Chciałbym tu poruszyć pewien dosyć poważny temat. Mianowicie, chodzi mi o to, że za porażke obwinia się zawsze, tylko tego, który grał najgorzej[wyjaśniam to na przykładzie meczu piłkarskiego], nie, tak jak być powinno, całą drużyne, ale właśnie tego najsłabszego w danym meczu. Jest to niesprawiedliwe i to bardzo, walcze z tym, staram się łagodzić wszelkie konflikty w drużynie na ten temat, jednak nie zawsze to wychodzi. Myślę, że w końcu koledzy zrozumieją, że oni także popełniają błedy, ale ich błędy[np.napastników] nie mają takiego znaczenia dla dobra drużyny jak błąd obrońcy. Problem tkwi w obiektywności człowieka, a nie w zdolnościach graczy. Mam nadzieje, że z wiekiem wyrosną moi koledzy z takiego błędnego oceniania, kto zawalił mecz, a kto nie, bo pamiętajmy: cała drużyna mecz wygrywa i całą drużyna przegrywa...\"zewnętrznie\" tak jest, ale \"wewnętrznie\" nie...trzeba to zmienić!
Myślę, że takie historie nie będą miały miejsca jeśli ludzie będą mieli troche odwagi. Po co tu odwaga? Jeżeli ktoś ma odrobine jej, to przyzna się do popełnionych błędów i nie będzie ich wytykał u innych, bowiem kto nie przyzna się do swoich błędów, zawsze znajdzie sobie kozła ofiarnego, na którego wszystko zwali...Koledzy, troche odwagi!! Jeśli przyznacie się do swoich błędów to wtedy dopiero będziecie mogli z czystym sumieniem wytykać pomyłki innym...