profil

W czasach wojen i wielkich wodzów.

poleca 85% 519 głosów

Treść
Grafika
Filmy
Komentarze
Unia lubelska

Granice Rzeczpospolitej, utworzonej w 1569 roku były rozległe. Na północy sięgały dzisiejszej Łotwy oraz Estonii, a na południu niemal wybrzeży Morza Czarnego. Na tym olbrzymim obszarze zamieszkiwała ludność różnych narodowości i wyznań. Oprócz Polaków byli między innymi Litwini, Rusini (Białorusini, Ukraińcy),Niemcy, a także Żydzi. O Rzeczypospolitej mówimy więc, że była ona państwem wielonarodowościowym. Wiek XVII w. był bardzo burzliwym okresem w dziejach Rzeczpospolitej. Wojny ze Szwecją, Rosją (państwem moskiewskim) oraz Imperium Osmańskim (państwem tureckim) toczyły się z przerwami wiele dziesięcioleci. Przyniosły naszemu państwu zniszczenia oraz straty terytorialne. W drugiej połowie XVI w. rozpoczął się konflikt z Rosją (państwem moskiewskim), która pragnęła zagarnąć część Inflant, które należały do Rzeczpospolitej. Chciała w ten sposób uzyskać dostęp do Morza Bałtyckiego. Początkowo wojska moskiewskie odnosiły sukcesy, a również zajęły część miast na terytorium Inflant. Szala zwycięstwa przychyliła się na stronę Rzeczypospolitej, gdy w wyniku wolnej elekcji na tronie zasiadł węgierski książe Siedmiogrodu Stefan Batory. Wybór był nadzwyczaj trafny. Nowy król okazał się nieprzeciętnym politykiem oraz wodzem. Zorganizował kilka wypraw wojennych przeciwko Rosji, które zakończyły się podpisaniem rozejmu w 1582 roku. W myśl jego postanowień Rzeczpospolita odzyskała prawie całe Inflanty. Stefan Batory był nie tylko dobrym wodzem, ale również świetnym organizatorem armii. Utworzył tak zwaną piechotę wybraniecką. Jej nazwa wzięła się stąd, że służyli w niej chłopi wybrani z królewskich majątków. Szwedzi, chcąc opanować całość wybrzeży Morza Bałtyckiego, atakowali wielokrotnie Rzeczpospolitą. Walki rozpoczęły się w drugiej połowie XVI wieku i toczyły się dziesiątki lat. Latem 1655 roku dwie potężne armie szwedzkie przekroczyły zachodnie oraz północne granice Rzeczypospolitej, wszczynając kolejną wojnę. Początek konfliktu był dla Polaków tragiczny w skutkach. Część szlachty, powołanej do obrony, skapitulowała bez walki. W krótkim czasie armie szwedzkie zajęły dużą część kraju, a król polski Jan Kazimierz został zmuszony do ucieczki za granicę. Wydawało się, że państwo, zalane przez Szwedów, ostatecznie zostało pokonane i podbite. Czasy tego najazdu nazywa się potopem szwedzkim. Najeźdźcy dokonywali masowych rabunków, niszczyli miasta oraz wsie. Punktem zwrotnym wojny była obrona Jasnej Góry w Częstochowie. Ufortyfikowany klasztor Paulinów broniła załoga licząca zaledwie około 250 osób, złożona z żołnierzy, szlachty oraz zakonników. Przez sześć tygodni zwycięsko odpierała szturmy o wiele silniejszych wojsk szwedzkich. Wreszcie Szwedzi zostali zmuszeni do rezygnacji z oblężenia. Wiadomość o tym sukcesie podniosła ducha bojowego Polaków i wzmogła zapał do walki. Tworzono oddziały partyzanckie, które atakowały niewielkie oddziały przeciwnika. To ustawiczne nękanie znacznie osłabiło siły wroga. Na czele wojsk polskich stanął Stefan Czarniecki, który został bohaterem wojny polsko-szwedzkiej. Polacy pod jego dowództwem wyparli Szwedów z granic Rzeczypospolitej po kilku latach walk. Państwo po potopie szwedzkim było bardzo zniszczone. Działania wojenne oraz klęski głodu i epidemie zmniejszyły liczbę ludności. Wiele miast legło w gruzach. Wioski natomiast wyludniły się, a niektóre z nich spustoszały całkowicie. Zniszczenia były tak olbrzymie, że nawet sto lat później były jeszcze bardzo widoczne. Na południu Rzeczpospolita sąsiadowała z państwem turecki. Na początku XVII w. doszło do konfliktu polsko-tureckiego, który trwał z przerwami wiele dziesięcioleci.

Czy tekst był przydatny? Tak Nie

Czas czytania: 3 minuty

Ciekawostki ze świata