Pewnego grudniowego dnia Żaneta i Błażej pisali list do świętego Mikołaja . Przygotowali sobie papier, długopisy i usiedli przy stoliku, na którym stała stara lampa z pięknym abażurem i filiżanka z herbatą. Dziewczynka chciałaby dostać „Atlas zwierząt”. Bardzo lubi zwierzęta. Kiedy byli ostatnio z rodzicami w lesie długo obserwowała wiewiórkę skaczącą po drzewach i jeża zwiniętego w kulkę. Marzyła też o tym aby mieć chomika. Niekiedy kłóciła się ze swoim bratem, bo on wolał mieć żółwia. Rodzice nie bardzo zgadzali się na zwierzęta w małym mieszkanku. Pan Józef i pani Bożena tłumaczyli im często, że będą jeszcze musieli poczekać. Może kiedy przeprowadzą się na wieś pozwolą Żanecie i Błażejowi mieć ulubione zwierzaki.
Kiedy Żaneta kończyła swój list tata wrócił z pracy. Jak zwykle opowiadał mamie wesołe żarty usłyszane od kolegów z pracy. Mama zaś przypomniała sobie jak to rano dzieci wybierały się do szkoły jak sójka za morze. Zamiast jeść śniadanie oglądały wróble przez okno, którym wrzuciły na parapet ziarna zbóż. Mało brakowało a spóźnili by się do szkoły. To wszystko przez te listy do Mikołaja. Piszą je już od kilku dni. Tata zaproponował, ze może wybiorą się wspólnie na zakupy. Czas rozejrzeć się za nową choinką. Po drodze do supermarketu Żaneta opowiadała o ptakach, które już dawno odleciały do ciepłych krajów. Martwiła się, czy udało się odlecieć wszystkim bocianom, czy przyleciały już gile i jemiołuszki, bo przecież przygotowała im już jarzębinę. Dziewczynka bardzo lubiła pomagać ptakom przetrwać zimę. Długo mogła snuć swoje opowieści. Droga do sklepu trochę się dłużyła, gdyż był duży korek z powodu zderzenia dwóch aut.
W sklepie kupili półkę na książki do pokoju Błażeja, obejrzeli kożuch, który bardzo podobał się mamie. Zrobili zakupy na stoisku spożywczym, mama przypomniała sobie bowiem, że potrzebny jest jej ryż, orzechy i żelatyna. Żaneta z Błażejem obejrzeli jeszcze stoisko z zabawkami i pluszakami.
Gdy wrócili do domu było już późno. Mama obrała jarzyny na zupę, tato przejrzał rachunki. Żaneta przypomniała sobie, że ma jeszcze zadanie z religii. Otworzyła katechizm i narysowała krzyż. Błażej przeglądał reklamy sklepu sportowego. Marzył przecież aby mieć łyżwy, prosił o nie Mikołaja w swoim liście.
Późnym wieczorem, kiedy dzieci już zasnęły rodzice zastanawiali się, co zrobić. Mikołajki, święta, a pieniędzy nie wystarczy na wszystko i jeszcze te rachunki, które były wyższe niż zwykle. Chyba trzeba będzie wziąć pożyczkę w banku. Ale o tym porozmawiają jutro.
Cichutko zerknęli jeszcze na parapet okna, na którym leżały listy do Mikołaja ich dzieci.