele której stał Wincenty Wierzejewski. 13 listopada doszło do zamachu na Ratusz- najście Polaków na odbywające się posiedzenie Wydziału Wykonawczego Rady Robotników i Żołnierzy; w którym dominowali Niemcy. Akcja skończyła się naszym sukcesem. W ten sposób uzyskaliśmy kontrole nad Komendą Miasta i dowództwem niemieckiego V Korpusu.
Im bliżej dzisiejszego dnia tym przygotowania do akcji zbrojnej przybierały na sile: dzięki akcjom w Urzędzie Umundurowania i w magazynach wojskowych, położonych przy Bramie Kaliskiej, udało się zebrać większą ilość broni i amunicji.
Wczorajszego dnia czyli 26 grudnia atmosfera w Poznaniu była bardzo napięta. Wraz z wieloma mieszkańcami miasta witałem Ignacego Jana Paderewskiego, który zamieszkał w naszym mieście w hotelu „Bazar”.
Dziś mamy dzień 27 grudnia 1918 roku. Ignacy Paderewski wygłosił dla nas przemówienie przed swoim hotelem. W tym samym czasie Niemcy urządzili paradę wojskową na Świętym Marcinie. Jakiś człowiek stojący obok mnie opowiada, że z koszar na Jeżycach nadciągnęły oddziały uzbrojonych żołnierzy niemieckich z 6 pułku grenadierów, jest ich około 200 z oficerem na czele. Śpiewając niemieckie pieśni wtargnęli do gmachu Naczelnej Rady Ludowej. Pozrywali sztandary alianckie i wdarli się do prywatnych mieszkań i zrywając tam sztandary angielskie, amerykańskie i francuskie. Dalej czynili to samo idąc ulicami św. Marcina, Wiktorii, Berlińską, Plac Wilhelmowski. Na ulice wychodzi coraz więcej Poznaniaków wzburzonych ich zachowaniem. Ktoś inny mówi mi, że żołnierze niemieccy dotarli do Banku Związku, gdzie zdarli i znieważyli sztandary angielskie i amerykańskie. Padł pierwszy strzał do dyrektorów, na szczęście chybili i nikt nie został ranny.
Zapadł już zmrok Niemcy pojawili się pod hotelem Bazar. Mimo naszego ogólnego popłochu ustawili dwa karabiny maszynowe i rozpoczęli strzelanie w kierunku hotelu, między innymi w okna gdzie mieszka Ignacy Paderewski. Z naszej strony usiłowano dojść do porozumienia i uniknięcia rozlewu krwi. Strzały jednak nie ustają, coraz więcej osób zostaje rannych. Straż Ludowa rozpoczęła również odpowiadać na strzały i zarządziła środki bezpieczeństwa mające na celu ochronę przechodniów. Dowódcy polscy wydają rozkaz zdobycia Prezydium Policji, który jest obsadzony przez Niemców. Właśnie został ranny Franciszek Ratajczak, który został skierowany z całym oddziałem do zamku cesarskiego w celu wzmocnienia polskiej załogi.
Walki trwają kilka godzin jest już noc. Dowiedziałem się, że Franciszek Ratajczak zmarł po przewiezieniu do szpitala. Żal mi go jak i wielu innych Poznaniaków.
Strzały zaczynają cichnąć. Zawarto polsko- niemieckie porozumienie. Niemcy właśnie wycofują się z centrum naszego Poznania. Na ulicach słyszę, że działania spiskowców uruchomiły się również na prowincji: w Gnieźnie, Jarocinie, Kórniku, Pleszewie, Śremie, Kłecku. U nas w tym czasie został opanowany Dworzec Główny, Pocztę Główną i część fortyfikacji miejskich rozbrajając oddziały niemieckie zmierzające od miasta koleją.
Tak mija mi pierwszy dzień walk w Poznaniu. Co przyniesie jutro? Zobaczymy, ale oby było jak najlepiej….